Spadek sprzedaży domów w USA zaszkodził GPW

Szansa na kolejny wzrost na GPW została zaprzepaszczona w końcówce notowań, kiedy okazało się, że liczba transakcji na rynku wtórnym domów w USA była znacznie niższa od oczekiwań.

Szansa na kolejny wzrost na GPW została zaprzepaszczona w końcówce notowań, kiedy okazało się, że liczba transakcji na rynku wtórnym domów w USA była znacznie niższa od oczekiwań.

Wcześniej jednak wyglądało to znacznie lepiej. Otwarcie mieliśmy głęboko spadkowe - WIG20 stracił ok. 30 pkt od wczorajszego zamknięcia, co było reakcją na nie najlepszą końcówkę notowań w Stanach wczoraj (wywołaną realizacją zysków po komunikacie Fed). Jednak jeszcze przed południem straty zostały odrobione, można więc było mówić o sile kupujących, którzy wykorzystali zniżki do napełniania portfeli. Później wzrosty trwały osiągając apogeum 50 pkt powyżej dziennego (porannego) minimum, krótko po tym, jak okazało się, że cotygodniowa liczba wniosków o zasiłki dla bezrobotnych w USA spadła o kolejnych 20 tys. do 530 tys. Później apetyty osłabły. Po pierwsze dlatego, że WIG20 ponownie zbliżył się do granicy 2300 pkt, której nie udało się przecież przekroczyć także na wczorajszej sesji. Po drugie dlatego, że wzrostom w ciągu dnia towarzyszyły umiarkowane obroty, wobec tego nie wyglądały one na przekonującą dominację kupujących, a raczej na cofnięcie podaży. Na koniec notowań okazało się, że liczba transakcji na rynku wtórnym nieruchomości w Stanach spadła do 5,1 mln sztuk (dane za sierpień annualizowane), a oczekiwano wzrostu do 5,35 mln. Dane kosztowały indeks utratę ok. 1 proc. wartości i zadecydowały o minusowym zakończeniu notowań, przy obrotach na poziomie 1,45 mld PLN (wyraźnie mniej niż w środę i o 1 mld PLN mniej niż na udanej sesji wtorkowej).

Po porannej próbie umocnienia złotego, straty odrobiły też kursy walut i nie da się wykluczyć, że rynek zmierza w stronę poważniejszej korekty spadkowej złotego. Byłoby do tego potrzebne umocnienie dolara wobec euro (dziś "zielony" zyskał 0,35 proc.) oraz spadek notowań surowców. Ropa potaniała dziś o 4 proc. i od razu jest najtańsza od dwóch miesięcy. Być może jest na to odrobinę za wcześnie, ale jeszcze jeden taki silny ruch w dół, a inwestorzy dojdą do przekonania, że ostatnia konsolidacja notowań ropy między 65-75 USD za baryłkę była okresem dystrybucji kontraktów i przygotowaniem rynku do spadków. Złoto pokonało dziś od góry poziom 1000 USD - rekord sprzed półtora roku nie został więc pobity, a ponieważ była to trzecia próba pokonania oporu na przestrzeni ostatnich 18 miesięcy, tym większe jest jego znaczenie. Miedź potaniała o 2,6 proc. i podobnie jak w przypadku ropy, utrzymanie cen do końca notowań oznaczać będzie najniższe zamknięcie od końca lipca. Zatem podstawowe warunki do rozpoczęcia korekty spadkowej na rynku złotego, ale także akcji zaczynają się spełniać (odwrót od rynku surowców). Odwrócić kartę może szybki wzrost notowań ropy i miedzi oraz powrót do konsolidacji. Przyspieszenie spadków byłoby poważnym sygnałem ostrzegawczym dla inwestorów z rynków akcji - także z GPW.

Emil Szweda, Open Finance

Open Finance
Dowiedz się więcej na temat: GPW | USA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »