Anglicy, Irlandczycy i Niemcy wykupują mieszkania w Polsce
W ostatnich pięciu latach cudzoziemcy kupili w Polsce ok. 19 tysięcy mieszkań. To tak, jakby w ich ręce trafiły wszystkie lokale oddane do użytkowania przez deweloperów w pierwszym półroczu 2011 roku.
Najczęściej na polskim rynku inwestują Brytyjczycy, Irlandczycy, Niemcy, Hiszpanie i Włosi. Dużych zakupów dokonywały też zagraniczne fundusze inwestycyjne. Zgodnie z polskim prawem cudzoziemcy, którzy chcą kupić nieruchomość w Polsce muszą mieć na to zezwolenie ministra spraw wewnętrznych i administracji. Nie dotyczy to jednak zakupu mieszkań. Minister musi gromadzić informacje o takich transakcjach, nawet jeśli zezwolenie nie było potrzebne. Dane, które udostępnia MSWiA podawane są dość nietypowo - w metrach kwadratowych mieszkań kupionych przez cudzoziemców - czytamy w artykule Artura Wacha z Lion's House.
Zgodnie zdanymi MSWiA, od 2006 roku najwięcej mieszkań kupili w Polsce Brytyjczycy. Łączna powierzchnia lokali, które trafiły w ich ręce przez pięć lat wyniosła prawie 154 tys. m kw. Gdyby każdy z tych lokali miał 50 m kw., czyli tyle ile teraz przeciętny nabywany lokal, to byłoby ich prawie 3,1 tys. Drugie miejsce zajmują Irlandczycy z zakupami na poziomie 110 tys. m kw., co odpowiada niewiele ponad 2,2 tys. mieszkań pięćdziesięciometrowych. Podobny wynik zanotowali Niemcy, którzy stali się w tym czasie właścicielami 109 tys. m kw. mieszkań. Warto zauważyć, że popyt na nieruchomości ze strony cudzoziemców jest skoncentrowany. Świadczyć o tym może fakt, że obywatele zaledwie pięciu krajów (Wielkiej Brytanii, Irlandii, Niemiec, Hiszpanii i Włoch) w ostatnich pięciu latach stali się właścicielami mieszkań o łącznej powierzchni 486 tys. m kw. Wszystkie mieszkania kupione w tym czasie przez cudzoziemców miały dwukrotnie większą powierzchnię - 950 tys. m kw.
W sumie w ostatnich pięciu latach cudzoziemcy kupili w Polsce mieszkania o powierzchni 950 tys. m kw. oznacza to, że stali się właścicielami około 19. tysięcy lokali. To tak, jakby wykupili wszystkie mieszkania, jakie w pierwszym półroczu tego roku oddali w całej Polsce do użytkowania deweloperzy (dokładnie 18,7 tys.). W praktyce inwestycje cudzoziemców w polski rynek mieszkaniowy mogły być jeszcze większe, bo dane MSWiA nie uwzględniają zakupów mieszkań spółdzielczych. Co więcej, nie obejmują one też transakcji z udziałem funduszy inwestycyjnych, a według informacji Lion's House, spora cześć zakupów mieszkań przez cudzoziemców realizowana jest właśnie w ten sposób.
Jakie lokalizacje wybierają cudzoziemcy? Na ich celowniku niezmiennie pozostają duże miasta, ze szczególnym uwzględnieniem stolicy. Jest to najbardziej płynny rynek, gdzie łatwo jest mieszkanie kupić, sprzedać i wynająć. Pewnie dlatego 42,5 proc. lokali kupionych przez cudzoziemców jest zlokalizowana w województwie mazowieckim. Na drugim miejscu jest województwo małopolskie. Tam zlokalizowanych jest 12 proc. powierzchni mieszkań kupionych przez cudzoziemców w ostatnich 5 latach. Najmniej atrakcyjny dla cudzoziemców jest rynek świętokrzyski i podkarpacki, gdzie zrealizowało się mniej niż 1 proc. popytu.
