Czekając na etat...

Nie będzie ograniczeń terminowych w stosowaniu umów o pracę na czas określony. Rząd zakładał, że umowy takie z jednym pracownikiem można będzie stosować przez trzy lata. Po tym czasie miały przekształcać się w umowy o etat.

Nie będzie ograniczeń terminowych w stosowaniu umów o pracę na czas określony. Rząd zakładał, że umowy takie z jednym pracownikiem można będzie stosować przez trzy lata. Po tym czasie miały przekształcać się w umowy o etat.

Do czasu naszego wejścia do Unii Europejskiej zawieszone zostaje stosowanie obecnych regulacji dotyczących zawierania umów o pracę na czas określony - zapowiedział wczoraj minister Jerzy Hausner. Dodał przy tym, z rządowego projektu noweli Kodeksu pracy, któremu wczoraj Rada Ministrów nadała ostateczny kształt, wycofano regulacje umożliwiające zawieranie przez trzy lata bez limitów terminowych umów o pracę. Oznacza to, że trzecia umowa o pracę na czas określony nie będzie automatycznie przekształcać się - jak obecnie - w umowę o etat. Nie będzie więc ograniczeń w zawieraniu umów o prace na czas określony.

Reklama

W projekcie znalazł się też zapis, który ma ograniczyć tzw. samozatrudnienie. OPZZ twierdził bowiem, że pracodawcy zmuszają pracowników do zakładania własnych firm, co zdaniem związkowców pozwala im obniżyć koszty i obejść Kodeks pracy. Wprowadziliśmy przepis ograniczający możliwość zamiany umowy o pracę na umowę cywilnoprawną i zawarcie kontraktu - powiedział Jerzy Hausner na konferencji prasowej po posiedzeniu rządu. W projekcie znalazła się też regulacja umożliwiająca jednostronne odstąpienie od stosowania układów zbiorowych. Zgodnie z nią, postanowienia wypowiedzianego układu zbiorowego będą stosowane tylko przez sześć miesięcy po jego rozwiązaniu. Wydłużony ma zostać też okres rozliczeniowy z trzech do czterech miesięcy, a w rolnictwie nawet do sześciu.

W stosunku do pracodawców zatrudniających poniżej 20 pracowników projekt przewiduje natomiast zwolnienie z obowiązku stosowania procedury związanej z przeprowadzeniem zwolnienia grupowego pracowników z przyczyn dotyczących pracodawcy. Według rządu, proponowane rozwiązanie uwolni małe firmy od długotrwałego postępowania poprzedzającego dokonanie koniecznych zwolnień, a wiec uprości i skróci czynności z nimi związane. W konsekwencji pracownicy zwalniani z małych firm pozbawieni zostaną ustawowej gwarancji otrzymania odprawy pieniężnej. Jak twierdzi rząd, nie wyklucza to jednak możliwości przyznania tym pracownikom prawa do odprawy pieniężnej - uzależnione to jednak będzie od decyzji pracodawcy.

Według wicepremiera Marka Pola - jak wynika z doniesień PAP - zmiany w Kodeksie należy wprowadzić, gdyż dzięki nim powstaną nowe miejsca pracy. Nikt nie dowiódł, ze znowelizowanie Kodeksu pracy będzie miało korzystny wpływ na zmianę sytuacji na rynku pracy. W uzasadnieniu rządowego projektu nie znalazło się ani jedno słowo uzasadniające tezę, że zmiany w prawie pracy przyczynia się do zwiększenia liczby miejsc pracy - twierdzi natomiast Maciej Manicki, przewodniczący OPZZ.

- obniżenie stawek za wszystkie godziny nadliczbowe do 50 proc. (obecnie 50-proc. stawkę płaci pracodawca za dwie pierwsze nadgodziny, kolejne są premiowane 100-proc. dodatkiem, podobnie jak praca w niedziele i święta). Pracodawca ponadto zamiast zapłaty za nadgodziny, mógłby dać pracownikowi w zamian dzień wolny.

- odprawy rentowe i emerytalne otrzymywaliby tylko ci pracownicy, którzy przed przejściem na emeryturę lub rentę, przepracowaliby u danego pracodawcy co najmniej trzy lata,

- za pierwsze cztery godziny nadliczbowe, pracownik otrzymywałby 50-proc. stawkę. Za nadgodziny w niedziele i święta przysługiwałaby mu stawka 100-proc.

- rezygnację z pomysłu uzależnienia prawa do odprawy emerytalnej lub rentowej od stażu pracy w danym zakładzie.

KOMENTUJĄ DLA PG KAJUS AUGUSTYNIAK rzecznik prasowy Komisji Krajowej Solidarność

Zapowiadane przez rząd ustępstwa okazały się frazesami. W dobrym kierunku idą jedynie zmiany dotyczące ograniczenia możliwości samozatrudniania. Solidarność od dawna się tego domagała. Jednak inne przyjęte przez rząd zmiany w Kodeksie spowodują zwiększenie bezrobocia. Dotyczy to m.in. ograniczenia czasu stosowania układu zbiorowego po jego rozwiązaniu do sześciu miesięcy czy zwiększenia limitów nadgodzin. Są to rozwiązania bardzo niesprawiedliwe dla pracowników i szkodzące gospodarce.

Wykorzystamy wszelkie zgodne z prawem działania, w celu wywarcia nacisku na parlament, by ten odrzucił projekt.

JEREMI MORDASEWICZ ekspert Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych i jej przedstawiciel w Komisji Trójstronnej

Dobrze, że rząd podjął decyzję o skierowaniu projektu zmian w Kodeksie pracy do Sejmu. Nie ma czasu, by z tym zwlekać. Wprowadzenie obecnego projektu w życie będzie miało korzystny wpływ na rynek pracy. Tylko pozornie może zmniejszyć poczucie bezpieczeństwa pracowników, pracodawca bowiem będzie ich chętniej zatrudniał. Bardzo istotną dla nas zmianą jest również umożliwienie skutecznego wypowiadania układów zbiorowych. Odpowiadają nam również regulacje dotyczące samozatrudniania. Nie zmieniają one wprawdzie stanu prawnego, ale precyzują, że nie można umowy cywilnoprawnej nazwać umową o pracę.

Prawo i Gospodarka
Dowiedz się więcej na temat: pracodawca | Michał Czekaj | odprawy | pracodawcy | umowy o pracę | etat | rząd
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »