Porażająca wielkość długu publicznego w Polsce
Po 1989 roku nie było ani jednego roku, w którym nasze finanse publiczne nie zanotowałyby deficytu. W efekcie dzisiaj na każdego mieszkańca Polski przypada 28 755 zł jawnego długu publicznego i dodatkowo ponad 80 tys. zł ukrytego długu publicznego.
Forum Obywatelskiego Rozwoju (FOR) uruchomiło Licznik Długu Publicznego Leszka Balcerowicza w 2010 roku, w szczycie europejskiego kryzysu zadłużeniowego. Deficyt budżetowy wynosił wtedy rekordowe dla Polski 7,6 proc. PKB, podczas gdy obecne prognozy Komisji Europejskiej szacują deficyt na poziomie 2,8 proc. PKB.
Dług publiczny Polski wynosi według FOR bilion złotych i ciągle rośnie. Stanowi to 59,5 proc. w odniesieniu do PKB, co daje w przeliczeniu na jednego mieszkańca 28 753 zł. Co ważne, aby uniknąć innych manipulacji księgowych polityków, polegających na przenoszeniu wydatków poza definicję Państwowego Długu Publicznego, np. do Krajowego Funduszu Drogowego, FOR od 2013 roku korzysta z definicji długu Eurostatu.
Problem narastającego długu (tej jawnej części) to zasadniczo deficyt na rachunku bieżącym. Każdego roku polskie państwo wydaje więcej niż wynoszą dochody. Co prawda, ta różnica w ostatnich latach maleje, ale nie zmienia to faktu, że lukę trzeba czymś wypełnić. Dlatego musimy się zadłużać.
- Oficjalny dług państwa, który balansuje wokół 60 proc. w odniesieniu do PKB, nie wygląda tak strasznie, jeśli jego wysokość porównać do innych państw członkowskich UE - podkreśla Krzysztof Wołowicz, główny ekonomista BPS TFA SA.
Dzisiaj wysokość długu publicznego nie stanowi aż tak poważnego problemu. Jednakże - na co zwraca uwagę Wołowicz - jeśli dług publiczny w Polsce nie podlega ograniczeniu w dobrym okresie wzrostu gospodarczego, to należy się obawiać, że podczas spowolnienia bądź recesji, kiedy PKB nie będzie rosło 3,5 proc., a np. tylko 1,5 proc., to dług stanie się wtedy poważnym problemem, a jego wartość niebezpiecznie wysoka - dodaje ekonomista.
Nasza gospodarka rośnie dosyć dynamicznie w porównaniu do wysoko rozwiniętych gospodarek, które mają dług formalnie wyższy. Podobny stan nie będzie jednak utrzymywał się wiecznie.
A to przecież niejedyny problem, o którym należy wspomnieć. - Pożyczamy drożej niż np. Niemcy, na rynkach finansowych, co przekłada się na roczny koszt obsługi naszego długu - podkreśla Wołowicz.- W zależności od przyjętej metodologii wysokość rocznych kosztów obsługi długu będzie się wahać od 40 do 55 mld złotych.
Jest to spore obciążenie dla budżetu. Trzeba odsetki i pożyczony kapitał spłacać.
- W najbliższej przyszłości stopy procentowe w Polsce w końcu będą musiały pójść w górę, a to przełoży się bezpośrednio na koszty obsługi zaciągniętego długu, a także na koszt kolejnych pożyczek potrzebnych i zaciąganych przez Polskę na refinansowanie wcześniejszych zobowiązań. Nie będzie to już trzy procent, jak dla 10-letnich obligacji SP, ale, powiedzmy, cztery bądź pięć procent. To zaś powiększy znowu nasz dług publiczny - zauważa Krzysztof Wołowicz.
Na tym można przestać rozważać kwestię polskiego długu. Jednak FOR publikuje także wartość ukrytego długu, która oscyluje wokół 3 bilionów złotych. Daje to rekordowe 174,5 proc. PKB i 82 199 złotych w przeliczeniu na jednego mieszkańca.
Wychodzi zatem na to, że dług państwa w przeliczeniu na każdego Polaka to ponad 110 tys. złotych, a całkowita wartość polskiego długu znacznie przekroczyła już 4 biliony złotych.
Skąd wynika w ogóle rozróżnienie długu na ten oficjalny i nieoficjalny? Dług publiczny dzieli się na jawny (odzwierciedlany przez pożyczki, jakimi są np. obligacje skarbowe) oraz ukryty (wynikający z ustawowych zobowiązań ponoszenia wydatków w przyszłości, np. emerytalnych). Kiedy rząd Platformy Obywatelskiej znacjonalizował większość oszczędności Polaków, zgromadzonych w OFE (tzw. skok na OFE), obniżył się dług jawny, ale jednocześnie podniósł dług ukryty. Ogólny poziom zadłużenia Polski pozostał bez zmian.
- Nasze szacunki odnośnie długu ukrytego uwzględniają wyłącznie zobowiązania ZUS, nie są natomiast brane pod uwagę zobowiązania KRUS i mundurówek. Co ważne, licznik nie uwzględnia także skoku na OFE w 2013 roku i jego wpływu na oficjalny i ukryty dług państwa. Można jednakże stwierdzić, że ten zabieg rządu Donalda Tuska obniży dług oficjalny, a podwyższy ukryty - komentuje dla Interii Aleksander Łaszek, ekspert Forum Obywatelskiego Rozwoju.
Inną próbą "zbicia długu", zamiast reformy finansów publicznych, była likwidacja przez rząd konstytucyjnego progu jawnego zadłużenia 55 proc. PKB, mówiącego, że po jego osiągnięciu, deficyt w roku następnym, nie może przekroczyć udziału w PKB z roku bieżącego.
Czy w innych krajach także jest taka rozbieżność między oficjalnym a ukrytym długiem państw?
- Należy mieć na uwadze fakt, że dług ukryty jest relatywnie nowym konceptem. Dopóki doświadczaliśmy wzrostu demograficznego, to zobowiązania emerytalne nie były aż takim problemem, jak dzisiaj, gdy coraz więcej krajów ma kryzys dzietności i starzejące się społeczeństwa. Co ważne, kraje członkowskie Unii Europejskiej mają obowiązek oszacować dług publiczny do końca 2017 roku. Na pewno robi to dzisiaj Wielka Brytania, na pozostałe kraje będziemy musieli jeszcze trochę poczekać - komentuje Aleksander Łaszek.
Nieoficjalna wysokość długu wynika z problemów demograficznych, które przekładają się bezpośrednio na coraz większe zobowiązania emerytalne i związane z nimi zobowiązania państwa.
- Dług ukryty może stanowić bez podjętych konkretnych działań spore obciążenie dla wzrostu gospodarczego, wpływać hamująco, w szczególności po 2020 roku, gdy unijne pieniądze się skończą - konstatuje Krzysztof Wołowicz.
Bartosz Bednarz
- - - - - - - -
- - - - - - - -
- Rząd przyjął Strategię zarządzania długiem publicznym na najbliższe cztery lata - podał we wtorek szef MF Mateusz Szczurek.
Zaznaczył, że koszty obsługi długu publicznego dalej spadają. Powracamy potencjalnie do finansowania długu także za pomocą bonów skarbowych - dodał.
- Jest to dosyć obszerny dokument, z uwagą śledzony przez uczestników rynków finansowych - podkreślił szef resortu finansów na wtorkowej konferencji prasowej po posiedzeniu rządu.
Jak mówił, koszty obsługi długu publicznego dalej spadają. - Jednocześnie prognozowany dług publiczny, zarówno według metodyki unijnej, jak i krajowej szacujemy, że będzie nieznacznie wyższy niż w 2015 roku - ocenił.
- W ramach nowości powracamy potencjalnie do finansowania także za pomocą bonów skarbowych, tych krótszych instrumentów, w ramach poszerzenia palety zwiększenia giętkości czy możliwości reagowania na zmieniające się warunki na rynkach finansowych. Jak zwykle chodzi o bezpieczeństwo finansowania długu oraz niskie koszty w długim okresie. O to nam chodzi, to udaje się osiągać sukcesywnie w ostatnich latach. Obniżamy te koszty z 2 proc. PKB, z roku na rok na coraz niższy poziom - podkreślił. (PAP)