Ceny spadną na Wielkanoc? Polacy patrzą na Lidla i Biedronkę
Polacy spodziewają się zaostrzenia wojny cenowej między największymi dyskontami - Lidlem i Biedronką. Wielu konsumentów jest przekonanych, że wpłynie to także na inne, mniejsze sieci, a to doprowadzi do spadków cen wielu towarów już na Wielkanoc.
Większość Polaków spodziewa się zaostrzenia wojny między dyskontami - Lidlem i Biedronką. Badanie UCE RESEARCH i Grupy Offerista wykazało, że 55,5 proc. Polaków oczekuje zaostrzonej walki cenowej pomiędzy dyskontami, żeby zrobić taniej świąteczne zakupy. Wśród nich 28,3 proc. raczej ma na to nadzieję, a 27,2 proc. zdecydowanie się na to nastawia.
Jedynie 22,1 proc. ankietowanych nie spodziewa takiego obrotu sprawy.
Na rywalizację między dyskontami szczególnie liczą Polacy najmniej zarabiający miesięcznie na rękę, tj. poniżej 1000 zł oraz 1000-2999 zł. Z kolei na wojnie cenowej głównie zależy mieszkańcom największych oraz średnich miast w Polsce.
Zdaniem ekspertów, Polacy oczekują korzyści z wojny cenowej dyskontów, ponieważ, nauczeni doświadczeniami z czasu najwyższej inflacji, wciąż chcemy oszczędzać. Spodziewamy się, że sieci handlowe będą walczyć o nasze zainteresowanie cenami, choć inflacja odpuszcza.
- Konsumenci nawet w lepszych czasach będą oczekiwać wojen cenowych, tylko ich zwolenników będzie nieco mniej niż teraz - mówi Robert Biegaj, współautor badania i ekspert rynku retailowego z Grupy Offerista.
Na zaostrzoną walkę najbardziej liczą Polacy mający 45-55 lat oraz 35-44 lat. Szczególnie dotyczy to osób zarabiających w trzech przedziałach kwotowych, tj. mniej niż 1000 zł netto miesięcznie, 1000-2999 zł oraz 5000-6999 zł. Przeważnie są to mieszkańcy miast liczących co najmniej 500 tys. ludności oraz 100-199 tys. osób.
Inflacja nauczyła konsumentów, że zawsze trzeba oszczędzać. Nigdy nie wiadomo, co będzie dalej z cenami, tym bardziej że czynniki zaogniające sytuację cały czas pojawiają się na rynku - komentują autorzy badania.
Eksperci jednak tłumaczą, że wojna cenowa z reguły prowadzi na rynku do dwóch scenariuszy, które są etapami tego typu rywalizacji. W pierwszym konsumenci przez jakiś czas na tym wygrywają, bo robią tańsze zakupy. W drugim wariancie sieci obniżają ceny, ale tylko jakiejś grupy towarów, które wówczas mocno promują. Pozostałe ceny są raczej w normie lub lekko zawyżone, żeby skompensować sobie starty.
- Sieci robią to tak, że gdzie ujmą sobie zysku, to dołożą w innym miejscu. Ale konsument już tego nie widzi. Ma tylko przed oczami komunikat, że dana grupa towarów jest tańsza niż u konkurencji. Tym sposobem dyskonty odbierają klientów innym formatom - wyjaśnia cytowany wcześniej Robert Biegaj.
Na wojny cenowe między dyskontami zwracają już nawet uwagę rynkowi eksperci. Wczoraj członek RPP Wiesław Janczyk odniósł się do wojny cenowej prowadzonej przez działające w Polsce dyskonty.
Zdaniem Wiesława Janczyka, wojna cenowa dyskontów może mieć przełożenie na inflację. Dodał, że chętnie poznałby cenny w "rzeczywistych transakcjach realizowanych z użyciem kart lojalnościowych uprawniających miliony konsumentów do zakupu po obniżonych cenach". Członek RPP stwierdził, że chętnie wysłucha komunikatu GUS w tej sprawie.
***