Kontrowersyjne piwo dla Wikingów

Chcesz być Wikingiem? To pij nasze piwo! Islandzki browar tak zachwala swój najnowszy produkt warzony na bazie... mięsa wieloryba. Podczas kiedy Islandczycy popierani przez Norwegów, również polujących na te zwierzęta, są dumni ze swojego "wynalazku", świat nazwał go pogańskim, idiotycznym i niemoralnym.

Chcesz być Wikingiem? To pij nasze piwo! Islandzki browar tak zachwala swój najnowszy produkt warzony na bazie... mięsa wieloryba. Podczas kiedy Islandczycy popierani przez Norwegów, również polujących na te zwierzęta, są dumni ze swojego "wynalazku", świat nazwał go pogańskim, idiotycznym i niemoralnym.

Piwo o mocy 5,2 proc. o nazwie Hvalur jest kolejnym produktem browaru Brugghús Stedja, lecz już w dniu premiery 24 stycznia wzbudził ogromne kontrowersje na świecie. Promocja piwa odbywała się przy okazji zimowego festiwalu na cześć boga Wikingów Thora.

Podczas warzenia napoju, o którym wspominają już islandzkie sagi sprzed tysiąca lat, używana jest mączka z finvala, drugiego największego zwierzęcia świata po płetwalu błękitnym.

Właściciel browaru Dabjatur Arilmusson osobiście reklamuje wielorybie piwo. - Chcesz poczuć się jak prawdziwy Wiking, to pij ten zdrowy napój, który zawiera mnóstwo protein i zdrowego tłuszczu omega 3.

Reklama

Podczas gdy media w Europie i USA oceniły pomysł produkcji Hvalur jako przekraczający wszelkie granice moralności i idiotyzmu, to w Skandynawii, a zwłaszcza w Norwegii, gdzie również poluje się na wieloryby, wręcz wywołał on furorę. - Na bazie mięsa wielorybów wytwarzamy pizzę, kabanosy, salami, a nawet kebab. To bardzo zdrowe mięso i nie widzę w tym nic dziwnego. Jest to przecież najlepszy obecnie naturalny produkt naszej przyrody, nieskażony żadnymi manipulacjami hodowlanymi - podkreślił w rozmowie z PB przewodniczący norweskiego stowarzyszenia wielorybników Jan Hugo Bendiksen.

- Być może komuś nie przypada do gustu nasz pomysł, lecz dla Islandczyków zimowy festiwal jest synonimem jedzenia i picia tego, czego w dobie globalizacji nie mają na co dzień, a wieloryb jest częścią naszej historii - podkreśla z kolei Dabjatur Arilmusson.

Przyznał jednak, że dostaje codziennie listy z pogróżkami. - Aktywiści z Danii, Niemiec i Austrii grożą mi ciężkim pobiciem, a nawet obdarciem ze skóry jak wieloryba, lecz myślę, że tu na Islandii w domu nad moim fiordem jestem bezpieczny - powiedział w rozmowie z islandzką gazetą "Visir".

Zabijany przez Islandczyków Langreydur (finwal) mierzący 20-27 metrów waży 40-70 ton. Co roku do islandzkich rzeźni trafia ok. 150 tych zwierząt. Przy przerobie pozostaje dużo produktów ubocznych. I tak w ubiegłym roku wykryto obecność mięsa wielorybów w puszkach z karmą dla psów i kotów, które podobno były "zachwycone" smakiem, a z tłuszczu produkowano m.in. paliwo dla kutrów i trawlerów.

- Polowanie na wieloryby to część tradycji, której być może nie rozumie Europa, lecz my jesteśmy ludźmi morza, a ono dało nam wszystko od ryb do ropy - podkreśla Bendiksen.

Podobnie jak Norwegowie, Islandczycy twierdzą, że wieloryb nie jest gatunkiem ginącym. Światowy autorytet badań nad wielorybami, profesor Jóhann Sigurjónsson obliczył, że w Atlantyku żyje co najmniej 50 tys. finvali i 180 tys. płetwali karłowatych (minkewhale) na które z kolei polują Norwegowie. - Więc cóż znaczy kwota polowań w ilości 150 finwali i 280 minków ustalana corocznie przez nasz rząd? - pyta Arilmusson.

Zbigniew Kuczyński

Private Banking
Dowiedz się więcej na temat: alkohol | Private Banking | Islandia | Norwegia | piwo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »