Na OFE nadal tracimy!

W latach 1999-2009 ZUS przelał do PTE 139,3 mld zł. Cała ta kwota została sfinansowana z deficytu budżetowego. Inwestycje z pomocą OFE prowadziliśmy więc na kredyt, od którego zapłaciliśmy ponad 41 mld zł odsetek. Nasze aktywa w OFE w końca 2009 r. były o 2 mld zł niższe niż koszty jakie ponieśliśmy. To jednak postęp, bo rok wcześniej nasze straty wynosiły aż 15 mld zł.

Wcześniej przy analizowaniu efektywności II filaru systemu emerytalnego porównywałem zyski osiągane przez OFE do dochodów, jakie ubezpieczony mógłby sam osiągnąć lokując składki samodzielnie, na przykład na długoterminowym depozycie w banku. Takie porównanie było błędne, bowiem 139,3 mld zł, jakie przekazaliśmy do Powszechnych Towarzystw Emerytalnych w latach 1999-2009 na inwestycje, to nie były nasze nadwyżki finansowe. Wszystko finansowane było z kredytu, który nasze państwo zaciągnęło na rynku kapitałowym. Przez cały okres 1999-2009 deficyt budżetu państwa był bowiem większy niż wpłaty z ZUS do Powszechnych Towarzystw Emerytalnych.

Reklama

W takiej sytuacji porównanie trzeba prowadzić inaczej, tworząc bilans zysków i strat z przedsięwzięcia dla całego społeczeństwa. Należy policzyć nie tylko składki wpłacone przez ZUS do PTE, ale również odsetki od kredytu, jaki państwo zaciągnęło, by móc przelać te składki do PTE. Przez kilkanaście lat te odsetki potrafią być wyższe niż składki. Z taką sytuacją mamy do czynienie z odsetkami od składek wpłaconych do PTE w latach 1999 - 2000.

Dokładne policzenie tych odsetek wymaga sporego wysiłku. Należałoby ustalić dzień i kwotę każdego przelewu z ZUS do PTE i policzyć co do dnia odsetki od pożyczenia tych kwot według np. oprocentowania 10-letnich obligacji skarbowych albo stawki WIBOR, bo przecież ZUS zaciągał też kredyty komercyjne na swoją działalność.

Dla nas same stary, zyski dla PTE

Dla potrzeby tej analizy użyłem uproszczonego sposobu. Jako cenę pieniądza w czasie przyjąłem stopę redyskonta weksli w NBP w przybliżeniu średnią dla poszczególnych lat. Korzystając z niej liczyłem odsetki od kwoty wpłaconej w całym poprzednim roku. Dla roku, w którym wpływały składki, do wyliczeń brałem połowę stopy redyskonta weksli.

Wyliczenia przeprowadziłem dla dwóch okresów: od 1999 r. do końca 2008 i 2009 r. Za każdym razem, jako społeczeństwo, mieliśmy straty w II filarze systemu emerytalnego. W 2008 r. te straty wyniosły 15 mld zł, a w końcu 2009 r., po wzroście indeksów giełdowych o kilkadziesiąt procent, zmniejszyły się do 2 mld zł. Aktywa zgromadzone przez nas w OFE w końcu 2008 r. miały wartość 138,2 mld zł, a my od 1999 roku do końca 2008 r. przekazaliśmy do PTE 118,2 mld zł składek. Może wydawać się, że zarobiliśmy na tej transakcji 20 mld zł. Ale tak nie jest. Od 118,2 mld zł przekazanych do PTE zapłaciliśmy bowiem na rynku kapitałowym 35 mld zł odsetek. Straciliśmy więc w II filarze od 1999 roku do końca 2008 r. aż 15 mld zł. W ciągu 2009 r. dzięki dużym zwyżkom cen akcji na giełdzie, PTE zmniejszyły nasze straty do 2 mld zł.

Co będzie dalej? Nie wiemy.

Jeżeli kursy akcji zaczną spadać, nasze stary znowu się powiększą. Z kredytu w akcje inwestują tylko najwięksi ryzykanci. Czy nasi politycy mają prawo narażać los milionów Polaków na tak wielkie ryzyko strat? Największymi beneficjentami reformy emerytalnej są Powszechne Towarzystwa Emerytalne, które w latach 2000-2009 pobrały podstawowych opłat aż 12,2 mld zł.

Jedna trzecia całego długu publicznego

Z tej analizy wynika, że w latach 1999-2009 z powodu uruchomienia II filaru systemu emerytalnego zadłużenie państwa wzrosło o 181 mld zł (139,3 mld zł wpłat z ZUS do OFE i 41,6 mld zł odsetek od tej kwoty). Taką kwotę budżet pozyskał na rynku kapitałowym, zabierając w ten sposób z niego pieniądze, którego mogłyby zasilić firmy i rozwój gospodarczy. To prawie jedna trzecia całego długu publicznego naszego państwa. Z powodu wpłat do PTE zadłużenie państwa zbliżyło się do konstytucyjnych granic. To powoduje obawy inwestorów o wypłacalność naszego państwa i zwiększa koszt finansowania deficytu budżetowego, bo Skarb Państwa musi płacić zaniepokojonym inwestorom wyższe odsetki, by kupowali obligacje.

Rząd, by uspokoić inwestorów, porozumiał się w sprawie awaryjnego finansowania z Międzynarodowym Funduszem Walutowym. Za samą gotowość do pomocy trzeba jednak MFW płacić. Po ustawowym obniżeniu od 1 stycznia 2010 r. opłat pobieranych przez PTE o połowę, za ich funkcjonowanie płacimy znacznie mniej, ale nadal będzie to miliard złotych rocznie.

Inwestowanie z kredytu w obligacje skarbowe za pośrednictwem PTE, które biorą za to 3,5 proc. prowizji, jest nadal jawną głupotą. Nie można bowiem zarobić na takiej operacji. Natomiast inwestowanie w akcje z kredytu, jest bardzo ryzykowne, co pokazały wyniki 2008 r.

A przyszłość rynków akcji jest mocno niepewna. Istotniejszym problemem staje się jednak rosnący dług publiczny i malejąca wiarygodność kredytowa naszego państwa. Marnym pocieszeniem jest, że w innych państwach, szczególnie z grupy PIIGS, jest z tym gorzej.

Rozsądna jest koncepcja zaproponowana przez minister pracy Jolantę Fedak, by ograniczyć wysokość składek wpłacanych przez ZUS do PTE o 66 proc. Dzięki temu ZUS przelewałby do PTE nie 21-24 mld zł rocznie, lecz 7-8 mld zł. Pamiętać jednak należy, że jawny polski dług publiczny to już 700 mld zł, a do tego trzeba dodać 2 -3 biliony zobowiązań emerytalnych i rentowych w ciągu najbliższych 50 lat. Pozostawienie 180 mld zł aktywów PTE finansowanych długiem publicznym generuje dodatkowe koszty odsetkowe dla Skarbu Państwa w wysokości 10 mld zł w 2010 r. i rosnące w następnych latach. Dawanie PTE po 7-8 mld zł rocznie, będzie zwiększało o taką kwotę dług publiczny i tworzyło dodatkowe jego koszty.

Powtórzę więc to, co postuluję od października 2008 r.

Trzeba uchwalić ustawę, która jak najszybciej przeniesie aktywa obowiązkowo ubezpieczonych z powszechnych towarzystw emerytalnych do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych wraz z zapisami na indywidualnych kontach emerytalnych. To jest najlepsze rozwiązanie dla Polski, najtańsze i najbardziej efektywne dla naszego społeczeństwa.

Właściciele PTE nie będą zadowoleni ze zmian.

Część może domagać się odszkodowań, a to najpotężniejsze w UE grupy bankowo-ubezpieczeniowe. Wystarczająco dużo jednak już zdarli z przyszłych emerytów - do połowy marca 2010 r. łącznie 13 mld zł. To kilka razy więcej niż wyłożyli na utworzenie PTE i ich kampanie reklamowe.

Państwo ma wystarczająco dużo instrumentów, by nie wystraszyć się reakcji właścicieli PTE, którzy wiedzieli, że biorą udział w politycznym przedsięwzięciu, jakim była reforma emerytalna, że w przyszłości politycy mogą z niej się wycofać. To ryzyko polityczne pewnie uwzględnili w wysokości pobieranych opłat. Nie należą się im więc żadne odszkodowania. Suweren (polskie społeczeństwo) za pośrednictwem Sejmu, Senatu i prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, zmieni przepisy i trzeba będzie je respektować.

Teraz jest właściwy czas na wnioski z doświadczeń. Po 11 latach okazało się, że inwestowanie z kredytu za pośrednictwem PTE przyniosło nam starty, m.in. dlatego, że one dla siebie zgarnęły 13 mld zł opłat. Części elementów reformy emerytalnej trzeba więc zmienić. Jeżeli zapiszemy w ustawie, że ZUS prowadzi indywidualne konta emerytalne, a pieniądze na nich księgowane są waloryzowane według oprocentowania obligacji skarbowych, interesy przyszłych emerytów będą dostatecznie chronione.

Długoterminowe zyski z akcji są niepewne. Zdarza się, że nawet przez kilkadziesiąt lat ich kursy nie wracają do poprzednich wysokich poziomu, jak zdarzyło się w drugiej połowie XX wieku w Japonii. Nie ma więc co mamić niepewnymi dochodami przyszłych emerytów.

Podobnie jest z argumentem, że pieniądze z OFE zasilają nowe firmy. OFE rzadko inwestują w akcje niedużych spółek.

Zaprowadzenie nowego porządku emerytalnego nie będzie kosztowne. Pozwoli przyszłym emerytom zaoszczędzić miliard złotych rocznie na opłatach dla PTE, a państwu umożliwi zwiększenie wiarygodności finansowej i obniżenie kosztów finansowania długu publicznego.

Gdyby wszystkie aktywa z PTE wróciły do ZUS i zostały spieniężone, oficjalny dług publiczny Polski spadłyby do 44 proc. PKB, jak ujawnił minister finansów wywiadzie w "Rzeczpospolitej".

PTE dane na koniec roku (w mln zł)		
Data	     Opł. od składek	Opł. za zarządzanie
12/31/1999	  207,8	               2,3
12/31/2000	  701,1	              35,0
12/31/2001	  727,4	              83,4
12/31/2002	  624,5	             150,7
12/31/2003	  634,3	             227,8
12/31/2004	  699,6	             285,8
12/31/2005	  818,6	             381,0
12/31/2006	  960,2	             491,1
12/31/2007	1 056,5	             586,6
12/31/2008	1 225,7	             585,7
12/31/2009	1 302,2	             639,7

Poprawiłoby to pozycję naszego państwa na rynkach finansowych. Spadłyby koszt finansowania długu publicznego. Więcej zagranicznych firm chciałoby inwestować w tak stabilnym finansowo kraju. Przedsiębiorstwa w Polsce miałyby lepszy dostęp do kredytów, bo państwo nie konkurowałoby z nim o kapitał tak mocno, jako obecnie. Z drugiej strony wzrosłyby zobowiązania ukryte, ale od nich nie płaci się realnych odsetek. Trzeba zabrać wszystkie aktywa z PTE. To jest rozwiązanie najkorzystniejsze dla nas i dla naszych dzieci i wnuków. Wszelkie inne rozwiązania są bardziej kosztowne dla nas i dla naszych dzieci i wnuków.

Jerzy Krajewski - Redaktor naczelny magazynu "Europejska Firma"

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »