Zielony rekord po niemiecku

Niemcy są nie tylko mistrzami świata w piłce nożnej... W czerwcu br. ponad połowę zużytej energii w całym kraju stanowiła energia z ogniw fotowoltaicznych, dzięki czemu ustanowili nowy światowy rekord. Jaka jest ich recepta na sukces?

Rynek fotowoltaiki stale się rozrasta. Liderami na świecie są od lat Włochy, Wielka Brytania i Niemcy, którzy w 2022 r. planują zamknąć ostatnią elektrownię atomową. Oznacza to, że będą zdani wyłącznie na odnawialne źródła energii pochodzącej z ogniw, biomasy czy elektrowni wiatrowych.

9 czerwca tego roku 50,6 proc. całkowitej energii zużytej w Niemczech miało swoje źródło w ogniwach fotowoltaicznych. Światowy rekord nie jest żadnym przypadkiem, a jedynie wynikiem konsekwentnej polityki. Mimo to wydaje się, że Niemcy najbardziej dynamiczny okres rozwoju technologii pozyskującej energię ze słońca mają już za sobą. Do kwietnia br. zainstalowano zaledwie 622 MW, czyli prawie o 45 proc. mniej niż w 2013 r. Nie muszą się jednak ścigać, bo jeszcze w marcu łączna moc instalacji przekroczyła 36 GW, co nie pozostawiało żadnych złudzeń, kto plasuje się w światowej czołówce.

Reklama

Niedawna zmiana układu politycznego w Niemczech przez wejście do rządu socjalistów wywołała jednak niepokój. Obecny minister energetyki - Sigmar Gabriel przedstawił plan reform, które odczują wszyscy w branży OZE, szczególnie inwestorzy z branży energii wiatrowej, lądowej oraz morskiej. Zmiany przewidują również ograniczenia obejmujące budowy farm fotowoltaicznych. W 2013 r. dotacje w tym kraju dla energetyki odnawialnej wyniosły ok. 20 mld euro, co było dużym wsparciem dla dynamicznie rozwijających się producentów ekologicznej energii. Planowane obecnie ograniczenia, jak zapewniają politycy, mają jedynie spowolnić tempo rozwoju, co nie musi oznaczać powstrzymania inwestycji, których celem jest uzyskanie w 2030 r. "zielonej energii" na poziomie 60 proc.

Znaczna większość, bo ponad 90 proc. paneli fotowoltaicznych w Niemczech, w przeciwieństwie do innych krajów, które bazują na wielkich farmach, jest zainstalowana na dachach domów mieszkalnych oraz biurowcach. Hojne dotychczas dotacje państwowe i obniżenie cen ogniw fotowoltaicznych wiązały się z ambitnym planem radykalnego obniżenia emisji gazów cieplarnianych i rezygnacji z energetyki jądrowej. Wzrastająca ostatnio popularność fotowoltaiki w skali indywidualnej spowodowała, że ceny paneli słonecznych idą w Niemczech w górę. Jednocześnie powoduje to wzrost cen akumulatorów, które przechowują nadmiar energii. W zaistniałej sytuacji pojawia się ryzyko, że biedniejsi Niemcy powrócą do tańszych paliw kopalnych, które ze względów ekonomicznych zyskują na atrakcyjności.

Nic jednak nie wskazuje na to, że Niemcy pogrążą się w energetycznym kryzysie, mimo iż nie są krajem leżącym w obszarze wielkiego nasłonecznienia. Rozsądne do tej pory manewry niemieckich polityków na własnym podwórku, wsparcie Brukseli i długotrwałe kampanie społeczne promujące "zieloną energię" przynoszą rezultaty w postaci spektakularnych rekordów, które urealniają ambitne plany. W 2014 r. na pewno można powiedzieć, że pod względem zarówno piłki nożnej jak fotowoltaiki Niemcy są mistrzem świata, wzorem dla krajów, które cały czas próbują przebić się do promieni słonecznych, zmagając się nie tylko z kłopotami finansowymi, ale również przegrywając w walce z własnym cieniem.

Michał Mądracki

Private Banking
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »