Zbrojeniówka potrzebuje wojny?

Szef zespołu doradców strategicznych premiera Michał Boni zapowiedział, że w najbliższym czasie rząd sprawdzi, czy oszczędności w resorcie obrony zostały tak wykorzystane, by podtrzymywać i symulować rozwój polskiego przemysłu zbrojeniowego.

"Będziemy chcieli w najbliższym czasie, to oczywiście zależy od nastawienia wszystkich partnerów, zacząć dokładny przegląd, czy środki zmniejszające wydatki w całym resorcie Ministerstwa Obrony Narodowej alokowane są w taki sposób, żeby to, co naprawdę jest potrzebne i realnie istotne z punktu widzenia przemysłu zbrojeniowego, mogło być wykorzystywane" powiedział w piątek Boni. Jak dodał, rząd jest skłonny zastanowić się nad użyciem różnych dostępnych instrumentów, by podtrzymać i stymulować rozwój branży zbrojeniowej, w tym gwarancji i poręczeń kredytowych. Zaznaczył, że działania te mają dotyczyć zadań projektowanych na ten rok z perspektywą także na rok 2010.

Reklama

W piątek premier Donald Tusk zapewnił, że przedstawiciele rządu są w kontakcie ze związkami zawodowymi zakładów zbrojeniowych; trwają prace nad "możliwie bezpiecznymi" rozwiązaniami dla pracowników zbrojeniówki. "My już pracujemy z reprezentacjami tych przedsiębiorstw nad tym, jak znaleźć rozwiązania, które będą możliwie bezpieczne dla pracowników zbrojeniówki i nie tylko zbrojeniówki" - powiedział szef rządu.

Największe od kilkunastu lat cięcia budżetowe i redukcja zamówień dla MSWiA oraz MON grożą unicestwieniem przemysłu zbrojeniowego - powiedział w piątek szef BBN Aleksander Szczygło po spotkaniu ze związkowcami.

Przedstawiciele związków zawodowych przemysłu zbrojeniowego, które demonstrowały w piątek w Warszawie, przekazali prezydentowi kopię petycji do rządu w sprawie zakupów sprzętu.

"Ta petycja jest kolejnym dowodem na to, że tegoroczne cięcia budżetowe, które wiążą się też z brakiem wykonania budżetu ubiegłorocznego, są największymi cięciami w ostatnich kilkunastu latach, grożą tym, że polski przemysł zbrojeniowy przestanie funkcjonować, a co za tym idzie przestanie istnieć" - powiedział Szczygło dziennikarzom.

Dodał, że "bardzo trudna sytuacja z lat 90. powtarza się w jeszcze bardziej dramatycznym wydaniu".

Zwrócił uwagę, że w trudnej sytuacji znalazły się zakłady, które już miały zamówienia. "Co innego stopniowo dochodzić do pewnych rozwiązań, co innego zaskakiwać wojsko, resort obrony i przemysł, który pracuje na rzecz tych resortów, lekkomyślnymi, nieprzemyślanymi decyzjami.

"Decyzje o tak drastycznym obcięciu budżetu z dnia na dzień doprowadzą do upadku całego przemysłu zbrojeniowego, to tylko kwestia czasu" - powiedział wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Przemysłu Elektromaszynowego Jerzy Szpecht. Przewiduje on, że "słabsze przedsiębiorstwa zostaną poddane likwidacji w tym roku, te które mają stabilniejszą sytuację - w przyszłym".

Szpecht zarzucił rządowi bezradność. Mówił też, że wiceministrowie są "w ogóle nieprzygotowani do rozwiązania tego problemu". Dodał, że piątkowa demonstracja "to sygnał do rozpoczęcia kolejnych rozmów już z osobami bardziej kompetentnymi". Wyraził przypuszczenie, że "może jest taki cel, by przy okazji kryzysu doprowadzić ten przemysł do upadłości; może koś steruje tym, żeby koncerny zachodnie przejęły nasz portfel zamówień".

Szef BBN z rezerwą odniósł się do propozycji MON, by te zakłady, które nie mogą przesunąć terminów dostaw i płatności, skorzystały z kredytów, których koszty pokryłby resort obrony. Jego zdaniem konieczność spłaty kredytów i tak obciążyłaby część budżetu przeznaczoną na zakupy, co spowodowałoby jeszcze większy spadek zamówień. Zdaniem Szpechta pieniędzy na zakupy MON powinno szukać przesuwając wydatki.

Pod koniec ubiegłego roku okazało się, że MON otrzyma o ponad 3 mld zł mniej, niż zakładał budżet. W planowanym na blisko 25 mld zł tegorocznym budżecie MON premier polecił znaleźć ponad 1,9 mld zł oszczędności. Minister obrony Bogdan Klich zapowiadał, że choć redukcja zamówień jest nieunikniona, MON będzie się starało chronić krajowy przemysł, by nie stanęły linie technologiczne.

W czwartek przedstawiciele MON poinformowali, że zamiast planowanych 4,7 mld zł na zakupy mają do dyspozycji ponad 2,2 mld zł, a renegocjacji w różnym stopniu wymaga 160 umów wieloletnich. Przyznali, że krajowy przemysł zbrojeniowy, by przetrwać, potrzebuje zamówień za 3 mld zł. MON chce renegocjacji umów, przesunięć płatności i dostawy, proponuje wsparcie kredytami, których koszty wziąłby na siebie w kolejnych latach budżet MON.

Naszym zdaniem brak zamówień dla polskiej armii i mogą doprowadzić do zwolnień grupowych.Fabryka Broni "Łucznik" w Radomiu wstrzymała już produkcję. Pracownicy są na urlopie.

Przypomnijmy iż PIPnROK skupia ponad 150 przedsiębiorstw państwowych. Wśród nich są takie firmy jak: Bumar, Polskie Zakłady Lotnicze, Huta Stalowa Wola, Mesko, Radwar i inne. Izba powstała w 1995 roku, w branży pracuje ponad 50 tys. pracowników.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »