Uszkodzony samochód? O odszkodowanie nie będzie łatwo

Gdzie szukać winnego w razie najechania na zbyt wysoki krawężnik? Okazuje się, że to nie jest takie proste.

Wjechanie na zbyt wysoki krawężnik może zakończyć się wypłatą odszkodowania przez ubezpieczyciela, ale również sprawą w sądzie. W warsztatach nie brakuje samochodów ze zniszczonymi felgami, oponami czy zderzakami. Odpowiedzialność za szkodę ponosi podmiot, który powinien utrzymać teren w należytym stanie technicznym. Jednak często wskazanie winnego bywa dość problematyczne, gdyż nie zawsze jest nim zarządca drogi. Dochodzenie sprawiedliwości może trwać latami, a koszty napraw wynoszą nawet po kilka tysięcy złotych.

Kto jest odpowiedzialny?

Krawężnik musi wystawać ponad poziom nawierzchni jezdni, ale nie w sposób dowolny. Reguluje to Rozporządzenie Ministra Transportu i Gospodarki Morskiej z dnia 30 maja 2000 r. w sprawie warunków technicznych, jakimi powinny odpowiadać drogowe obiekty inżynierskie i ich usytuowanie. W przepisach uwzględnione są różne sytuacje. Jedną z nich jest ta, w której nie ma bariery między jezdnią a chodnikiem bądź ścieżką rowerową. W tym przypadku wysokość krawężnika jest określona na nie mniej, niż 14 cm i nie więcej, niż 18 cm.

Reklama

Utrzymanie drogi i chodnika we właściwym stanie technicznym należy do ich zarządcy. W zależności od rodzaju obiektu, mogą to być różne podmioty. Jeżeli dojdzie do zdarzenia związanego z wjazdem na zbyt wysoki krawężnik, to trzeba określić stronę zobowiązaną do naprawienia szkody. W tym celu, najlepiej skontaktować się z lokalnym zarządem dróg. Trzeba też wiedzieć o tym, że błędne wskazanie winnego w trakcie postępowania likwidacyjnego będzie skutkować odmową wypłaty odpowiedniej kwoty. Z kolei przegrana sprawa w sądzie wiąże się z pokryciem kosztów całego procesu - mówi Rafał Latos, prawnik specjalizujący się w sprawach odszkodowawczych.

Natomiast radca prawny Artur Klimkiewicz zwraca uwagę na to, że każdy przypadek należy rozpatrywać indywidualnie. Nie zawsze zarządca drogi jest odpowiedzialny za ustawienie krawężników. Zdarza się, że inny podmiot wykonał chodnik. Ekspert zmuszony był kiedyś zgłosić szkodę równocześnie do gminy i spółdzielni, a one wzajemnie przerzucały na siebie odpowiedzialność. Do rozstrzygnięcia sporu konieczna była opinia biegłego geodety. Z usług takiego specjalisty można korzystać też na własną rękę, ale poszkodowani rzadko się na to decydują ze względu na zbyt duże koszty. Niekiedy sporządzenie tego typu dokumentu oznacza wydatek nawet 2 tys. złotych.

Właściwie przez cały rok obserwujemy samochody z obtarciami, głównie felg i zderzaków od spodu. To jest następstwem najeżdżania na zbyt wysokie krawężniki. Zauważamy też uszkodzenia progów bocznych, co ma związek ze zjeżdżaniem z takich feralnych miejsc. Ponadto, zdarzają się pozrywane chlapacze i zniszczone spojlery. Niekiedy wjazd na część chodnika nie stanowi żadnego problemu, ale później wsiadają np. dwie dodatkowe osoby i podczas zjazdu auto obniża się o kilka centymetrów. I wtedy jest już problem. Klienci zawsze są poirytowani tego typu sytuacjami, a szczególnie problemami z ustalaniem winnych - zaznacza Michał Filipowicz, kierownik serwisu z Grupy Krotoski Cichy.

Problem i co dalej?

Jeśli kierowca zamierza ubiegać się o odszkodowanie, to powinien udowodnić szkodę i winę np. zarządcy drogi. Rafał Latos podpowiada, że należy mieć przede wszystkim zdjęcia z miejsca zdarzenia. Przydatni są też świadkowie, którzy potwierdzą okoliczności danej sytuacji. Można wezwać policję, żeby sporządziła odpowiednią notatkę. Podmiot, który jest zobowiązany do naprawienia szkody, z reguły ma polisę od odpowiedzialności cywilnej. W takiej sytuacji roszczenie należy zgłosić do jego zakładu ubezpieczeń.

? Często bywa tak, że kierowcy przez dłuższy czas jeżdżą z uszkodzeniami. Nie są świadomi tego, że w danym momencie nastąpiło uderzenie. O tym fakcie dowiadują się dopiero po kilku tygodniach lub nawet miesiącach. Wychodzi to w trakcie przeglądu technicznego, przy naprawach gwarancyjnych czy po zgłoszeniu innej szkody, niezwiązanej z najechaniem na krawężnik. Wówczas wykonuje się odpowiednie oględziny. Ale sprawa nie jest już tak prosta jak wtedy, gdy od razu zauważamy uszczerbek - informuje Michał Filipowicz.

Jeśli kierowca dowie się o usterce dopiero po pewnym czasie, to prawdopodobnie nie będzie już w stanie zabezpieczyć odpowiednich dowodów, np. zdjęć czy zeznań świadków. Według Rafała Latosa, uzyskanie odszkodowania w takiej sytuacji bywa bardzo trudne lub często wręcz niemożliwe. To na poszkodowanym spoczywa ciężar udowodnienia, że doszło do uszkodzenia w konkretnych okolicznościach. Fotografia krawężnika, zrobiona po kilku dniach czy tygodniach, tego nie ułatwi. W międzyczasie pojazd mógł ulec awarii w wielu innych sytuacjach. Jednak roszczenie ulega przedawnieniu dopiero po upływie trzech lat. Okres ten jest liczony od dnia, w którym pokrzywdzony dowiedział się albo mógł uzyskać informację o swojej stracie.

Kosztowny wjazd

W tego typu sprawach zastosowanie ma art. 415 kodeksu cywilnego, który mówi o tym, że kto ze swojej winy wyrządził komuś szkodę, zobowiązany jest do jej naprawienia. Dany podmiot ponosi odpowiedzialność cywilną, więc można uzyskać odszkodowanie za zniszczony pojazd. Z mojego doświadczenia wynika, że kierowcy otrzymują niewielkie kwoty od ubezpieczycieli, ale nie idą z tym już do sądów. Kwestią sporną może być np. 1000, 2000 czy nawet 5000 zł, a postępowanie będzie trwać latami. Wygeneruje to większe koszty, niż zyski - podkreśla Artur Klimkiewicz.

Według Michała Filipowicza, użytkownicy samochodów nie powinni ponosić kosztów wynikających z nieodpowiedniego wykonania krawężników. Ekspert przypuszcza, że właściciele aut niższej i średniej klasy nie chcą zadawać sobie trudu związanego z procedurą odszkodowawczą. Jeśli taki samochód nie ma systemów asystujących i bezpieczeństwa w zderzaku, to lakierowanie z demontażem i montażem, kosztuje zazwyczaj 800-1000 zł. Cały proces serwisowania zajmuje przeważnie 2-3 dni. W przypadku droższych pojazdów, wydatki są znacznie wyższe. Dla przykładu, dwudziestocalowa aluminiowa felga z oponą może kosztować ponad 6000 zł. Jeśli klient ma indywidualny wzór obręczy koła, to realizacja zamówienia zajmuje nawet do dwóch lub trzech tygodni.

- Jeżeli widzimy krawężnik zbyt wysoki lub w złym stanie technicznym, to warto o tym poinformować podmiot, który nie dopełnił swoich obowiązków. Skargi i wnioski powinny być załatwiane bez zwłoki, według kodeksu postępowania administracyjnego. W każdym przypadku trzeba ustalić odpowiedzialnego za daną sytuację. On może nie mieć wykupionej polisy, bo nie wszyscy decydują się na taki ruch. Jednak to nie jest problemem kierowcy. Winny musi naprawić szkodę. Jeśli wysłanie wezwania do zapłaty nie przyniesie zamierzonego efektu, to pozostanie skierowanie sprawy do sądu - podsumowuje Artur Klimkiewicz.

MondayNews
Dowiedz się więcej na temat: ubezpieczenia | polisy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »