Lotnicza awantura w Budimeksie

Kontrakt na budowę terminala na Okęciu przyniósł już 68,5 mln zł strat. Budimex chce jego renegocjacji, PPL nic o tym nie wie, a rada nadzorcza żąda wyjaśnień.

W kwietniu 2006 r. Budimex ma oddać do użytku wart 200 mln USD terminal II na Okęciu. Jak się uda, będzie szampan i oklaski, ale czy na pewno zasłużone? Dla konsorcjum wykonawców (Budimex, Ferrovial Agroman i Estudio Lamela) jego realizacja to na razie pasmo strat (około 185 mln zł). Budimex przyznaje, że rozbudowa Okęcia uszczupliła jego wyniki o 68,5 mln zł. Na razie, bo analizy trwają. Informacja o stratach przemknęła bez rozgłosu w notach do raportu rocznego. Nie ma się czym chwalić. Tym bardziej że z projektem wiąże się sporo kontrowersji. Najwyższa Izba Kontroli (NIK) wskazywała uchybienia, a konkurenci Budimeksu protestowali i przestrzegali, że będzie musiał dopłacić. Bałagan można byłoby zamieść pod dywan, ale w maju na posiedzeniu rady nadzorczej (RN) Ryszard Jach, jeden z jej członków powołany z rekomendacji Commercial Union (CU), zażądał od zarządu pisemnej informacji na temat kontraktu.

Reklama

No i się zaczęło, bo pozostałym członkom wystarczały zapewnienia, że wszystko jest pod kontrolą. Posiedzenie przerodziło się w burzliwą wymianę zdań, rada w końcu desygnowała komitet audytu do badania, a jego wynik pozostaje wielką zagadką.

Zdrowie na budowie

Informacja o wynikach kontroli miała zostać przekazana RN na posiedzeniu w końcu września 2005 r. Posiedzenia nie zwołano, natomiast Budimex zwołał walne, które ma dokonać - zmian w radzie. Nikt nie ukrywa, że chodzi o Ryszarda Jacha. Informację, że wkrótce w radzie już mnie nie będzie, z zadowoleniem przekazał mi prezes Michałowski. Jako niezależny członek RN pełnię obowiązki, dbając o interes spółki i wszystkich akcjonariuszy. Zasady dobrych praktyk zobowiązują nie tylko mnie, ale także pozostałych członków RN do uzyskania od zarządu informacji o katastrofalnym kontrakcie.

Chciałem zidentyfikować ryzyko i sposoby zarządzania nim. W obawie przed dalszymi stratami i spadkiem wartości akcji uznałem, że w interesie spółki leży poznanie przyczyn tak niekorzystnych wyników, a zdawkowe, ustne strzępy informacji zarządu są dalece nieprzekonujące. Jak widać, tej informacji mam nie uzyskać - mówi Ryszard Jach. Co zarząd ma do ukrycia w związku z kontraktem? Marek Michałowski, prezes Budimeksu, twierdzi, że nic. Ale gdy pytamy o wyniki z realizacji tego projektu, mówi oględnie: Realizacja jest w trakcie, więc trudno to ocenić. Nie pamiętam dokładnie, jaki jest obecny stan. Nie spodziewam się katastrofy. Specjalnych korzyści też nie - przyznaje szef giełdowej spółki. Po szczegółowe wyniki odsyła nas do dyrektora finansowego. Wynik z realizacji terminalu II Marcin Węgłowski, członek zarządu i dyrektor finansowy, nie pamięta, musi zerknąć do raportu, po czym potwierdza - 68,5 mln zł straty. Tyle przypada na Budimex, który ma 37 proc. w konsorcjum wykonawców (w sumie jest to ponad 185 mln zł straty). Ale wszystko jest pod kontrolą.

Skąd tak duża strata?

Podpisaliśmy umowę w dolarach, a od tego czasu kurs mocno spadł. W 2002 r., w momencie podpisania umowy, dolar kosztował ponad 4 zł, teraz prawie o złotówkę mniej. Jak przeliczymy, to wychodzi, że konsorcjum dostanie prawie 200 mln zł mniej w złotych, niż zakładaliśmy - mówi dyrektor finansowy. Nie ubezpieczaliście się od ryzyka kursowego? Kontrakt na terminal był nietypowy. Realizowany etapowo, najpierw projekt, potem realizacja. Na etapie projektu nie można było dokładnie określić przepływów pieniężnych. Ubezpieczenie od ryzyka kursowego nie mogło być w pełni efektywne - mówił Marcin Węgłowski.

