Mam plan!

"I have a plan" - obwieścił niedawno rząd. Istnieją jednak uzasadnione obawy, że jak w przypadku gangu Olsena, chociaż pomysł wydaje się być niezły, to jednak gorzej może być z jego realizacją. Sęk w tym, że plany polskich rządów zmieniają się szybciej niż plany taryfowe sieciach komórkowych.

Niedawno prezydent i premier z wielką pompą ogłosili założenia Narodowego Planu Rozwoju na lata 2007-2013. Jednego polskim rządom nie można odmówić - inwencji w pisaniu planów. Gorzej jest z realizacją. Jak we wspomnianym "Gangu Olsena", wypalił tylko jeden, na dodatek był to plan, którego tak naprawdę nie było.

Plan Balcerowicza

"Trzeba skończyć z fałszywą grą, w której ludzie udają, że pracują, a państwo udaje, że płaci. Te kilkanaście dni może zadecydować o latach". I zdecydowały. Był 17 grudnia 1989 r. Do Sejmu trafił pakiet ustaw, które do historii przeszły jako "plan Balcerowicza", chociaż, dodajmy, w trakcie prac nad zmianami takie określenie nigdy nie padło. Reforma była przygotowywana w ekspresowym tempie. Balcerowicz zjawił się w Ministerstwie Finansów 13 września, a ostatniego dnia tego roku na biurku prezydenta wylądował komplet ustaw, zmieniających system społeczno-ekonomiczny ze sterowanego ręcznie na wolnorynkowy! Nie będziemy opisywać ówczesnej sytuacji gospodarczej, dość wspomnieć tylko, że kasa państwa świeciła pustkami, zagraniczne instytucje finansowe, odmówiły nam kredytu, a inflacja w II połowie roku wyniosła 340 proc.

Reklama

Szok wywołany wprowadzonymi wtedy zmianami do dzisiaj odbija się głośną czkawką: "Balcerowicz musi odejść". Niezależnie od ocen, należy stwierdzić, że w 15-letnim życiorysie III RP był to jedyny plan reform - dodajmy, że wprowadzony tylko w części - który w sposób wyraźny wpłynął na kształt polskiej gospodarki.

Strategia dla Polski

Jednym z etatowych krytyków Balcerowicza był od samego początku prof. Grzegorz Kołodko, który jeszcze w 1989 r. mówił o projektach ówczesnego wicepremiera, że to co proponuje to "refolucja", czyli przykład nieudanego połączenia reform i rewolucji. Kołodko mógł mieć żal do Balcerowicza, bo to on początkowo był szykowany do objęcia funkcji szefa resortu finansów w gabinecie Kiszczaka, który w końcu jednak nie powstał. Słowem, szansa przejścia do historii, jako budowniczego nowego systemu przeszła mu koło nosa.

Ale i dla niego w końcu zaświeciło słońce. W 1993 r. wybory wygrywa formacja postkomunistyczna - SLD - która zawiązuje koalicję z ludowcami z PSL. Ministrem finansów zostaje Grzegorz Kołodko. W czerwcu 1994 r. ogłasza "Strategię dla Polski", spisany w formie książkowej program zmian i reform, które miały wprowadzić gospodarkę na ścieżkę szybkiego rozwoju. Wicepremier jest pewny swego. Pytany o środki, jakimi zamierza zrealizować program odpowiada: "Bóg też nie wskazywał na środki, ale mówił: Po owocach ich poznacie".

Strategia zakładała, co następuje: wzrost gospodarczy na poziomie minimum 5 proc. rocznie przez kilka lat, redukcję inflacji do jednej cyfry, spadek deficytu budżetowego do poziomu 2 proc. w stosunku do PKB, wzrost płacy realnej w latach 1994-97 o 11 proc., wzrost eksportu w tempie dwukrotnie wyższym niż wzrost PKB, kontynuowanie prywatyzacji i trzykrotne zwiększenie wpływów do budżetu ze sprzedaży przedsiębiorstw państwowych.

Owoce rządów wicepremiera rzeczywiście są imponujące. Po trzech latach PKB doszło do 7 proc., płace wzrosły o 15 proc., deficyt budżetowy spadł do 2,5 proc. Kłopot tylko w tym, że wszystkie te wskaźniki poprawiały się jakby niezależnie od polityki rządu. Przez cztery lata rządów koalicji lewicowo-ludowej do parlamentu trafiło zaledwie kilka ustaw, które miały cokolwiek wspólnego ze strategią. Niektórzy twierdzą wręcz, że Kołodko zbierał plony posiane przez Balcerowicza...

Biała księga podatkowa

Tak czy owak, "strategia dla Polski" była w gruncie rzeczy niczym innym niż krótkookresowym planem, bo jej żywotność znacznie ograniczyła się tylko do czteroletniej kadencji rządu.

W 1998 r. do władzy dochodzi koalicja AWS-UW. Tekę ministra finansów i wicepremiera obejmuje Leszek Balcerowicz, który nie ukrywa, że chce dokończyć reformy rozpoczęte na początku dekady. Wnet przekonał się jednak, że łatwiej było przeprowadzić liberalne reformy gospodarcze przez parlament, w którym zasiadali przedstawiciele PZPR, ZSL i SD, niż dogadać się z lewicującymi związkowcami z AWS.

Balcerowicz zaczął od mocnego uderzenia. 31 sierpnia 1998 r. ogłosił "Białą księgę podatków" - program wprowadzenia jednej stawki podatkowej dla osób fizycznych na poziomie 22 proc. W zamian miały zostać zlikwidowane wszystkie ulgi.

Dalsze losy reformy, nazywanej potocznie "drugim planem Balcerowicza" to historia pełna niespodziewanych zwrotów, niepojętej głupoty, całkowitego niemal braku instynktu propaństwowego u klasy politycznej. Dość powiedzieć, że o ile AWS odniosła się do "Księgi" bardzo chłodno ("Ani ja, ani żadna z osób siedzących na sali nie mamy zaufania do wyliczeń Leszka Balcerowicza. Nie przedstawiono ich nam na piśmie. Czy mamy wierzyć na słowo? - gardłował w Sejmie poseł Żak), to prezydent uważał program za "koncepcję naprawdę poważną". Szkoda więc, że kilka lat później Aleksander Kaśniewski zachował się zupełnie niepoważnie i gdy na jego biurko trafił wreszcie pakiet przegłosowanych przy niewyobrażalnych targach ustawy podatkowej (słynne 90 poprawek Macieja Manickiego z SLD, które przywiózł je do Sejmu na specjalnym wózku), ogłosił wobec nich swoje weto. Tak upadł "drugi plan Balcerowicza".

Plany naprawy finansów Rzeczpospolitej

Historia lubi się powtarzać i gdy tylko miotła wyborcza wymiotła ze sceny politycznej AWS i UW, a u władzy znalazła znana już dwójka wspólników SLD-PSL, w gabinecie ministra finansów znowu zjawił się prof. Kołodko. Sytuacja kraju jest gorsza niż, gdy dziesięć lat wcześniej zasiadał w fotelu szefa resortu. Polsce grozi katastrofa finansowa. Kołodko czuje, że nadszedł wreszcie jego czas, że będzie mógł się wykazać umiejętnościami i wiedzą. W 2003 r. podaje do publicznej wiadomości pierwsze założenia "Plany naprawy finansów Rzeczpospolitej". Składa się on z trzynastu rozdziałów, kilkunastu paragrafów, kilkudziesięciu punktów - wszystko spisane na 147 stronach. Wicepremier proponuje m.in. likwidację wszystkich ulg, wprowadzenie czterech progów podatkowych (w tym niskiego, 17-proc. dla najbiedniejszych), przekazanie dużej części wpływów podatkowych do samorządów, ograniczenie biurokracji poprzez likwidację niektórych agencji rządowych. Wszystko to miało na celu przygotowanie Polski na wejście do UE. Kołodko chciał zrównoważyć finanse państwa i dać gminom pieniądze potrzebne do współfinansowania unijnych programów.

PNFRP skończył jeszcze gorzej niż "II plan Balcerowicza", bo Sejm w ogóle się nim nie zajął. Koalicjanci niby go popierali, dyskutowali, konsultowali, ale - jak się miało okazać - w czasie gdy robili piękne oczy do Kołodki, za jego plecami w najlepsze trwały prace nad "planem Hausnera", który wnet stał się oficjalnym programem rządu.

Plan Hausnera

Składał się on, albo raczej składa, bo oficjalnie nie został przecież odwołany, z dwóch części: oszczędności w administracji i gospodarce (20 mld zł) oraz z cięć w wydatkach socjalnych (ponad 30 mld zł). Łącznie państwo w latach 2004-07 miało zaoszczędzić 54,6 mld zł.

My z kolei, żeby zaoszczędzić Czytelnikom czasu, nie będziemy się rozpisywać nad losami pakietu ustaw wynikających z Planu Hausnera, chociaż byłaby to opowieść pouczająca, miejscami zabawna, ale generalnie smutna. Wszystko bowiem wskazuje na to, że jego koniec będzie taki sam jak "Strategii dla Polski", "Białej księgi podatkowej" i "Planu naprawy finansów publicznych".

Niedawno wicepremier Hausner ogłosił, że program porządkowania wydatków publicznych udało się na razie zrealizować w 47 proc. Na dalsze oszczędności chyba trudno liczyć, zważywszy na fakt, że w Sejmie przepadło wiele ustaw stanowiących fundament planu.

Zresztą, kto by teraz zawracał sobie nim głowę skoro mamy najnowszy Narodowy Plan Rozwoju. Nie mówiąc o tym, że za pasem wybory, po których z pewnością poznamy kolejne pomysły na uzdrowienie gospodarki, np. "plan Gilowskiej".

INTERIA.PL/inf. własna
Dowiedz się więcej na temat: plan balcerowicza | reformy | prezydent | PKB | Leszek Balcerowicz | SLD | plany | naprawy | wicepremier
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »