Demograficzna bomba już tyka

Nie można chować głowy w piasek. Polska zaczyna się starzeć. Także przez przywileje emerytalne.

Nie miejmy złudzeń. Obawy o negatywny wpływ zmian demograficznych na naszą gospodarkę są uzasadnione. Sytuacja pogarsza się od lat - nasze społeczeństwo się starzeje, rodzi się coraz mniej dzieci. Tysiące młodych Polaków, zamiast pracować w kraju, wyjeżdżają za chlebem i przy okazji rozwiązują problemy demograficzne innych państw. W 2006 r. liczba ludności stopniała o 35 tys.

Bilans jest ujemny

- Przyczyny tkwią w dramatycznym spadku przyrostu naturalnego w ostatnich 25 latach (choć w 2006 r. pierwszy raz od 6 lat liczba urodzeń przewyższyła liczbę zgonów), jednak z uwzględnieniem migracji bilans jest ujemny - liczba ludności zmniejszyła się - przyznaje Józef Oleński, prezes Głównego Urzędu Statystycznego (GUS).

Reklama

Według GUS, w 2006 r. wyjechało z Polski 51 tys. osób, w poprzednich latach 20-27 tys. Ale dotyczy to tylko ludzi wyjeżdżających na stałe. Nieznane są dokładne dane obrazujące rzeczywistą skalę migracji. Według szacunków Ośrodka Badań nad Migracjami Europejskimi Uniwersytetu Warszawskiego, za granicą pracuje 2 mln Polaków.

Jeremi Mordasewicz z Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan (PKPP) nie ma wątpliwości, że zjawisko się nasila. - Liczba aktywnych zawodowo zmniejszyła się w 2006 r. o 200 tys. osób. To także rezultat przechodzenia na wcześniejsze emerytury - uważa ekspert PKPP.

Kurczymy się

Niestety, nie powinniśmy liczyć na to, że sytuacja się poprawi. Według szacunków GUS, najbliższe dziesięciolecia przyniosą dalszy spadek ludności w wieku przedprodukcyjnym i produkcyjnym oraz wzrost ludności w wieku poprodukcyjnym.

W 2002 r. było nas 38,2 mln, z czego najmłodszych (0-17 lat) 8,7 mln, w sile wieku (od 18 do 60 lat dla kobiet i 65 dla mężczyzn) 23,8 mln i 5,8 mln seniorów. W 2030 r. będzie nas, według GUS, o 2,5 mln mniej. Najmłodszych będzie mniej o 3,4 mln, ludzi w średnim wieku o 3 mln, przybędzie natomiast ludzi starszych - o 3,8 mln.

- Można przyjąć, że tendencje zarysowane w tych prognozach się sprawdzą. To niepokojąca sprawa, choćby ze względu na rosnącą liczbę osób pobierających świadczenia emerytalne i coraz mniejszą grupę tych, którzy je opłacają - uważa Karolina Sędzimir-Domanowska, ekonomistka PKO BP. Jeremi Mordasewicz zwraca uwagę na patologie w dzisiejszym systemie emerytalnym.

- Chirurg zarabiający 4,5 tys. zł brutto dostanie taką emeryturę, jaką sobie zgromadził. Natomiast zarabiającemu tyle samo górnikowi za jeden rok pracy liczy się 1,8 roku. W dodatku może przejść na emeryturę w wieku nie 65, lecz np. 43 lat - po 25 latach pracy. W efekcie średnia emerytura górnicza to dziś 2,6 tys. zł brutto, podczas gdy średnia krajowa jest o tysiąc złotych niższa - mówi Jeremi Mordasewicz.

Dostaniemy po kieszeni

Jego zdaniem, jeśli utrzymamy obecnie obowiązujące przywileje (możliwość przechodzenia przez niektóre grupy zawodowe na wcześniejsze emerytury) i nie powiążemy wysokości pobieranych emerytur z wcześniejszym wkładem do systemu, słono za to zapłacimy.

- System nie musi się zawalić, ale państwo będzie dokładało do niego coraz więcej. A to oznacza konieczność albo podniesienia składek, albo podatków. Tylko że wtedy jeszcze więcej młodych (których na dodatek będzie coraz mniej) wyjedzie z Polski. Wtedy zostanie nam tylko jedno - otworzyć się na obcokrajowców - mówi Jeremi Mordasewicz.

Pytanie tylko, czy będą tu chcieli przyjechać.


Ważne liczby

374 tys.
Tylu Polaków urodziło się w 2006 r. To wprawdzie o ponad 10 tys. więcej niż rok wcześniej, jednak o blisko jedną trzecią mniej niż w 1990 r., i o blisko połowę mniej niż w 1983 r. - szczytowym roku ostatniego wyżu demograficznego.

1,24
To współczynnik dzietności w Polsce w 2006 r. To wynik zaledwie o 0,02 lepszy niż w najgorszym pod tym względem od 50 lat roku 2003. Według GUS, poziom reprodukcji nie gwarantuje prostej zastępowalności pokoleń. Najlepszą sytuację demograficzną określa współczynnik 2,1-2,15, kiedy w danym roku na jedną kobietę w wieku 15-49 lat przypada średnio dwoje dzieci.

79,4 lata
To średnia życia Polek w 2005 r. Mężczyźni żyli średnio 70,8 lat. W porównaniu z początkiem lat 90. życie kobiet wydłużyło się o prawie 4 lata, a mężczyzn - o 4,3.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: GUS | przywileje | Bomba | bomb
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »