W aptekach brakuje leków ratujących zdrowie i życie. Niektórych nie można nawet zamówić

Najnowsze badanie pokazuje, że brak leków z wybranego koszyka, tj. 15 specyfików, wzrósł w aptekach z 2 proc. w 2016 roku aż do 26 proc. w br. Dostęp do lekarstw nabywanych tylko na zamówienie spadł z 39 proc. do 14 proc. Z kolei, ogólna dostępność analizowanych medykamentów utrzymuje się od dwóch lat na tym samym poziomie, tj. 60 proc.

Najtrudniejszy do zdobycia okazał się środek przyjmowany przez pacjentów chorych na nowotwór prostaty. Był osiągalny jedynie w 9 proc. badanych placówek. Kolejny wysoki niedobór dotyczy farmaceutyku stosowanego przy ADHD. Był on dostępny w 16 proc. lokalizacji. Ponadto występują poważne braki leku potrzebnego w białaczce, a także lekarstwa zażywanego w przewlekłej obturacyjnej chorobie płuc.

Czego brakuje?

Z tegorocznej analizy Instytutu Badawczego ABR SESTA, jak również z badania przeprowadzonego dwa lata temu, wynika, że istnieje poważny problem z zakupem części leków. Przede wszystkim są one bardzo trudno dostępne w aptekach. I tak brak preparatu Eligard 22,5 mg zwiększył się z 2 proc. w 2016 roku do aż 52 proc. w 2018 roku. Trudno osiągalny medykament jest stosowany w leczeniu nowotworu prostaty. Z kolei niedobór leku Concerta 18 mg wzrósł z 2 proc. w 2016 roku do 51 proc. w br. Ten środek jest przepisywany chorym na ADHD.

Reklama

- Bez dostępu do niektórych, wskazanych w badaniu, leków pacjenci będą po prostu umierać. Przykładem może być Clexane 40 mg/0,4 ml, preparat stosowany przeciwzakrzepowo. Według analizy, jego brak w aptekach wynosił 3 proc. w 2016 roku, a teraz jest on na poziomie aż 40 proc. Taka sytuacja prowadzi do ogromnej frustracji wśród poważnie chorych ludzi - mówi dr Stefan Piechocki, Wojewódzki Konsultant w Dziedzinie Farmacji Aptecznej dla Wielkopolski.

Trzeba też wskazać, że brak leku Berodual zwiększył się od 2016 roku z 1 proc. do 39 proc. w br. Środek ten jest stosowany do leczenia astmy oraz przewlekłej obturacyjnej choroby płuc (POChP), która jest jedną z głównych przyczyn umieralności na świecie. Z kolei niedobór w aptekach preparatu Hydroxycarbamid TEVA 500 mg wzrósł z 3 proc. dwa lata temu do 36 proc. obecnie. Tego lekarstwa potrzebują pacjenci chorzy na białaczkę. Zwiększył się też brak w aptekach preparatu Estrofem 2 mg - z 2 proc. w 2016 roku do 33 proc. w 2018 roku. Ten lek jest przepisywany w terapii zastępczej po menopauzie. Trzeba też wymienić środek przeciwzakrzepowy Fragmin 5000 jm/0,4 ml, którego brak wzrósł w badanych latach z 2 proc. do 32 proc.

Jak zmieniła się dostępność?

- Z danych ABR SESTA wynika, że od 2016 roku najbardziej pogorszyła się dostępność dwóch leków, tj. Berodual i Clexane 40 mg/0,4 ml. W przypadku pierwszego z wymienionych preparatów nastąpił spadek z 94 proc. do 53 proc. Natomiast dostępność Clexane obniżyła się z poziomu 69 proc. do 51 proc. Ograniczenie dostaw tego produktu przez międzynarodowy koncern farmaceutyczny wynika z trudności w jego wytwarzaniu. Na szczęście lek ma już odpowiednik na naszym rynku pod nazwą Neoparin - wyjaśnia dr Piechocki.

W przypadku niektórych leków zostały odnotowane mniejsze spadki, np. na poziomie paru procent. Jednym z takich przykładów jest Atrovent N aerozol. Jego dostępność obniżyła się z 94 proc. w 2016 roku do 92 proc. w br. Ten środek jest stosowany w leczeniu przewlekłej obturacyjnej choroby płuc oraz astmy. Z kolei Spiriva 18 mg, potrzebna do leczenia podtrzymującego POChP, zmniejszyła swój udział z 85 proc. dwa lata temu do 80 proc. obecnie.

- Nasze dane wyraźnie pokazują, że pomimo dużych braków, w kilku przypadkach nastąpiła także poprawa. Dla przykładu można podać antybiotyk na zakażenia bakteryjne Dalacin C 300 mg, który był dostępny w aptekach w 2016 roku w 90 proc., a w br. ten poziom wzrósł do 95 proc. Trzeba też wskazać Humalog 100j./1 ml, lek przeciwcukrzycowy, zmniejszający stężenie glukozy we krwi. W ciągu dwóch lat nastąpił wzrost jego dostępności z 68 proc. do 78 proc. - wymienia Sebastian Starzyński, prezes Instytutu Badawczego ABR SESTA.

W tym czasie powiększyła się też dostępność leku Madopar 62,5 mg kaps. - z 58 proc. do 76 proc. Preparat jest przepisywany chorym na Parkinsona. Kolejny przykład to Fraxiparine 3800 j.m./0,4 ml - wzrost z 54 proc. do 65 proc. Dalej należy wymienić Fragmin 5000 jm/0,4 ml z wynikami 44 proc. w 2016 roku i 56 proc. w br. Fakt, że wzrosła dostępność tego specyfiku i jednocześnie zwiększył się jego brak, może wynikać z różnych powodów. Część aptek, ze względu na niemożność zamówienia leku w hurtowi, rezygnuje z prób jego pozyskania. Druga istotna przyczyna zjawiska to niewypisywanie recept na środek leczniczy w konkretnej okolicy. Jeżeli produkt jest rzadko sprzedawany w placówkach, to aptekarze niechętnie zaopatrują się w niego.

- Fragmin 5000 jm/0,4 ml jest najczęściej przepisywany w otoczeniu dużych szpitali. Mniejsze ośrodki korzystają z innych heparyn drobnocząsteczkowych. Ma to związek z działalnością przedstawicieli handlowych firm farmaceutycznych. Przekazują oni największym placówkom dany produkt leczniczy w formie darowizny, w zamian za przepisywanie go do dalszej kuracji. Moim zdaniem, to wyjaśnia zjawisko zwiększenia braku dostępności przy jednoczesnym wzroście podaży na ww. lek - dodaje dr Piechocki.

Tylko na zamówienie

Z analizy również wynika, że prawie wszystkie medykamenty z badanego koszyka leków są teraz mniej dostępne na zamówienie, niż dwa lata temu. Wyjątkiem jest Berodual. Płyn do nebulizacji odnotował w tym względzie lekki wzrost z 5 proc. w 2016 roku do 8 proc. obecnie. Niemniej, wciąż pozostaje specyfikiem, którego wyraźnie brakuje. Najgorzej sprawa wygląda z lekiem Concerta 18 mg. W jego przypadku nastąpił spadek dostępności tylko na zamówienie z 89 proc. w 2016 roku do aż 34 proc. w br. Bardzo podobne wyniki uzyskał Eligard 22,5 mg - 89 proc. dwa lata temu i 39 proc. w br.

- Problem braku specjalistycznych leków na zamówienie wynika z tego, że są one sprzedawane tylko przez wybrane apteki. Te placówki często są zlokalizowane w pobliżu przychodni i ordynujących je lekarzy. W wielu wypadkach medycy sami kierują pacjentów do konkretnych punktów. Dotyczy to wszystkich leków, zarówno nierefundowanych jak i "po cichu refundowanych". I taka sytuacja budzi niechęć pozostałych aptek do zamawiania określonego leku, jeśli później nie zostanie on sprzedany, bo nie zgłosi się po niego żaden pacjent - zwraca uwagę Wojewódzki Konsultant w Dziedzinie Farmacji Aptecznej dla Wielkopolski.

Ponadto, dostępność leku Hydroxycarbamid TEVA 500 mg tylko na zamówienie obniżyła się z 72 proc. w 2016 roku do 29 proc. obecnie. W przypadku preparatu Fragmin 5000 jm/0,4 ml spadek nastąpił z 54 proc. dwa lata temu do 13 proc. w tym roku. Nie najlepiej pod tym względem wypadł także Madopar 62,5 mg kaps. Możliwość jego zamówienia zmniejszyła się z 40 proc. w 2016 roku do 7 proc. obecnie. W przypadku Fraxiparine 3800 j.m./0,4 ml nastąpił spadek z 45 proc. dwa lata temu do 14 proc. w br.

Źródło problemu

- Problem braku lekarstw w aptekach pojawił się w 2012 roku. Wprowadzono wtedy sztywne ceny i marże na leki refundowane, które sukcesywnie tanieją. To wynik cyklicznych negocjacji resortu zdrowia z producentami. W efekcie, mamy jedne z najniższych cen lekarstw w Europie. To otworzyło furtkę dla nieuczciwych przedsiębiorców, którzy znaleźli sposób na zwiększenie swoich zysków. Nielegalnie wywożą je za granicę, gdzie sprzedają dużo drożej, niż u nas. Dlatego brakuje ich dla polskich pacjentów - tłumaczy Tomasz Leleno z Naczelnej Izby Aptekarskiej.

Tymczasem dr Stefan Piechocki podkreśla, że głównym powodem braku leków w polskich aptekach jest ich równoległy eksport, dozwolony prawem unijnym. Sprzyja mu korzystny przelicznik złotego na euro. Problem jest też nierozerwalnie związany z praktyką odwróconego łańcucha dystrybucji. Obecnie medykamenty są masowo wykupywane przez przychodnie lekarskie NZOZ, które prowadzą własne hurtownie farmaceutyczne, eksportujące leki. I to jest poważny kłopot.

- Według szacunkowych danych, w wyniku nielegalnego wywozu leków, z kraju wyjeżdżają preparaty o łącznej wartości od 1,5 do 2 mld zł rocznie. Braki leków dotyczą grupy blisko 200 specyfików. Apteki zgłaszają inspekcji farmaceutycznej, gdy nie mogą zamówić leku dla swoich pacjentów. Jeśli informacje na temat konkretnego preparatu powtarzają się, to trafia on na listę leków zagrożonych wywozem - dodaje rzecznik prasowy NIA.

Na eksport zagrożonych leków, oczywiście trzeba mieć zgodę Ministerstwa Zdrowia. Według ekspertów, hurtownie farmaceutyczne zwracały się z podaniami w tej sprawie, ale nie uzyskiwały takich pozwoleń. Co do zasady, kontroli podlegają kody EAN produktów leczniczych. Dlatego, według branży, teraz podobno leki są przepakowywane i wyjeżdżają za granicę z nowymi numerami, nieobjętymi jeszcze zakazem wywozu.

- Przed procederem odwróconego łańcucha dystrybucji zabezpieczają się też producenci, ograniczając aptekom dostęp do leków zagrożonych wywozem. W efekcie dochodzi do sytuacji, w której aptekarz musi udowodnić, że rzeczywiście zgłosił się do niego pacjent z receptą, np. wysyłając jej kopię. W praktyce placówkom wyznaczane są limity, np. na 7 opakowań danego leku miesięcznie. Jeśli apteka chce zamówić większą ilość preparatu, to będzie on dostępny nawet za podwójną cenę. Pacjent nie zechce jednak dopłacić 150 zł do opakowania. I za wysoki koszt leku obwinia farmaceutę - stwierdza Tomasz Leleno.

W Obwieszczeniu Ministra Zdrowia z dnia 11 stycznia 2018 roku w sprawie wykazu produktów leczniczych, środków spożywczych specjalnego przeznaczenia żywieniowego oraz wyrobów medycznych zagrożonych brakiem dostępności na terytorium RP można znaleźć m.in. Atrovent N areozol. Są także inne leki objęte analizą Instytutu Badawczego ABR SESTA. Można tutaj wymienić Berodual, Clexane 40 mg/0,4 ml, Concerta 18 mg, Fraxiparine 3800 j.m./0,4 ml, Humalog 100j./1 ml, Hydroxycarbamid TEVA 500 mg, Madopar 62,5 mg kaps, Rispolept 1 mg, a także Spiriva 18 mg.

Kiedy będzie lepiej?

- Obecnie prowadzone są prace legislacyjne, które mają uszczelnić cały system. Nowe przepisy zakładają śledzenie niektórych rodzajów artykułów czy transportów przemieszczających się przez granicę. W tej grupie prawdopodobnie znajdą się też leki zagrożone wywozem. W celu poprawy obecnej sytuacji konieczne jest również wzmocnienie inspekcji farmaceutycznej, nadzorującej rynek wart blisko 34 mld zł. Oprócz dofinansowania i dodatkowych etatów dla funkcjonariuszy, warto rozważyć powołanie nowej komórki w strukturze, działającej na wzór jednostki specjalnej policji, czy też rozwój współpracy z istniejącymi już służbami - zaznacza Tomasz Leleno.

Należy dodać, że stworzono też Zintegrowany System Monitorowania Obrotu Produktami Leczniczymi. Umożliwi on m.in. bezpośrednie przekazywanie danych dla Ministra Zdrowia. Narzędzie ma służyć do strategicznego podejmowania decyzji, kreowania polityki lekowej państwa oraz wprowadzania instrumentów niezbędnych do racjonalnego zarządzania rynkiem produktów refundowanych. Ponadto w Ministerstwie Zdrowia trwają prace koncepcyjne nad opracowaniem przepisów mających na celu uszczelnienie i wyeliminowanie nagannych zachowań przedsiębiorców, którzy nielegalnie wywożą leki za granicę.

Badanie zostało przeprowadzone w dniach od 31 stycznia do 7 lutego 2018 roku metodą CATI, czyli bezpośrednich wywiadów telefonicznych. Zweryfikowano dostępność 15 wcześniej wybranych leków w 160 aptekach zlokalizowanych w całej Polsce. Próba została dobrana proporcjonalnie do liczebności placówek we wszystkich województwach. Poprzednio te same produkty lecznicze objęto badaniem w okresie od 13 do 20 czerwca 2016 roku w 186 punktach sprzedaży w kraju.

Pobierz darmowy program do rozliczeń PIT 2017

MondayNews
Dowiedz się więcej na temat: leki | apteki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »