TTIP i CETA mogą zniszczyć polskie rolnictwo

Żywność zmodyfikowana genetycznie i ta, do której produkcji wykorzystano pestycydy, hormony wzrostu czy antybiotyki, na polskim rynku - taki może być rezultat podpisania przez Unię Europejską negocjowanych obecnie umów handlowych ze Stanami Zjednoczonymi oraz Kanadą. I choć porozumienia te zakładają liberalizację zasad wymiany handlowej, to polski rolnik czy przedsiębiorca nie będą mieli szans w starciu z północnoamerykańskimi producentami.

- Umowy takie jak TTIP [Transatlantic Trade and Investment Partnership] i CETA [Comprehensive Economic and Trade Agreement] będą miały bardzo negatywny wpływ na polskie rolnictwo. Możemy spodziewać się zalewu rynku tanimi produktami o znacznie niższej jakości. Istnieje ryzyko, że będą one zmodyfikowane genetycznie i skażone różnymi substancjami chemicznymi, których w Europie nie akceptujemy - zauważa w wywiadzie dla serwisu infoWire.pl Roland Zarzycki z Instytutu Globalnej Odpowiedzialności. Na przykład 82 pestycydy dozwolone w USA są w UE zakazane.

Pobierz darmowy program do rozliczeń PIT 2015

W przypadku podpisania umów nasze rodzime produkty prawdopodobnie zostaną w bardzo krótkim czasie wyparte przez te pochodzące z Ameryki Północnej. W konsekwencji wielu polskich producentów oraz dostawców żywności zbankrutuje, a dziesiątki lub nawet setki tysięcy osób zatrudnionych w sektorze rolniczym stracą pracę. Gdy zabraknie już naszej rodzimej konkurencji, ceny dostępnych produktów spożywczych pójdą w górę, bo północnoamerykańscy producenci, którzy zostaną na rynku, będą już mogli sobie na to pozwolić.

infoWire.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »