Dopłaty byłyby zachętą do kupna samochodu elektrycznego

Realną zachętą do tego, by Polacy kupowali samochody elektryczne, byłaby dopłata w wysokości ok. 30 tys. zł - uważa szef Zespołu Doradców Gospodarczych TOR Adrian Furgalski. TOR przedstawił we wtorek raport nt. elektromobilności w Polsce.

Zdaniem autorów raportu zaprezentowanego na konferencji prasowej, elektromobilność w Polsce rozwinie się przed wszystkim w transporcie publicznym, a dopiero potem - i to przy wprowadzeniu systemu zachęt - wśród klientów indywidualnych.

Choć - jak wyliczyli - potencjalnych klientów jest w Polsce 3,5 mln (to gospodarstw domowe, które mają dwa samochody), to rozwój tego rynku może być zahamowany przez brak zachęt, które zrównają koszt zakupu takich samochodów i koszt ich eksploatacji.

W marcu br. rząd przyjął Plan Rozwoju Elektromobilności w Polsce. Zakłada on, że w 2025 r. po polskich drogach będzie jeździło 1 mln aut elektrycznych, co - wedle wyliczeń Ministerstwa Energii - stworzy popyt na 4,3 TWh energii elektrycznej rocznie. Pod koniec kwietnia 2017 r. opublikowano projekt ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych.

Reklama

Eksperci TOR uważają, że zaproponowane w projekcie ustawy zachęty w postaci korzystania z bus pasów, bezpłatnych parkingów czy zwolnienia z akcyzy i szybsza amortyzacja takich pojazdów będą niewystarczające, by zachęcić Polaków do kupowania aut elektrycznych.

Według wyliczeń Europejskiego Funduszu Leasingowego (EFL), koszt zakupu samochodu z silnikiem spalinowym wynosi obecnie ok. 55 tys. zł, a samochodu elektrycznego - 104 tys. EFL wyliczył, że koszty eksploatacji takiego samochodu nadal są wyższe o ok. 28 proc. w stosunku do samochodu spalinowego.

"Elektromobilność po prostu musi się opłacać" - powiedział obecny na konferencji wiceprezes EFL Radosław Woźniak.

Jak wskazali autorzy raportu, rynek samochodów elektrycznych najbardziej rośnie tam, gdzie dopłaty bezpośrednie do ich zakupu są najwyższe - np. w Norwegii, Francji czy USA. Jako dowód, jak ten rodzaj wsparcia działa na rozwój rynku, podali przykład Danii, w której sprzedaż "elektryków" spadła o 61 proc. po tym, jak - ze względu na sytuację budżetu w 2015 r. - ograniczono subsydia.

Zdaniem autorów raportu, subsydiowanie to kwestia tylko kilku lat, bo ze względu na rozwój technologiczny samochody elektryczne staną się konkurencyjne cenowo ze spalinowymi. Cena modelu ID, który Volkswagen chce wypuścić na rynek w 2020 r., będzie porównywalna z ceną golfa z silnikiem wysokoprężnym. Przy zasięgu 600 km naładowanie ID na stacji szybkiego ładowania ma zająć 30 minut - powiedział rzecznik polskiego VW Tomasz Tonder.

TOR przekonuje w swym raporcie, że szybszy rozwój elektromobilności w transporcie publicznym niż indywidualnym będzie wynikał m.in. z tego, że autobusy mają stałe trasy, więc łatwiej niż w przypadku transportu indywidualnego będzie można wdrożyć tu kompleksowe rozwiązania komunikacyjne.

Jak zauważyli przedstawiciele TOR-u, w rządowym programie e-bus uczestnictwo zadeklarowało 45 miast i gmin, eksploatujących obecnie 5530 autobusów (tj. 48 proc. taboru w Polsce). Skala planowanych zakupów sięga od kilku pojazdów w małych gminach do 120 w Warszawie. Zdaniem ekspertów TOR w 2020 r. autobusy elektryczne będą stanowiły 7 proc. całej floty tych pojazdów w Polsce.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: hybrydy | samochody elektryczne
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »