Ekspert: Po 2020 roku Polsce grozi zapaść na rynku pracy
Polsce po 2020 roku grozi dotkliwy brak rąk do pracy - uważa ekspert Banku Światowego Marcin Piątkowski. Dlatego należy zwiększać wydatki na badania naukowe i rozwój, zatrudniać więcej pracowników w wieku powyżej 50 lat oraz otworzyć kraj dla wykształconych imigrantów.
Starszy ekspert Banku Światowego w Polsce Marcin Piątkowski w czwartek podczas prezentacji raportu "Europe 2020 Poland" przygotowanego przez bank podkreślił, że z powodu obecnego spadku przyrostu naturalnego po 2020 roku czeka nas "demograficzna degrengolada".
- Aby gospodarka mogła się nadal rozwijać, mimo braku rąk do pracy, więcej osób musi pracować; te osoby muszą mieć wyższe kwalifikacje niż obecnie - tłumaczył.
Jego zdaniem niezbędne jest również otwarcie kraju dla imigracji. - Zrozumiały to już Czechy, gdzie liczba ludności w 2007 roku wzrosła dzięki temu o 1 proc. To samo możliwe jest w Polsce - dodał.
Według Piątkowskiego, PKB naszego kraju mógłby wzrosnąć do 2020 roku o 6 pp. (o 0,8 proc. rocznie), gdyby Polska osiągnęła wskaźnik zatrudnienia dla osób w wieku 50+ na poziomie średniej europejskiej. Zastrzegł, że tego nie da się uzyskać bez podniesienia kwalifikacji takich pracowników, a to z kolei wymaga innowacyjności.
Według danych Eurostatu, w 2010 roku w całej UE średnio pracowało 46 proc. osób ponad 55-letnich. W Polsce było to 36 proc.
Podkreślił, że z budżetu Unii na lata 2014-2020 Polska może uzyskać około 10 mld euro na badania i rozwój i powinna wykorzystać te pieniądze najkorzystniej.
Dyrektor Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce , dr Ewa Synowiec powiedziała, że obecnie Polska jest wśród państw Unii w trzeciej, przedostatniej grupie pod względem aktywności innowacyjnej, czyli wydatków na badania naukowe i rozwój. Słabsze od nas są m.in. Litwa, Łotwa i Rumunia.
- Restrukturyzacja przemysłu bez wdrażania innowacyjności to chwilowe łatanie dziury, które nie przynosi efektu długofalowego - ocenił z kolei prezes Agencji Rozwoju Przemysłu Wojciech Dąbrowski.
Podkreślił, że jego udział w konferencji ma związek ze zmianą zadań, które postawiono przed ARP. Wyjaśnił, że Agencja przez długi czas była instytucją działającą "po fakcie", ratującą upadające firmy. Teraz jednak - jak przekonywał - ARP stawia na innowacyjność, czyli "działanie wyprzedzające, prowadzone na normalnych zasadach komercyjnych". - To pozwoli nam także uzyskać odpowiedź, jak biznes powinien współpracować z nauką, abyśmy osiągnęli najlepsze efekty, także w kształceniu kadr - dodał.