Zarządcy zostaną bez licencji?
Znaczenie zarządzania nieruchomościami w gospodarce narodowej, wpływ zmian własnościowych w spółdzielniach mieszkaniowych na system zarządzania, wykonywanie zawodu zarządcy zgodnie z tzw. dyrektywą usługową Unii Europejskiej - to główne tematy Kongresu Zarządców Nieruchomości, jaki odbył się przed kilkoma dniami w Krakowie. Kongres zorganizowała Polska Federacja Zarządców Nieruchomości, Akademia Górniczo-Hutnicza i Małopolsko-Śląskie Stowarzyszenie Budowniczych i Zarządców Nieruchomości przy współudziale kilku instytucji i stowarzyszeń.
Zarządca - zawód z perspektywą
Z analizy przeprowadzonej przez prof. Leszka Kałkowskiego z Wyższej Szkoły Ekonomii i Informatyki i dr. inż. Władysława Rydzika z Instytutu Rozwoju Miast wynika, że działalność zarządców kosztuje rocznie 78 mld zł, a koszty zatrudnienia w tej branży wynoszą 9,3 mld zł. Stanowi to 4,5 proc. wartości produkcji globalnej kraju, co umieszcza ten dział usług na 4. miejscu po przemyśle produktów spożywczych (171 mld), budownictwie (147 mld) i produktach rolnictwa (70 mld). Zatrudnienie w tym dziale usług szacuje się na 240 tys. osób, a w niedalekiej przyszłości będziemy potrzebować jeszcze większego grona specjalistów.
Dr Marek Stańko z Uniwersytetu Śląskiego, mówiąc o aktualnych problemach zarządzania nieruchomościami przez spółdzielnie mieszkaniowe, stwierdził, że nowelizacja ustawy z 14 czerwca 2007 r. o zmianie ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych oraz o zmianie niektórych ustaw spowodowały konieczność odmiennego spojrzenia na dotychczasowe funkcje spółdzielni mieszkaniowych, także w stosunku do zarządzanych przez nie nieruchomości. Spółdzielnia nie zarządza już jednolitą masą majątkową, mieniem spółdzielczym, ale poszczególnymi nieruchomościami (w wyniku przekształceń własnościowych); staje się typowym zarządcą cudzych nieruchomości. W takim przypadku umowa o zarządzanie nieruchomością musi być zawarta z licencjonowanym zarządcą i to pod rygorem nieważności. Spółdzielnie będą więc zatrudniać fachowców.
Unijnie, znaczy bez barier
Kazimierz Jurek z Europejskiego Instytutu Nieruchomości, przewodniczący Komisji Prawnej PFZN, i dr Marek Majchrzak ze Szkoły Głównej Handlowej, prezydent PFZN, przewodniczący Państwowej Komisji Kwalifikacyjnej ds. licencji i uprawnień zawodowych mówili podczas kongresu o wykonywaniu zawodu zarządcy nieruchomości w świetle tzw. dyrektywy usługowej UE. Do końca 2009 r. wszystkie kraje unijne zostały zobowiązane do wdrożenia przepisów dyrektywy (z 12 grudnia 2006 r.) o usługach na rynku wewnętrznym. Jej idea zmierza generalnie do likwidacji barier i przełamania nagminnego utrudniania przez państwa członkowskie dostępu do własnego rynku usług podmiotom z innych krajów UE. Celem dyrektywy jest również zwiększenie swobody gospodarczej i wprowadzenie uproszczeń w procedurach związanych z rozpoczęciem i prowadzeniem działalności, a także likwidacja możliwie największej liczby koncesji, zezwoleń, wpisów do rejestrów prowadzenia działalności itp.
Pośrednicy, rzeczoznawcy i zarządcy obawiają się właśnie tych zmian. Dyrektywa usługowa dotyczy jednak przede wszystkim działalności o charakterze gospodarczym, a nie potwierdzania kwalifikacji zawodowych, co ma miejsce w przypadku zawodów regulowanych przepisami ustawy o gospodarce nieruchomościami.
Zarządcy będą lobbować
Dostosowywanie polskiego prawa do wymogów unijnych odbywa się, niestety, w dużym pośpiechu, co może skutkować różnymi konsekwencjami. Projekt ustawy o działalności usługowej, przygotowywany przez Ministerstwo Gospodarki, został przedstawiony w wersji roboczej dopiero po około 2,5 roku od ogłoszenia dyrektywy, na wiosnę 2009 r. i od razu wzbudził krytykę wielu środowisk gospodarczych i zawodowych. Także przedstawiciele zawodów związanych z rynkiem nieruchomości wystąpili z licznymi interpelacjami i petycjami.
Cztery federacje grupujące wszystkie zawody związane z nieruchomościami powołały oficjalny zespół lobbingowy. - Zwracaliśmy m.in. uwagę na specyficzny charakter działalności usługowej wykonywanej przez zarządców czy innych specjalistów działających na rynku nieruchomości - wyjaśniali prelegenci, relacjonując podczas kongresu przebieg tych prac. "Usługa to nie jest towar, który można przed zakupem obejrzeć. Decyzja o zawarciu umowy o usługę jest silnie związana z zaufaniem klienta do usługodawcy. Na to zaufanie potrzebne są gwarancje. Dotychczas taką gwarancję dają licencje i uprawnienia zawodowe. Są one potwierdzeniem kwalifikacji osoby, która tę usługę będzie wykonywała i którą obowiązuje ubezpieczenie od odpowiedzialności cywilnej na okoliczność wykonywania czynności zawodowych. Zaufanie klienta opiera się na fundamencie wiedzy usługodawcy potwierdzonej dyplomami wyższych uczelni, świadectwami ukończenia studiów podyplomowych i półroczną praktyką. Stoimy na stanowisku, że jeżeli odstąpimy od licencji, czyli wymagań kwalifikacyjnych, ochrona konsumenta pozostanie tylko w sferze deklaracji. Ministerstwo Infrastruktury podziela nasz pogląd, że nie ma żadnych powodów, by licencje zawodowe miały być zlikwidowane przy okazji wprowadzenia ustawy o działalności usługowej".
Danuta Orlewska