Ryszard Jach jest oburzony.

To chyba żart. W pisemnej prezentacji RN zapewniano o standardzie zabezpieczania kontraktów budowlanych. To właśnie te transakcje trzymały wynik finansowy Budimeksu w 2004 r. Nie mieści mi się w głowie, że akurat terminal II był narażony na ryzyko kursowe - mówi nasz rozmówca.

Tajemnicze negocjacje

Dyrektor finansowy i przewodniczący rady nadzorczej Budimeksu przekazali nam informację, że spółka stara się renegocjować kontrakt. Spółka jest w sporze z inwestorem (czyli z Przedsiębiorstwem Państwowym Porty Lotnicze PPL). Wiadomo, że dolar spadł. Inwestor powinien to zrozumieć - mówi Stanisław Pacuk, przewodniczący rady nadzorczej Budimeksu. Nie wiadomo, kiedy zakończą się negocjacje. W PPL nic o nich nie wiedzą. Spór? Pierwsze słyszę. Nie ma mowy o renegocjowaniu ceny - mówi Edyta Mikołajczyk, rzecznik PPL. Obiecuje popytać. Dzień później otrzymujemy odpowiedź, z której wynika, że PPL nie zamierza renegocjować kontraktu.

Obie strony zdają sobie sprawę z tego, że powyższy kontrakt może być trudny dla konsorcjum z punktu widzenia finansowego, zarówno wskutek różnicy kursów dolara w chwili podpisania kontraktu i obecnie, jak również z powodu znaczącego wzrostu cen: stali, paliw i materiałów budowlanych. Konsorcjum uważa, że może ponieść stratę - nie uzyskując spodziewanego zysku, która uzasadnia roszczenie o podniesienie ceny kontraktowej. Mimo że PPL rozumie stanowisko konsorcjum, nie może przychylić się do wniosku, ponieważ wiążą nas zapisy kontraktu - napisała Edyta Mikołajczak, rzecznik PPL. To w pełni potwierdza zasadność moich żądań informacji o kontrakcie - mówi Ryszard Jach. Czy je uzyska? Walne ma go odwołać 25 października. Posiedzenia RN jeszcze nie wyznaczono. Ryszard Jach sam więc zażądał zwołania posiedzenia do 10 października. Otrzymaliśmy taką informację. Posiedzenie zostanie zwołane i wszyscy członkowie rady uzyskają informacje zebrane przez komitet audytu - mówi Stanisław Pacuk.

Niewygodny radny

W Budimeksie inwestorem strategicznym jest hiszpańska grupa Ferrovial, która kontroluje 60 proc. akcji, wyznacza większość członków rady i popiera zarząd spółki. Pozostałe 40 proc. należy do inwestorów giełdowych, z których 5 proc. przekroczył tylko Commercial Union, największy polski fundusz emerytalny. To on rekomendował Ryszarda Jacha do rady nadzorczej. Teoretycznie więc CU może sprzeciwić się zmianom w radzie, choć to nic nie zmieni (wystarczą głosy Ferrovialu, żeby odwołać każdego członka rady).

Konflikt z CU nie będzie jednak dobry dla wizerunku Budimeksu. Nie będzie żadnego konfliktu. Z tego, co wiem, CU na najbliższym walnym chce zgłosić swojego kandydata do rady - mówi Marek Michałowski. CU zapewnia mnie o poparciu dla moich działań, wyrażając nadzieję, że w trosce o interesy wszystkich akcjonariuszy będę nadal sprawował nadzór nad Budimeksem - twierdzi Ryszard Jach. W nadesłanym do nas oświadczeniu CU w pełni poparł działania Ryszarda Jacha, dodając, że akcjonariusze spółki z niepokojem obserwują niski poziom rentowności zawieranych kontraktów.?

Mariusz Zielke

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: konsorcjum | awantura | Budimex SA | PPL | terminal
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »