Kupujesz w sieci? Musisz uzbroić się w cierpliwość
Na towar zamówiony w sklepie internetowym możemy czekać nawet dwa miesiące. I wszystko będzie zgodne z prawem - zauważa "Metro".
Zakupy przez internet zrobiło w ubiegłym roku aż sześć milionów Polaków. Ale czym więcej klientów, tym większe kłopoty, szczególnie z terminową dostawą towaru. "Na początku września złożyłem zamówienie na cztery książki w księgarni internetowej Gandalf i z góry dokonałem przelewu na kwotę 85,14 zł, bo taka widniała na fakturze. 8 września otrzymałem e-mail, informujący o zaksięgowaniu pieniędzy. Książek jednak nie otrzymałem" - pisze do gazety pan Adam z Rzeszowa.
Niestety, zgodnie z prawem e-sklepy nie mają obowiązku informowania o tym, że oferowanego towaru aktualnie nie mają. "Gdy się jednak tak zdarzy, sklep powinien w ciągu 30 dni od momentu zawarcia umowy zawiadomić o tym klienta, a w razie rezygnacji z zakupu zwrócić otrzymane pieniądze" - mówi Maciej Chmielowski z Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Klient, który zdecydował się jednak na zamówienie, powinien uzbroić się w cierpliwość. "Zgodnie z prawem przedsiębiorca na dostarczenie towaru ma kolejne 30 dni" - przyznaje urzędnik.
O tym więcej w obszernej publikacji gazety "Metro".
Sprostowanie do przeglądu prasy z 23.09.2009 r. pod tytułem: "Metro": e-zakupy tylko dla cierpliwych:
W nawiązaniu do artykułu pt. "E-zakupy tylko dla cierpliwych", w imieniu Księgarni Internetowej Gandalf informuję, iż wbrew temu, co sugeruje ww. artykuł, Klient naszej Księgarni - Pan Adam z Rzeszowa - miał wiedzę o tym, iż zamówiona przez niego książka może być niedostępna w magazynie i pomimo tego dokonał zamówienia, wiedząc o tym, iż - zgodnie z regulaminem Księgarni - ww. książka może nie zostać mu doręczona lub doręczona z opóźnieniem.
Anetta Wilczyńska, właściciel Księgarni Internetowej Gandalf
Czytaj również:
80 proc. e-sklepów wprowadza w błąd