Dubaj, Grecja, Hiszpania - kto stoi w kolejce?

W Dzień Dziękczynienia Amerykanie świętowali, ale cały świat ogarnęła przemożna chęć sprzedaży akcji i innych aktywów. Powodem był Dubaj, który ogłosił zamrożenie do 30 maja 2010 spłaty długów Dubai World (holding należący do rządu).

Obawa o stan finansów krajów zatoki spowodowała w Europie przecenę akcji firm, w których udziały miały państwowe fundusze arabskie (np. Porsche i LSE) i banków, w których firmy arabskie zaciągnęły kredyty. Obawiano się też swoistego efektu domina, czyli pojawienia się kolejnego problemu. Już wtedy pisałem, że sprawy Dubaju nie należy przeceniać. Z pewnością Zjednoczone Emiraty Arabskie pomogą wyjść Dubajowi z kłopotów, a świat finansów dojdzie do wniosku, że za przeinwestowanie czasem płaci się dość drogo. W końcu długi Dubaju to niewiele więcej niż straty wynikające z piramidy Madoffa. Była tylko jedna wątpliwość: jeśli pojawi się nowe, podobne do Dubaju ognisko niepokoju, to świat finansów czeka trzęsienie ziemi. Zwracałem wówczas uwagę na problemy Grecji, Łotwy, czy na Ukrainie. Okazało się, że wykrakałem.

Inflacja, bezrobocie, PKB - zobacz dane z Polski i ze świata

Na początku grudnia agencja ratingowa Moody's Investors Service poinformowała, że ratingi dla USA i Wielkiej Brytanii mogą "testować granice najwyższego ratingu" (AAA) z powodu pogarszającego się stanu ich finansów. Tego samego dnia agencja Fitch obniża rating Grecji, a Moody's i S&P ostrzegają, że mogą to zrobić. W następnym dniu agencja Standard & Poor's obniżyła perspektywę ratingu Hiszpanii do negatywnej. Potem Moody's informuje, że ratingi emitentów powiązanych z rządami w ZEA mogą zostać obniżone. Taka seria ostrzegała, że rozpoczęła się gra w znajdowanie kolejnych kandydatów do obniżenia ratingu. Rynek uwielbia takie historie, a pogłoski mogą być nawet specjalnie rozpuszczane. Kilka takich podejrzeń i rozwija się pełna histeria. Jeszcze gorzej byłoby, gdyby naprawdę pojawiły się kolejne obniżone ratingi.

W końcu roku nastroje się uspokoiły, ale niepokój pozostał. Oczywiście nikt nie zareagował na ostrzeżenie Moody's dotyczące USA i Wielkiej Brytanii. Z prostego zresztą powodu: nie ma takiego odważnego, który odważyłby się obniżyć rating USA, nawet gdyby na to zasługiwały. Doprowadziłoby to do kataklizmu, przy którym ostatni kryzys byłby niczym. Można sobie wyobrazić, jaka byłaby wyprzedaż amerykańskich obligacji, a co za tym idzie i waluty. To z kolei doprowadziłoby do eksplozji popytu na rynku surowców (ujemnie skorelowanych z dolarem), co mocno podniosłoby inflację. Problemy ze sprzedażą obligacji i inflacja zmusiłyby USA do drastycznego podniesienia stóp, co wprowadziłoby gospodarkę amerykańską (1/4 gospodarki światowej) w głęboką recesję, którą USA zaraziłyby cały świat. Scenariusz jak z horroru, a agencje ratingowe doskonale go znają i dlatego rating USA jest bezpieczny.

Popatrzmy jednak na Grecję. Grecję, która jest w strefie euro, gdzie dostała się za pomocą oszustwa. Tak, oszustwa, bo podawała dane dotyczące gospodarki tak, żeby wydawało się, iż spełnia kryteria ustalone w traktacie z Maastricht. Unia Europejska jakoś to strawiła, a pobłażliwość doprowadziła do zawalenia się greckich finansów. W 2009 roku deficyt finansów publicznych wyniesie w Grecji około 13 proc. PKB (u nas poniżej sześciu), zadłużenie przekroczy 100 proc. PKB, a w 2011 r. ma wynieść 135 proc. (u nas w tym roku około 50 proc.). Grecy już płacą bardzo duże odsetki za swoje obligacje, a może być gorzej.

Co może się teraz wydarzyć? Grecja powinna przeprowadzić reformy, ale byłby to reformy bolesne, a greckie społeczeństwo nie przypomina polskiego. Jest bardzo zorganizowane, a tradycja protestów społecznych olbrzymia. Poważne reformy zakończyłyby się społecznym wybuchem, a to uderzyłoby w całą strefę euro. Z tego wniosek, że Unia Europejska będzie musiała Grecji pomóc, ale doprowadzi tym do czegoś, co określane jest mianem moralnego hazardu. Pomoc krajowi, który sam sobie jest winien może zachęcić inne kraje z problemami do pójścia tą samą drogą, a to prowadziłoby wprost do rozpadu strefy euro. Jest o czym myśleć.

Piotr Kuczyński

Czytaj również:

Niewypłacalność państw - jak znaleźć przyszłych bankrutów?

Kiedy druga fala kryzysu zaleje Stany i Europę?

Szokujące prognozy Saxo Banku

miesięcznik KAPITAŁOWY
Dowiedz się więcej na temat: reformy | Grecja | cały | świat | agencja | Dubaj | Hiszpania | rating | USA | PKB
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »