Tam wciąż szukają ludzi do pracy. Za niemałe pieniądze
Kraje skandynawskie to światowa czołówka pod względem bogactwa i poziomu życia. Jednak nawet "krezusi" z północy odczuli następstwa kryzysu. Sprawdź, kto wciąż ma szansę znaleźć zatrudnienie wśród wikingów.
We wrześniu odbyły się przedterminowe wybory parlamentarne, a zwycięstwo w nich odniósł opozycyjny "czerwony blok". Wśród planów nowego rządu jest m.in. zniesienie zaostrzonego systemu punktowego, regulującego imigrację zagranicznych małżonków w mieszanych małżeństwach. Z pewnością politycy poświęcą sporo czasu na uzdrawianie gospodarki, która przeżywa najtrudniejsze chwile od zakończenia II wojny światowej. Wprawdzie PKB przyspiesza, ale wolniej niż prognozowali eksperci, a tym samym powstaje mniej nowych miejsc pracy.
Jednak nie od dziś w ojczyźnie klocków LEGO na imigrantów czeka sporo atrakcji. - Każdy, kto przyjeżdża do pracy po raz pierwszy, objęty zostaje programem adaptacyjnym. Może otrzymać jednorazową zapomogę oraz przez rok korzystać ze znacznej ulgi podatkowej - informuje Aleksandra Kwaśnicka z Agencji Pracy i Doradztwa Personalnego Leader Service. Zwraca uwagę, że w firmach panuje przyjazna atmosfera, a przełożeni przykładają szczególną wagę do tego, aby prawa pracownicze były przestrzegane.
Kopenhaga i inne duże miasta pozostają najważniejszymi "graczami" na rynku pracy, ale jednocześnie panuje tam największa konkurencja o wakaty. Część obcokrajowców trafia więc na mniej zaludnione obszary wybrzeża. Pracodawcy od lat zmagają się z deficytem informatyków, inżynierów oraz biotechnologów. Z kolei placówki służby zdrowia ciągle odczuwają niedobór lekarzy i pielęgniarek.
Spore szanse na znalezienie zatrudnienia mają też przedstawiciele różnych zawodów związanych z budownictwem, hotelarstwem, a także gastronomią. Chętni nie powinni mieć problemów z natrafieniem na ogłoszenia o naborze do pracy w domach opieki czy logistyce. Część Polaków chętnie stawia na rolnictwo/ogrodnictwo i przetwórstwo rybne. - W tych branżach wymagania wobec kandydatów nie są wygórowane, pierwszeństwo mają jednak osoby znające komunikatywnie język angielski - mówi Aleksandra Kwaśnicka.
Takiego poziomu bezrobocia (6,6 proc. w sierpniu br.) życzyliby sobie rządzący wieloma europejskimi krajami, ale nad ojczyznę Nokii nadciągają czarne chmury. - Jeszcze miesiąc temu sytuację na fińskim rynku pracy oceniłabym jako pozytywną, ponieważ było wiele wolnych stanowisk, głównie w małych i średnich zakładach. Jednak ostatnio otrzymaliśmy informację o planowanych strajkach związków zawodowych, dlatego aktualnie zatrudnienie jest nieco ograniczone - mówi Anna Przytulska z agencji rekrutacyjnej Opteam Poland. Zwraca uwagę, że w ostatnim czasie brakowało ofert pracy związanych z wielkimi projektami budowlanymi. Wcześniej to właśnie dzięki tego typu przedsięwzięciom (np. rozbudowa elektrowni atomowej w Olkiluoto) wielu naszych rodaków znajdowało zajęcie.
- Przyszłość południa Finlandii zależy od przemysłu stoczniowego. Zakład w Turku otrzymał zlecenie, więc pod koniec 2011 r. lub na początku 2012 r. wzrośnie zapotrzebowanie na kandydatów - informuje Zofia Hämäläinen z agencji pracy Selekta Henkilöstöpalvelut.
Oprócz czynników gospodarczych dodatkową "kłodą" rzuconą pod nogi potencjalnych emigrantów stały się wymagania pracodawców. - Częściej niż w poprzednich latach firmy poszukają kandydatów z komunikatywną znajomością języka angielskiego, szwedzkiego lub rosyjskiego. Liczą bowiem nie na tymczasową, a na dłuższą współpracę - informuje Renata Ridgway z agencji rekrutacyjnej Centromed.
Oblicz swoją płacę netto. Sprawdź, ile trafia do ZUS, NFZ i US
Po drugiej stronie Bałtyku cały czas w cenie są m.in. spawacze, operatorzy CNC, monterzy (kadłubów i konstrukcji metalowych), a także inżynierowie.
Od lat na liście zawodów deficytowych znajdują się też pielęgniarze/pielęgniarki oraz lekarze. - Tych ostatnich brakuje głównie w gminnych przychodniach i szpitalach, zwłaszcza na północy, wschodzie i zachodzie kraju - mówi Zofia Hämäläinen. Niektóre firmy z branży gastronomicznej potrzebują od zaraz zwłaszcza kucharzy oraz kelnerów/kelnerki.
Niekiedy z kraju wyjeżdżają kandydaci bez konkretnego fachu w ręku, ponieważ pojawiają się wolne stanowiska w zakładach produkcyjnych. - Osoba, która rozpoczyna pracę w Finlandii, może spotkać się z wymaganiem urzędu skarbowego płacenia przez sześć miesięcy podatku wynoszącego 35 proc. zarobków lub zryczałtowanego w wysokości 510 euro (2,2 tys. zł) miesięcznie. Później podatek ustalony jest na poziomie ok. 19 proc. podstawy wynagrodzenia - mówi Renata Ridgway. Zwraca uwagę, że płace nie wzrosły w ciągu trzech ostatnich lat, a w niektórych gałęziach przemysłu nieznacznie spadły.
Czy warto teraz wyjechać do pracy za granicę? Podyskutuj na Forum
- Przemysł naftowy uczynił Norwegię jednym z najbogatszych państw na świecie. Dobrze rozwinięty jest też norweski przemysł stoczniowy, przetwórczy, drzewny oraz chemiczny - wylicza Izabela Sobczak z agencji pośrednictwa pracy Time Personale. Firmy z różnych branż cały czas poszukują wykwalifikowanego personelu. Na rynku lokalnym nie zawsze go znajdują, choć w ostatnich latach przybyło bezrobotnych z konkretnymi umiejętnościami zawodowymi. - Dobrzy specjaliści czekają ok. tygodnia, czasem dwóch na wyjazd z Polski. Zależy to oczywiście od liczby zgłoszeń - mówi Patryk Płaza z CBR Cross Border Recruitment.
Kandydatów z zagranicy kuszą przede wszystkim wynagrodzenia - jedne z najatrakcyjniejszych na naszym kontynencie. - W opinii wielu kandydatów Norwegia to kraj dający poczucie bezpieczeństwa. Osoby, które się tam przeniosą, mogą korzystać np. z zasiłków na dzieci, ulg podatkowych dla małżeństw czy tzw. pieniędzy wakacyjnych w wysokości 10,2 proc. kwoty zarobionej w ciągu roku - mówi Izabela Ferenc z Agencji Zatrudnienia Adecco Poland. Jednak na wielu stanowiskach wynagrodzenia są nieco niższe w porównaniu z 2008 r. Wzrosły również koszty utrzymania. Ponadto pracodawcy coraz rzadziej gwarantują bezpłatne zakwaterowanie/wyżywienie czy opłacają podróż, choć kilka lat temu było to praktycznie na porządku dziennym.
- Prowadzimy nabór do różnych miast i miejscowości na terenie całej Norwegii, ale w niektórych branżach, w tym gastronomicznej, zaobserwowaliśmy wzmożone zapotrzebowanie na pracowników na północy kraju - informuje Izabela Ferenc. Obecnie pośrednicy posiadają sporo propozycji dla doświadczonych budowniczych oraz stoczniowców. Wolne miejsca pracy czekają również w zakładach przetwórstwa mięsnego, placówkach służby zdrowia, firmach transportowych oraz autoryzowanych serwisach samochodowych.
- Niestety w dalszym ciągu dużym problemem dla kandydatów jest bariera językowa - zauważa Izabela Sobczak. W wielu ogłoszeniach bezwzględnie wymagana jest znajomość norweskiej, niekiedy angielskiej mowy w stopniu komunikatywnym. Wynika to m.in. z większej niż w Polsce dbałości o przestrzeganie przepisów bezpieczeństwa pracy. - Ponadto tamtejsi pracodawcy są nastawieni bardziej na rozwiązywanie ewentualnych problemów niż na ich tworzenie. Jeśli dana osoba nie wykonuje swoich obowiązków jak należy, to przełożeni starają się z nią tak współpracować, aby nastąpiła jak najszybsza poprawa - mówi Patryk Płaza.
- Po ostatnim kryzysie, a więc w ciągu 2-3 minionych lat następował stopniowy wzrost zatrudnienia we wszystkich branżach. Jednak obecnie nastroje są umiarkowane - informuje Piotr Janicki z agencji rekrutacyjnej reConnect. Wpływ na stan tamtejszej gospodarki ma przede wszystkim eksport. To właśnie z tego nadbałtyckiego kraju na podbój zagranicznych rynków wyruszają m.in. telefony, samochody czy samoloty popularnych marek.
Do niedawna ekonomiści zwracali uwagę na stosunkowo szybkie wychodzenie Kraju Trzech Koron "z dołka". Latem ubiegłego roku rząd skorygował nawet prognozy gospodarcze na bardziej optymistyczne. W ich świetle, sytuacja na rynku pracy ma ulegać stopniowej poprawie, by w 2014 r. bezrobocie spadło do 6 proc. We wrześniu br. wskaźnik ten wynosił 6,8 proc., tj. o 1 proc. mniej niż 12 miesięcy wcześniej.
Z kolei w projekcie budżetu na 2012 r. znalazł się zapis dotyczący zmiany VAT w branży gastronomicznej. Według pomysłodawców, obniżenie stawki podatku z 25 proc. na 12 proc. powinno zaowocować nie tylko zwiększeniem konkurencyjności i rozwojem turystyki, ale również utworzeniem kolejnych stanowisk.
Szukasz pracy? Przejrzyj oferty w serwisie Praca INTERIA.PL
W trzech aglomeracjach: Sztokholmie, Goteborgu i Malmo, które pełnią funkcję najważniejszych ośrodków gospodarczych, mieszka ok. 30 proc. ludności kraju. Jednak część pracodawców z tych regionów ma spore problemy ze znalezieniem wykwalifikowanych kandydatów na lokalnym rynku pracy. - Sektor budowlany pozostaje najbardziej otwarty na pracowników z zagranicy. Język szwedzki jest wymogiem koniecznym we wszystkich innych branżach - mówi Piotr Janicki.
Obecnie sporo wolnych stanowisk czeka na informatyków. Na brak ofert nie powinny też narzekać osoby zainteresowane opieką nad seniorami lub karierą w służbie zdrowia. Dodatkowe ręce do pracy potrzebne są także w serwisach samochodowych czy firmach oferujących usługi w zakresie oczyszczania i sprzątania.
- Przedstawiciele zawodów budowlanych zarabiają po 150-200 koron szwedzkich (70-95 zł) brutto na godzinę, ale mogą liczyć również na bogate osłony socjalne. Przykładowo dodatek na pierwsze dziecko wynosi równowartość ok. 450 zł miesięcznie - mówi Piotr Janicki.
Marcin Gazda