Jest alternatywa dla przyszłych emerytów!

Człowiek, który przez 40 lat odkładałby miesięcznie po 625 zł, dostanie emeryturę brutto w wysokości 1500 zł, czyli 1200 zł na rękę. Ta "wspaniała" reforma skutkuje dziś m.in. wydłużeniem wieku emerytalnego.

Solidarność pokazała rządowi, jak wygląda prawdziwa debata publiczna. W miasteczku namiotowym przed sejmem 10 maja o alternatywie dla projektu wydłużenia wieku emerytalnego mówili wybitni ekonomiści i socjolodzy. Zapachniało atmosferą Sierpnia.

Odsunąć kleptokrację od władzy

Prof. Grażyna Ancyparowicz, ekonomista, Akademia Pedagogiki Specjalnej

- Rząd znalazł się właściwie w sytuacji bez wyjścia. Ecofin (rada złożona z ministrów finansów UE - red.) nałożył na Polskę procedurę nadmiernego deficytu. To oznacza, że do 2013 roku musimy wykazać się deficytem, który będzie wynosił tylko 3 proc. PKB. A w ubiegłym roku wynosił ponad 5 proc. Po pierwszym kwartale 2012 roku mieliśmy już wykonanie deficytu na poziomie 65 proc. Co robi rząd? Stara się łatać tę dziurę wszelkimi sposobami - podnosząc akcyzę, VAT, ograniczając ulgi. Teraz powiedziano Polakom: dostaniecie o kilka lat później emerytury, a my przez ten czas sporo oszczędzimy. Z moich szacunków wynika, że ok. 1 mld zł, czyli nie tak dużą kwotę. Ale dla tego celu minister finansów i całe towarzystwo, które uważa się za polski rząd, przepycha ustawę emerytalną.

Reklama

W percepcji społecznej w Otwartych Funduszach Emerytalnych są pieniądze. Młodzi oponują przeciw ograniczeniu składki do OFE, bo uważają, że ktoś ich okrada. A to OFE okradają polskie społeczeństwo! To pomysł rodzimej kleptokracji (forma rządów, w której sprawujący władzę nakładają obciążenia finansowe na obywateli w celu pomnażania własnych fortun - red.) jak i zagranicznych korporacji, które przyszły do Polski, promując ten projekt. I został on, niestety, wprowadzony za rządów AWS. Uwierzono, że jak ktoś będzie oszczędzał po 100 zł miesięcznie to będzie dysponował milionami po kilku latach, co jest totalną bzdurą. Człowiek, który przez 40 lat odkładałby miesięcznie po 625 zł, dostanie emeryturę brutto w wysokości 1500 zł, czyli 1200 zł na rękę. Ta "wspaniała" reforma skutkuje dziś m.in. wydłużeniem wieku emerytalnego.

Alternatywy nie będzie dopóki nie zlikwidujemy systemu kapitałowego w emeryturach i nie zmienimy władzy w Polsce. Polacy muszą zrozumieć, że są okradani z własnych składek emerytalnych! To grabież w biały dzień, bo emerytura nie jest świadczeniem o charakterze lokaty i być nim nie może. Trzeba też zlikwidować umowy śmieciowe i wprowadzić jednolite opodatkowanie składek. Tylko najpierw musimy odsunąć kleptokrację od władzy. Co roku będzie przybywać co najmniej 50 tys. nędzarzy. Może wtedy, za 2-3 lata, ludzie wyjdą na ulice i obalą ten rząd.

Składka proporcjonalna do dochodu

Prof. Ryszard Bugaj, ekonomista, PAN

- Projekt rządowy jest absolutnie nie do zaakceptowania. Reforma ubezpieczeń potrzebna jest z czterech powodów. Po pierwsze - bo obecny system jest wybitnie niesprawiedliwy. Fryzjer w małym miasteczku płaci taką samą składkę co największy biznesmen. Robotnik, który zarabia 4 tys. zł, płaci składkę od całych 4 tys. Menedżer, który zarabia 100 tys. zł, płaci tylko od małej części swoich zarobków. Drugi powód - potencjalne świadczenia będą bardzo niskie. Po trzecie - obecny system jest nieprzewidywalny. Mówi się, że im kto dłużej oszczędza w II filarze, tym większą będzie miał emeryturę. Nieprawda. Jeśli rynki finansowe padną, to człowiek, który zgromadzi w OFE dużo pieniędzy, nic z tego nie będzie miał. Po czwarte - są grupy uprzywilejowane w systemie, co trudno uzasadnić.

Rząd mówi: będziesz pracował dłużej, będziesz miał dużo wyższą emeryturę. Czyli przyjmuje, że ogromna część Polaków to lenie, są gotowi przyjąć drobne pieniądze, byle tylko nie pracować. Tak z całą pewnością nie jest. Ludzie nie pracują dłużej, bo nie mają pracy, zdolności do pracy albo nie pozwalają im na pracę obowiązki rodzinne. Przy pomocy reformy ubezpieczeń nie można rozwiązać problemu zatrudnienia. Jest problem finansów publicznych, ale rozmawiajmy w takim razie o tym i nie gódźmy się, by jedyną grupą, która zapłaci za rozwiązanie tego problemu, byli zwykli pracownicy.

Jaka jest alternatywa? Po pierwsze - twardo respektowana zasada, że składka jest proporcjonalna do rzeczywistego dochodu niezależnie od źródła jego uzyskiwania. I od całego dochodu. To znacząco poprawiłoby bilans finansów w funduszu ubezpieczeniowym. I pozwoliło rozwiązać problem umów śmieciowych. Dlaczego one są tak popularne? Bo można nie płacić od nich składki ubezpieczeniowej. Gdy składki trzeba będzie płacić, nie będą tak popularne. Po drugie - świadczenia powinny być degresywne. Przecież ludzie, którzy gromadzą duży kapitał są zamożni i statystycznie dłużej żyją. To znaczy, że będą przez dłuższy okres korzystać ze świadczenia. Jeżeli chcemy doprowadzić do proporcjonalności między tym, co wkładamy do systemu, a tym, co wyjmujemy, musimy się domagać, by od wielkiego kapitału procent świadczenia był nieco niższy niż od niewielkiego kapitału. Po trzecie - jest potrzebne minimalne świadczenie gwarantowane dla tych, którzy nie są w stanie zgromadzić minimalnego kapitału zapewniającego najniższą emeryturę. Projekt rządowy przedstawia się jako kompromisowy, argumentując to częściowymi emeryturami wywalczonymi przez premiera Pawlaka. Ale emerytura częściowa będzie mogła być niższa od emerytury minimalnej. To oznacza, że emerytury częściowe będą kilkusetzłotowe! A więc gdy premier Pawlak mówił, że nie ma co liczyć na państwo, tylko trzeba liczyć na siebie, wiedział co mówi.

Zlikwidujmy system kapitałowy i OFE

Prof. Józefina Hrynkiewicz, socjolog, demograf, UW

- Nie łudźmy się - nikt, kto będzie chory albo straci zatrudnienie, nie będzie pracował do 67 lat. W ustawie nie chodzi też o sprawy demografii. Gdyby rząd dbał o te kwestie, dawno skorzystałby z instrumentów polityki społecznej i rodzinnej, nie pozwolił na wypchnięcie pokolenia II wyżu demograficznego za granicę. Istotą rządowej propozycji są emerytury kapitałowe, które wchodzą w roku 2016. Ktoś, kto w 2008 roku otrzymał emeryturę w wysokości 1600 zł, w roku 2014, kiedy wejdzie w życie formuła wyliczania emerytury kapitałowej, otrzyma - przy tym samym stażu pracy i zarobkach - 800 zł. To istota zmiany, konsekwencja likwidowania systemu zabezpieczenia społecznego i jego zamiany na system kapitałowy. Wmówiono Polakom, że ten system jest najlepszy, bo każdy sam uzbiera emeryturę dla siebie. A ja pytam młodych: co uzbierasz, jak np. stracisz zdrowie w pracy?

Ta psudoreforma jest po prostu nierozsądna. Wszystkie wyliczenia, jakie podaje w uzasadnieniu rząd, są nieprawdziwe. Jaka jest alternatywa? Powrót do systemu, który jest zapisany w naszej konstytucji w art. 67 - do systemu ubezpieczenia społecznego, odejście od systemu kapitałowego i likwidacja OFE. Ubezpieczenia społeczne są zdobyczą ludzi pracujących, a my w Polsce w podstępny sposób daliśmy to sobie odebrać. Solidarność jest dziś jedynym podmiotem życia publicznego, który może podjąć walkę o przywrócenie systemu ubezpieczenia społecznego. Inaczej osoby urodzone w latach 40., 50. będą nędzarzami. Nie można wprowadzać zmian, które ludzi 64-letnich zmuszają do tego, by pod koniec życia zawodowego zmieniali zawód. Rząd przenosi odpowiedzialność z państwa na obywatela i wmawia mu - to ty jesteś winny, że za mało zarabiałeś, pracowałeś, dlatego za karę dostaniesz niską emeryturę. Świadczenia wedle rządowej propozycji dla 60 proc. Polaków będą emeryturami minimalnymi z dopłatą. Dochód z emerytury minimalnej wynosi dziś 645 zł. Odpowiedzcie sobie państwo, czy jesteście w stanie się za to utrzymać.

W wielu zawodach nie można pracować do 67 lat

Prof. Wiesława Kozek, socjolog pracy, UW, członek "S"

- Analitycy rynku pracy ustalili, że istnieje ścisły związek między wiekiem emerytalnym a aktywnością zawodową. Tam, gdzie wiek ustawiono wysoko, i aktywność jest wysoka. W Polsce mamy niską aktywność zawodową osób w wieku 55 plus. Inżynier w wieku 55 lat, który straci pracę, ma małe szanse na ponowny angaż, a przecież posiada kwalifikacje i chce pracować. Rząd uważa, że zwiększenie aktywności zawodowej można uzyskać, podwyższając wiek emerytalny, ale minister Rostowski zabiera pieniądze z funduszu pracy, które przecież pochodzą ze składek. Fundusz ma charakter ubezpieczeniowy.

Pracownicy w wielu zawodach nie chcą przechodzić na emeryturę. Często jest tak, że profesora po schodach się wprowadza, bo nie ma siły wejść, a chce prowadzić zajęcia. Na emeryturze pracują nauczyciele, lekarze. Są jednak zawody, w których 60-letni pracownicy są bardzo wyniszczeni. Widzę kurierów paczek ekspresowych. To mężczyźni pracujący w stałym stresie, na pozornym samozatrudnieniu, opłacający niewielkie składki emerytalne. Oni w wieku 65 lat nie będą zdolni do pracy. Takich szczególnych zawodów jest sporo. Rząd to ignoruje.

Postawić na świeżą krew

Prof. Jerzy Żyżyński, ekonomista, UW

- Trzeba wrócić do systemu ubezpieczeniowego opartego na zasadzie solidarności pokoleń - to jest alternatywa. Ta reforma dowodzi, że rząd PO jest niewiarygodny. Czy wzrost gospodarczy można opierać na ludziach starych, których wydajność spada? Trzeba młodym, myślącym o emigracji zarobkowej, stwarzać miejsca pracy, a nie trzymać na siłę w pracy tych, których wydajność pod koniec aktywności zawodowej jest niższa. Wprowadzenie tego systemu powoduje obniżenie wzrostu gospodarczego. Właśnie z powodu niższej efektywności osób starszych, których zmusza się do maksymalnie długiej pracy.

Ludziom się wydaje, że mają pieniądze w OFE. A nie posiadają tam żadnych pieniędzy, to tzw. iluzja pieniądza. Mają papiery wartościowe, które kupiono za ich pieniądze. Wartość naszych papierów z dnia na dzień może spaść trzykrotnie wraz z kursem giełdowym. Politycy PO powiadają: trzeba wprowadzić tę reformę, bo demografia jest dla nas bezlitosna. Odpowiadam: to zmieńcie trendy demograficzne. Są instrumenty polityki społecznej, które powodują, że ludziom łatwiej jest podjąć decyzję o założeniu rodziny i posiadaniu potomstwa. Adam Smith mówił, że płaca robotnika powinna pozwalać na wychowanie następcy, a więc na utrzymanie rodziny. Ten rząd jest całkowicie bierny - pozwala na emigrację setek tysięcy młodych ludzi. Polska traci świeżą krew, ludzi dobrze wykształconych, pomysłowych. Politykę gospodarczą trzeba nastawić na wzrost gospodarczy, a ten jest w głównej mierze efektem aktywności młodych.

Pracownicy z gorszego świata

Prof. Włodzimierz Pańków, socjolog, PAN

- Od `70 roku badam warunki pracy w Polsce i mam poczucie, że wracam do tamtego okresu, w którym raporty były fatalne. Jeśli pracownicy się nie zorganizują i nie wywrą presji na pracodawcach nikt im niczego nie da.

Na tle Europy wyglądamy fatalnie, jeśli chodzi o przynależność do związków zawodowych. W Skandynawii należy do nich do 70 proc. pracowników, w Polsce - kilkanaście procent. Jeśli trend spadkowy nie zostanie odwrócony, nie będziemy mieli normalnych warunków pracy. Polacy w Europie pracują najwięcej godzin w roku. Skutki są fatalne. Mamy przeciążonych fizycznie i psychicznie ludzi, którzy nie są w stanie douczać się czy przekwalifikować. Ci, którzy nie chcieli być wykorzystywani, tworzą dziś bogactwo innych krajów. A my jesteśmy pracownikami z gorszego świata. W 2005 roku już co trzeci Polak był zatrudniony w tzw. trybie elastyczności. Tylko Hiszpania nas wyprzedzała, która ma dziś 40-proc. bezrobocie wśród młodych.

Jaka alternatywa? Po pierwsze - silne związki zawodowe. Po drugie - zwiększenie liczby zatrudnionych. Po trzecie - stabilizacja zatrudnienia, bo dziś pracownik jest jak marynarz na statku w czasie sztormu - w każdej chwili może wylecieć za burtę.

Opracował Krzysztof Świątek

Szukasz pracy? Przejrzyj oferty w serwisie Praca INTERIA.PL

Teraz wiadomości gospodarcze przeczytasz jeszcze szybciej. Dołącz do Biznes INTERIA.PL na Facebooku

Tygodnik Solidarność
Dowiedz się więcej na temat: OFE | emeryci | Emerytura
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »