Pogrzeb II filara!
Minister pracy Jolanta Fedak zapowiedział, że każdy ubezpieczony, zbliżając się do emerytury, powinien móc zabrać pieniądze zgromadzone w Otwartych Funduszach Emerytalnych i przenieść je do ZUS, na Indywidualne Konto Emerytalne albo wykorzystać na dowolny cel. M.in. taką zmianę przewidują założenia nowelizacji przepisów emerytalnych, przygotowane przez resort pracy.
Jak podkreśliła minister pracy, "wysokość emerytury nie może zależeć od tego czy ubezpieczony przejdzie na nią w czasie hossy czy bessy na giełdzie, i w związku z tym dostanie stosunkowo wysoką albo bardzo niską emeryturę". Minister przedstawiła na konferencji, założenia do ustaw emerytalnych, przygotowane przez resort pracy.
"Od wejścia w życie reformy minęło 10 lat. To dostatecznie długi okres, by spojrzeć na nią krytycznie i zorientować się, które z rozwiązań są dobre i należy je utrzymać, a które powinny ulec korekcie" - mówiła na poniedziałkowej konferencji prasowej minister pracy.
Fedak wyjaśniła, że z pewnością zachowane zostaną indywidualne konta w ZUS i Otwartych Funduszach Emerytalnych co oznacza, że emerytura będzie zależała od tego, jak długo i ile ubezpieczony uzbiera pieniędzy w czasie pracy zawodowej. OFE nadal będą inwestowały składki na rynku kapitałowym, choć ma do nich wpływać mniejsza część pensji pracownika niż dotychczas.
Zaproponowane przez resort pracy zmiany zmniejszają część składki emerytalnej, która trafia do Otwartych Funduszy Emerytalnych. Obecnie jest to 7,3 proc. pensji, po zmianach ma być tylko 3 proc. Oznacza to, że ZUS będzie otrzymywał 12,29 proc. pensji pracownika (jak obecnie), plus 4,3 proc. pensji, które teraz przekazywane jest do OFE.
Zdaniem Fedak nie ma konieczności, aby OFE otrzymywały aż jedną trzecią całej składki emerytalnej. Podała przykład Szwecji, gdzie fundusze dostają tylko 2 proc. składki. Przyznała natomiast, że jeśli do polskich OFE trafiałoby mniej pieniędzy ubezpieczonych, to mogłyby one inwestować je na giełdzie, bardziej agresywnie. Kolejna nowość, przewidziana w założeniach resortu pracy, to możliwość wybrania pieniędzy zgromadzonych w OFE. Kobieta będzie to mogła zrobić po osiągnięciu 55 lat, a mężczyzna po 60.
W wieku 65. lat każdy będzie już musiał podjąć decyzję w tej sprawie i albo przekazać pieniądze do ZUS, albo na swoje Indywidualne Konto Emerytalne (prowadzone np. przez bank, towarzystwo ubezpieczeniowe czy biuro maklerskie), albo zabrać je i np. wpłacić do banku, czy wydać na dowolny cel. Ci, którzy pieniądze z OFE zabiorą, będą musieli zapłacić od nich 19 proc. podatku. Nie zapłacą go ci, którzy przekażą je do ZUS lub IKE, i zdecydują się pobierać ratalnie przez co najmniej 10 lat.
Kwoty przekazane z OFE do IKE będą mogły być dziedziczone.
"Ubezpieczony wskazywałby osobę, która na wypadek jego śmierci, otrzymałaby pieniądze oszczędzane przez niego na przyszłą emeryturę. Nie dotyczyłoby to jednak sytuacji, w której oszczędności z OFE zostałyby przekazane do ZUS, gdyż tu obowiązuje system solidarnościowy, więc nie może być mowy o dziedziczeniu" - wyjaśnił w poniedziałek PAP wiceminister pracy Marek Bucior.
Według założeń resortu, swobodę wyboru co do oszczędności zgromadzonych w OFE będą mieli tylko ci, którzy uzbierali kwotę, która pozwoli im na wypłatę emerytury w wysokości co najmniej 200 proc. najniższej emerytury (obecnie byłoby to 1 tys. 350 zł 20 gr). Osoby, które nie uzbierają na dwukrotność najniższej emerytury, będą musiały wszystkie pieniądze z OFE przekazać do ZUS, który będzie im wypłacał dożywotnią emeryturę.
Jeżeli proponowane zmiany wejdą w życie (resort pracy chce, by były uchwalone jeszcze w tym roku), to wszystkie świadczenia będzie wypłacał ZUS. Nie powstaną zatem zakłady emerytalne, działające na wzór Powszechnych Towarzystw Emerytalnych i pobierające za swoje usługi prowizję, których utworzenie dotychczas zakładano.
Założenia zostały skierowane do uzgodnień międzyresortowych. Potem muszą trafić do Centrum Legislacyjnego Rządu, aby przygotował on projekty odpowiednich ustaw, które zostaną skierowane na posiedzenie rządu. Powinny one zostać również przekazane do oceny przez przedsiębiorców i związki zawodowe z Komisji Trójstronnej.