FOR: Dług publiczny jawny i ukryty to razem ponad 4 bln złotych!

W ostatnim czasie bardzo szybko rosnące zadłużenie państwa ponownie stało się przedmiotem debaty publicznej. Jednak debata skupia się tylko na jawnym długu publicznym, tymczasem nie można zapominać o ukrytym długu publicznym, czyli zobowiązaniach emerytalnych. Już dziś ich wartość jest ponad 3-krotnie wyższa od jawnego długu publicznego. Każdy rząd ma pokusę by zadłużać się, wydając dzisiaj i licząc, że negatywne konsekwencje rosnącego długu ujawnią się już nie za jego kadencji.

Szacunkowa wartość długu publicznego na koniec czerwca 2016 roku wyniosła ponad 975 mld zł, co daje ponad 25,5 tys. zł na mieszkańca Polski. Za szybkim wzrostem długu publicznego stał przede wszystkim rząd, który w ciągu 6 miesięcy zwiększył zadłużenie o 64,4 mld zł, zadłużając tym samym każdego Polaka na 1697 zł.

Polacy poza obsługą jawnego długu publicznego ze swoich podatków muszą też płacić za ukryty dług publiczny, czyli zobowiązania emerytalne państwa. Obecna wartość zobowiązań emerytalnych samego ZUS to ponad 3235 mld zł, czyli 85,2 tys. zł na każdego mieszkańca Polski.

Reklama

Wzrost polskiego długu publicznego znacznie przyspieszył w latach 2008-2010 w okresie globalnego kryzysu finansowego i kryzysu zadłużeniowego w strefie euro. W takich czasach wolniej rosną wpływy z podatków, a szybciej wydatki państwa. W latach 2007-2013 dług w relacji do PKB wzrósł z 44 proc. do 56 proc. PKB, zbliżając się niebezpiecznie blisko do konstytucyjnej granicy 60 proc. PKB. Rząd Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego zamiast gruntownej reformy finansów publicznych wybrał drogę na skróty - skok na oszczędności Polaków gromadzone w Otwartych Funduszach Emerytalnych.

W 2014 roku obligacje skarbowe posiadane przez Polaków w OFE zostały znacjonalizowane przez państwo i w konsekwencji dług jawny spadł do 50 proc. PKB, przy jednoczesnym wzroście długu ukrytego. Takie działanie nie uzdrowiło polskich finansów publicznych, ale pozwoliło rządowi na dalszą grę na czas.

Dużo większe długi pozostają ukryte

Jawny dług publiczny to zobowiązania państwa wobec właścicieli obligacji skarbowych oraz banków i międzynarodowych instytucjach finansowych, w których państwo zaciągnęło kredyty. Natomiast ukryty dług publiczny to inne niż kontrakty finansowe zobowiązania państwa do przyszłych płatności - w przypadku Polski przede wszystkim nabyte prawa do świadczeń emerytalno-rentowych. Obywatel kupując obligacje państwowe przekazuje państwu pieniądze dziś, a państwo zobowiązuje się do wypłaty tej kwoty wraz z odsetkami w przyszłości. Takie zobowiązanie państwa to dług jawny. Obywatel wpłacając składkę emerytalną do ZUS przekazuje państwu pieniądze dziś, a państwo zobowiązuje się do wypłaty tej kwoty powiększonej o indeksację po jego przejściu na emeryturę. Takie zobowiązania państwa to dług ukryty.

Wynikający z zobowiązań emerytalnych ZUS dług ukryty państwa polskiego, FOR szacuje na 3 238 mld zł (177,8 proc. PKB). Ten szacunek obejmuje zarówno zobowiązania wobec osób, które już pobierają emerytury, jak i zobowiązania wobec osób, które wpłacając składki emerytalne zyskały prawo do emerytury, po osiągnięciu wieku emerytalnego. Tą wartość należy traktować jako dolny szacunek długu ukrytego - nie uwzględnia ona bowiem zobowiązań emerytalnych KRUS ani zobowiązań emerytalno-rentowych państwa wobec funkcjonariuszy służb mundurowych, sędziów i prokuratorów objętych resortowymi emeryturami i rentami.

Ukrywanie zobowiązań państwa stanowi kuszącą opcję dla wielu polityków. Przykładowo, zamiast podwyższać płace wybranym grupom zawodowym (np. nauczycielom, górnikom), co wiązałoby się z koniecznością podniesienia podatków/zwiększenia zadłużenia jawnego, politycy mogą obiecać np. wyższe emerytury, co powoduje zwiększenie długu ukrytego. Działanie takie z jednej strony kupuje zadowolenie wyborców (korzyści dziś), a z drugiej strony koszty jego realizacji są odkładane na wiele lat do przodu (rachunek "nie za mojej kadencji").

Tylko między 31 grudnia 2015 r., a 30 czerwca 2016 r. obecny rząd zadłużył każdego Polaka na 1697 zł, co łącznie z długami zaciągniętymi przez poprzednie rządy daje 23 678 zł długu na mieszkańca. Najbardziej oczywisty, bezpośredni wpływ na długi państwa mają działania rządu, nad którymi nadzór sprawuje minister finansów. W pierwszym półroczu ten dług wzrósł o 64,4 mld zł, z 834,6 mld zł do 899 mld zł, co w przeliczeniu na liczbę osób mieszkających w Polsce daje 23 678 zł na 30 czerwca 2016 roku.

Przykładem pokazującym dlaczego obywatele powinni znać zarówno jawną, jak i ukrytą, część długu publicznego był skok na OFE. W przeciwieństwie do ZUS, zobowiązania OFE nie są ukrywane i mają pokrycie w aktywach finansowych, takich jak akcje i obligacje. Dlatego przeniesienie obligacji z OFE do ZUS jednocześnie podniosło ukryty dług publiczny i zmniejszyło dług jawny. Zmniejszenie widocznych dla obywateli zobowiązań państwa o przejęte z OFE 153 mld zł, pozwoliło na moment ukryć zły stan finansów publicznych, dając rządowi większą swobodę przed wyborami.

Inny przykład to, że proponowane przez polityków pozornie niewielkie podwyżki emerytur ponad przewidzianą ustawą waloryzację, mogą znacząco podnosić dług ukryty. Gdyby miesięczne emerytury podnieść w 2017 roku o 100 zł ponad przewidzianą waloryzację, dług ukryty wzrósłby z 178 proc. (3 235 mld zł) do 182 proc. (3 316 mld zł). Podwyżka o 200 zł miesięcznie to już wzrost do 187 proc. PKB (3 398 mld zł), a o 300 zł do 191 proc. PKB (3 479 mld zł). Każda podwyżka o 100 zł zwiększa dług ukryty na mieszkańca Polski o 2146 zł.

Dług ukryty powinien być oszacowany

Państwa członkowskie UE mają obowiązek szacowania wielkości długu ukrytego na podstawie przyjętego przez Parlament Europejski w 2013 roku standardu rachunków narodowych ESA 2010. Z zapowiedzi Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że może on kazać Polakom czekać na oficjalne wyliczenia nawet do 2020 roku. Dla porównania brytyjski urząd statystyczny podał te informacje już w 2012 roku.

Wysokość długu ukrytego, podawana przez FOR, opiera się na wielu założeniach. Po pierwsze, nie uwzględniamy trudniejszych do oszacowania (m.in. przez braki danych) zobowiązań rentowych ZUS, emerytalno-rentowych KRUS oraz zaopatrzeniowych systemów emerytalno-rentowych. Po drugie, przyjmujemy zindywidualizowaną, zmienną stopę dyskontową równą tempu wzrostu gospodarczego zamiast stałego 3 proc. zalecanego przez Eurostat dla porównywalności pomiędzy krajami. Po trzecie, nie uwzględniamy wygasania tzw. starego systemu emerytalnego, działającego jeszcze na zasadach sprzed reformy z 1999 roku.

Polski dług publiczny jest za wysoki

Największym problemem jest szybki przyrost długu, bo im wyższe mamy zadłużenie, tym więcej musimy płacić za jego obsługę. Gdyby Polska zaczęła być postrzegana przez inwestorów jako kraj, który w przyszłości może mieć problemy ze spłatą swojego zadłużenia, to już dzisiaj byłoby nam trudniej znaleźć chętnych na nasze obligacje. Wówczas moglibyśmy dalej się zadłużać, ale na znacznie gorszych warunkach (za wyższy procent), niż obecnie. W skrajnym przypadku mogłoby dojść do kryzysu finansów publicznych, który średnio prowadzi do spadku PKB o 8 proc. , a w ekstremalnych przypadkach, takich jak Grecja, może oznaczać spadek nawet o 25 proc.

Nie ma jednego, uniwersalnego bezpiecznego poziomu długu publicznego. Nie można z góry wskazać, w którym momencie inwestorzy nie będą dalej skłonni pożyczać pieniędzy danemu państwu lub będą domagali się za to bardzo wysokich odsetek. Moment w którym dane państwo traci wiarygodność w oczach inwestorów zależy od wielu czynników - sytuacji gospodarczej danego państwa, jego historii kredytowej (czy w przeszłości spłacało swoje długi), czy sytuacji na rynkach światowych. By porównywać dane między państwami i oceniać faktyczny ciężar ich długów najczęściej wykorzystywanym wskaźnikiem jest relacja długu publicznego do PKB. Sama nominalna wartość długu nie mówi dużo o ryzyku z nim związanym - zupełnie innym ciężarem będzie 10 mld euro długu dla gospodarki niemieckiej (122 euro na mieszkańca) i np. gospodarki estońskiej ( 7692 euro na mieszkańca, przy znacznie niższych płacach).

W jak różnych sytuacjach może wybuchnąć kryzys finansów publicznych pokazuje tabela. W tabeli, jako kryzys przyjmujemy sytuację, w której dane państwo zgłosiło się do Międzynarodowego Funduszu Walutowego bądź Unii Europejskiej o pomoc, nie mogąc dalej zadłużać się na rynkach finansowych lub musząc za to płacić wysokie odsetki. Grecja była w stanie zadłużyć się na ponad 100 proc. PKB zanim wybuchł kryzys, ale już na Łotwie czy w Rumunii kryzys zaczął się przy bardzo niskim poziomie długu. Jakkolwiek Japonia jest przykładem kraju z długiem publicznym sięgającym niemal 250 proc. PKB, to jest to dość szczególny przypadek bogatej gospodarki o wyjątkowo dużym zasobie krajowych oszczędności. Należy tutaj zaznaczyć, że w części przypadków jednym ze źródeł kryzysu finansów publicznych był kryzys bankowy i obawy inwestorów, że poszczególne rządy będą musiały wydać znaczące kwoty na podtrzymanie upadającego sektora bankowego. Z punktu widzenia Polski szczególnie pouczający jest przypadek Węgier, gdzie głównym źródłem kryzysu był właśnie stan finansów publicznych. Kryzys tam wybuchł przy długu publicznym przekraczającym 60 proc. PKB, co można traktować jako niebezpieczny poziom dla kraju na naszym poziomie rozwoju.

Gdyby dług publiczny przestał rosnąć i ustabilizował się na obecnym poziomie około 50 proc. PKB, to w sprzyjających okolicznościach można by go rolować bez końca. Ale to też ma swoją wysoką cenę - tylko w 2015 roku koszt obsługi długu publicznego wyniósł 31,9 mld zł. A to przecież koszt obsługi długu tylko w tym jednym roku! Dlatego dług trzeba zmniejszać. Ponadto trzeba pamiętać, że pula oszczędności w gospodarce jest ograniczona - jeśli oszczędności gospodarstw domowych idą na finansowanie długu publicznego, to nie sfinansują już inwestycji przedsiębiorstw, bez których nie ma szans na szybszy rozwój gospodarczy Polski.

Aleksander Łaszek, główny ekonomista FOR

Rafał Trzeciakowski, ekonomista

Więcej na ten temat w publikacji Forum Obywatelskiego Rozwoju (for.org.pl): "Dług publiczny jawny i ukryty to razem ponad 4 bln złotych"

Dowiedz się więcej na temat: PKB Polski | makroekonomia | dług publiczny
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »