Poradnik dla zadłużonych (odc. 14): Nie jesteś w stanie spłacać kredytu? Nie rób sobie z tego powodu wyrzutów!
Szkoda, że nie ma oficjalnych danych na temat tzw. dyscypliny obsługi zadłużenia bankowego i porównania zachowań klientów z poszczególnych krajów. Jestem przekonany, że Polacy byliby niemal na samej górze takiej klasyfikacji. Na podstawie własnych, bogatych w tym względzie doświadczeń, oceniam, że do spłaty kredytów podchodzimy nader poważnie. Czasem nawet zbyt poważnie, co opisywałem w poprzednim odcinku (patrz: syndrom genewski).
A może ty, czytelniku, jesteś w tej trudnej sytuacji? Masz kredyt, ale obecnie nie jesteś w stanie terminowo obsługiwać zobowiązania? I może, czytając tenże Poradnik, nie zgadzasz się ze mną, kiedy tłumaczę, żebyś się nie przejmował interesem banku? Jeśli tak jest - porozmawiajmy na ten temat. Spróbuję cię przekonać, abyś przede wszystkim skoncentrował się na swoim losie i przyszłości twojej rodziny.
No więc, posłuchaj mój drogi. Kiedy brałeś kredyt stać było cię na spłatę? Tak? I przez kilka lat, jak widzę, raty spłacałeś terminowo, jak w zegarku. Brawo! I co się potem wydarzyło? Straciłeś pracę i przez parę miesięcy żyłeś z oszczędności. Kredyt widzę też spłacałeś. I co? Zaskórniaki się skończyły?
No i co, teraz masz problem? Nie masz środków nawet na jedzenie. Wiadomo, rodzina pomoże w takiej sytuacji. Ale chcesz też od najbliższych pożyczać na spłatę rat? I pytasz mnie o zdanie, czy to dobry pomysł? Najgorszy z możliwych! To ty brałeś kredyt, a nie twoja mama, czy brat. Umowa została zawarta pomiędzy tobą a bankiem, przy czym większa odpowiedzialność jest w tym wypadku po stronie banku, bo jest w tym układzie profesjonalistą.
Upierasz się, że trzeba zobowiązanie spłacać - bo jesteś dorosły i odpowiedzialny. Mówisz, że spłata kredytu to twój obowiązek. To nie tak działa. Bank także mógł to przewidzieć, niech teraz zaproponuje ci sensowną restrukturyzację. Pytałeś o to? I co, nie zgodzili się? Ot, i cały bank! Wierzyciel nie chce z powrotem zwrotu kasy! Sam widzisz, z kim masz do czynienia po drugiej stronie!
Nie rozumiesz? Wyobraź sobie, że dostałeś spadek w kwocie jednego miliona złotych. To byś zaraz spłacił ten kredyt? Nie o tym, chciałem. Wyobraź sobie, że przychodzi do ciebie znajomy i proponuje ci deal. Kolega właśnie rozkręca biznes i potrzebuje kasy na rozwój. Ponieważ ten biznes to "miodzio", może ci wypłacić nawet 20 procent rocznie zysku! Dostaniesz wtedy - nic nie robiąc - 200 tysięcy złotych po 12 miesiącach! No super, wchodzisz w ten interes. Jednak nie do końca tak wyszło, jak opowiadał kolega, jego firma splajtowała i z miliona został ci guzik z pętelką.
Wczułeś się w rolę? No to teraz mam do ciebie pytanie: do kogo masz pretensję z powodu poniesionej straty? A widzisz, jednak do siebie! Od kolegi nie ściągniesz ani złotówki, bo to golas. A poza tym załamał się chłopina zupełnie i teraz nawet roboty żadnej nie ma.
Że to nie to samo? Oczywiście, ty nie jesteś bankowcem. A tam są profesjonaliści. Wiesz ile zarabia prezes twojego banku? Nie milion, tylko pięć milionów rocznie! To chyba za coś bierze tę kasę. Strata na twoim kredycie musiała być wliczona w koszta; wiadomo, że nie wszystkie kredyty zostaną spłacone.
Teraz mi powiedz: Kto na tym straci, kiedy ty zaprzestaniesz spłaty kredytu?
Bank? A co to jest "bank"? To ten potężny budynek, gdzie jest centrala? Myślisz, że ten drapacz chmur się zaraz popłacze? Śmiejesz się. No to kto, w takim razie, według ciebie straci? Musisz się zastanowić. No to będę podpowiadał. Może prezes banku obniży sobie pensję? Znowu się śmiejesz. No to może pan Grzegorz, który w pomógł ci jako doradca w załatwieniu kredytu? Już nie pracuje w banku? No to kto? Może sąsiad, który ma tu lokatę na 20 tysięcy zł? Też nie? Kto więc może ponieść stratę i w jaki sposób, przez twój niespłacony kredyt?
Oj widzę błysk w twoim oku. Masz rację, teoretycznie może na tym stracić właściciel banku. No dobra, a wiesz kto nim jest? Nie bardzo? To coś ci na ten temat powiem. Otóż nawet w przypadku średniej wielkości banku, właściciele tych instytucji to obrzydliwie bogaci ludzie. Ale, podobnie jest z ich charakterem - często są to ludzie obrzydliwie niemoralni. Chcesz przykłady? No dobra, przytoczę ci kawałek mojej publikacji sprzed kilku miesięcy, pt. "Niewygodne fakty z życia banków i bankowców". Oto fragmenty:
"Ciekawostka nr 1. Czy wiesz, że jeden z największych banków w Europie to firma rodzinna? Bank ten, działający w ponad 40 krajach na całym świecie, jest pod pełną kontrolą rodziny B. (to obywatele jednego z krajów zachodniej Europy). Ten międzynarodowy gigant w swojej grupie finansowej posiada także bank działający w Polsce. Rodzina B. - jak się domyślasz - to nieprzytomnie bogaci ludzie. Co wcale nie przeszkodziło w tym, że zdobyli oni złą sławę jako niechlubni uczestnicy kilku głośnych afer finansowych, w tym afery Falcianiego".
"O co chodziło w tej aferze? Szwajcarski oddział banku HSBC doradzał możnym tego świata, jak ukryć pieniądze, aby uniknąć opodatkowania we własnym kraju. Na liście klientów ujawnionej przez Herve Falcianiego (informatyka pracującego w HSBC, który udostępnił w 2008 roku dokumenty bankowe w tej sprawie) znajdowali się m.in. liczni członkowie rodziny B.".
"Wśród klientów banku HSBC, zamieszanych w aferę Falcianiego nie brakowało tzw. typów spod ciemnej gwiazdy. W tym doborowym gronie znaleźli się m.in. handlarze narkotyków, dyktatorzy, udziałowcy biznesu związanego z handlem "krwawymi diamentami", handlarze bronią, w tym także dostawcy broni dla dzieci-żołnierzy w Afryce".
"Ciekawostka nr 2. Czy wiesz, że właściciel jednego z polskich banków to korporacja, która finansowała dojście Hitlera do władzy, dotując fundusz wyborczy nazistów milionami marek? Ta sama korporacja finansowała także "niemiecki cud gospodarczy", dzięki czemu Niemcy stały się potęgą militarną i mogły rozpocząć II wojnę światową".
Nie widziałeś o tym? No to teraz już wiesz! Dalej się tak przejmujesz, że nie możesz oddać bankowi tych "drobnych" stu tysięcy? Dla ciebie nie są to drobne? Ale dla banku - to kwota na poziomie poniżej błędu statystycznego.
Mówisz, że nie mam racji? Że na pewno bankowi zależy, żeby każdy kredyt został spłacony? Ależ gadasz farmazony! A kiedy ostatnio analizowałeś raport o sytuacji banków, który cyklicznie opracowuje i wydaje Komisja Nadzoru Finansowego? Nigdy? A widzisz, ja regularnie tam zaglądam. Ale pewnie oglądasz telewizję i widzisz co najbardziej reklamują banki? Tak, pożyczki gotówkowe. Więc, jakbyś czytał - tak jak ja - raporty, o których wspominałem, doszedłbyś do takiego wniosku:
Obecna polityka kredytowa banków to rabunek w biały dzień!
Dlaczego? To spójrz na te liczby. O tu - to dane na koniec 2015 roku. Szkodowość na portfelu kredytów konsumpcyjnych wynosi 12 proc, masz to na stronie 65. Tak, chodzi o "Raport o sytuacji banków w 2015 r.". Tu jeszcze spójrz na stronie 48.: w spłacie jest 140,2 mld zł takich kredytów, czyli zagrożonych jest 16,8 mld zł - właśnie to jest te 12 procent. Ale zobacz tu jeszcze, na stronie 9. Widzisz: W 2015 r. banki sprzedały "złe kredyty" o łącznej wartości 4,8 mld zł.
I tak jest każdego roku: przez ostatnie 5 lat banki pozbyły się trefnych produktów konsumpcyjnych na łączną kwotę ok. 25 mld zł. Jak więc uwzględnimy w naszych rachunkach te 25 mld zł straconych kredytów konsumpcyjnych, które zostały wyksięgowane z bilansu banków, zobacz co wychodzi:
165 mld zł - wolumen kredytów konsumpcyjnych, z tego 41,8 mld zł to kredyty zagrożone, co daje szkodowość na poziomie 25 procent!
A teraz poczytaj tu, na stronie 8.: "banki udzieliły 9,8 mln kredytów o łącznej wartości 78.6 mld zł".
Wiesz co to znaczy? Że około 25 proc. tej kwoty pewnie nie wróci do banków, a to jest prawie 20 mld zł! I powyższe dotyczy tylko 2015 roku! A Ty się przejmujesz drobnymi 100 tysiącami złotych!
Ale jak mówimy o wielkiej kasie i wielkich zyskach banków, to coś ci jeszcze opowiem: jak to wygląda w liczbach. Otóż, w ramach prywatyzacji, za rządów Buzka, jeden z banków udało się w 1999 r. świetnie sprzedać. To jest za kwotę 4,3 mld zł. W ciągu 16 lat bank ten zarobił ponad 30 mld zł, a ostatnio za sprzedaż 10 proc. akcji tego banku zagraniczny właściciel zgarnął drobne 3,3 mld zł. Czy zatem dalej tak mocno bolejesz nad losem banku z powodu twojego nietrafionego kredytu?
Szanowni czytelnicy, czas na kolejną sondę. Zielona łapka - racja po mojej stronie. Czyli: jak nie możesz spłacać kredytu, a z bankiem nie idzie się dogadać - to zobowiązanie "olej" i zabezpiecz tyły, aby komornik nie zrobił ci krzywdy. Jeśli uważasz, że tak czy owak, trzeba szukać kasy na kolejne raty, np. u rodziny bliższej i dalszej - naciśnij łapkę czerwoną.
------
Krzysztof Oppenheim - ekspert finansowy od kredytów hipotecznych, restrukturyzacji i konsolidacji zobowiązań, związany z bankowością od 1993 r. Specjalizuje się także w upadłości konsumenckiej oraz w doradztwie przy oddłużaniu. Założyciel Fundacji Praw Dłużnika "Dłużnik też Człowiek". Obecnie także Prezes Zarządu "Nieruchomości Boża Krówka"
Kolejne odcinki "Poradnika dla zadłużonych", autorstwa Krzysztofa Oppenheim, będą się ukazywać w Interii w każdy piątek. Zapraszamy do lektury!