W okresie hossy na rodzimym rynku nieruchomości rosła też aktywność obcokrajowców. W 2006 roku cudzoziemcy kupili 134 tys. m kw. lokali, a w rok później już 185 tys. m kw. Apogeum zakupów widoczne było w 2008 roku, kiedy to cudzoziemcy stali się właścicielami aż 225 tys. metrów mieszkań. W wyniku kryzysu stopniał też apetyt inwestorów zagranicznych. W 2009 roku cudzoziemcy stali się właścicielami 208, a w 2010 roku już tylko 198 tys. m kw. mieszkań. Spadek w stosunku do rekordowego 2008 roku nie jest jednak znaczący, bo wynosi 12 proc.
W praktyce zakupy nieruchomości przez cudzoziemców były większe niż 19 tys. lokali w ostatnich pięciu latach, bo statystyki MSWiA nie obejmują transakcji z udziałem funduszy. Dane płynące z rejestrów MSWiA sugerują, że w ostatnich 5 latach właścicielami aż 86,6 proc. mieszkań kupowanych przez cudzoziemców, były osoby fizyczne. Niewielkimi odstępstwami od tej reguły są kraje uznawane za raje podatkowe (Luksemburg, Cypr). W ich przypadku mieszkania w Polsce kupują praktycznie tylko osoby prawne.
Preferencje zakupowe cudzoziemców są bardzo zróżnicowane. Wszystko zależy od celu, na jaki nabywają nieruchomość. Teraz najczęściej są to zakupy na własne potrzeby. W poprzednich latach znacznie większy był udział zakupów na cele inwestycyjne. - Od ponad roku obcokrajowcy szukający nieruchomości na cele inwestycyjne to rzadkość. Kupując dla siebie najczęściej wybierają duże nieruchomości w najlepszych lokalizacjach. Podstawowym kryterium jest wówczas prestiż miejsca i samej nieruchomości. Przeprowadzają transakcje zarówno na rynku wtórnym, jak i pierwotnym - mówi Rafał Gójski, doradca Lion's House z Warszawy. Z uwagi na stosunkowo słabą znajomość rynku cudzoziemcy często korzystają z usług pośredników. Rafał Gójski podkreśla, że obcokrajowcy to twardzi negocjatorzy, którzy bardziej niż Polacy domagają się obniżki ceny.
Cudzoziemcy, którzy realizują przede wszystkim cel inwestycyjny korzystają z dwóch rozwiązań. Jeśli dysponują dużym kapitałem, liczonym w milionach złotych, zazwyczaj działają w Polsce przez pełnomocników, którzy w ich imieniu tworzą portfel inwestycyjny. Osoby z nieco mniejszymi zasobami finansowymi często korzystają natomiast z usług funduszy inwestycyjnych, które dokonują pakietowych zakupów mieszkań.
W okresie hossy, czyli w latach 2006-2008, bardzo aktywne były fundusze, które dokonywały zakupów na wczesnym etapie realizacji inwestycji deweloperskich. Potem sprzedawały prawa do mieszkań na zasadzie cesji, czyli de facto brały na siebie ryzyko projektu. W zamian za dokonanie dużych zakupów na wczesnych etapach budowy otrzymywały atrakcyjne rabaty, rzędu 10-20 proc. Uwzględniając późniejszy wzrost wartości, stopa zwrotu z inwestycji nierzadko wynosiła 100 proc. W tym wypadku kupowane były częściej nieruchomości łatwo zbywalne, a więc mniejsze i w atrakcyjnych, ale nie najdroższych lokalizacjach.- Fundusze wybierały atrakcyjne nieruchomości lub po prostu poszukiwały lokalizacji z potencjałem - wspomina Ewa Mieszkowska, doradca Lion's House z Warszawy.
Ten model biznesowy zaczął się jednak chwiać z pierwszymi oznakami kryzysu. Znane są przypadki działania funduszy, które albo nie wywiązały się z obowiązku zakupu określonego umową pakietu mieszkań, albo miały potem duże problemy z ich odsprzedażą. Przykładem mogą być inwestycje na warszawskiej Woli (np. w okolicy ul. Jana Kazimierza) czy w stołecznym Miasteczku Wilanów. W skrajnym przypadku lokale trafiały z powrotem do dewelopera.
Opr. KM
Chcesz kupić/sprzedać mieszkanie? Przejrzyj oferty w serwisie Nieruchomości INTERIA.PL