Najcenniejsze, więc... trzeba płacić
W 2008 r. rynek prywatnej opieki medycznej w Polsce osiągnął wartość 26 mld zł, wzrastając o 13 proc. w porównaniu z rokiem 2007 r.
W kolejnych latach, wobec braku odpowiednich zmian prawnych oraz kryzysu ekonomicznego, dynamika rynku będzie niższa i wyniesie około 7-11 proc. Wynika to z najnowszego raportu PMR pt. "Rynek prywatnej opieki w Polsce 2009. Prognozy rozwoju 2009-2011". Lata 2007-2008 były najlepsze dla rozwoju prywatnej opieki zdrowotnej: według szacunków PMR (Private healthcare market in Poland), w 2008 r. Polacy przeznaczyli na produkty i usługi zdrowotne około 26 mld zł, o 13 proc. więcej niż w 2007 r. Z usług prywatnej służby zdrowia skorzystało 1,5 mln Polaków, tj. o 15 proc. więcej niż w roku ubiegłym. Według analityków PMR, Polska będzie zmierzać do modelu opieki zdrowotnej opartej o system publiczno-prywatny. Wartość tego rynku wynosi 14 mld euro i sukcesywnie będzie rosnąć. Mimo kryzysu, w 2011 r. rynek ten osiągnie wartość 24 mld euro i wzrastać będzie średnio ok. 20 proc. rocznie.
Na rynek prywatnej opieki zdrowotnej składają się usługi rehabilitacyjne, badania diagnostyczne i wizyty lekarskie opłacane z kieszeni pacjenta, abonamenty oferowane przez firmy medyczne z usługami medycyny pracy, ubezpieczenia zdrowotne oferowane przez towarzystwa ubezpieczeniowe, inne opłaty ponoszone bezpośrednio przez pacjenta oraz opłaty w szarej strefie np. "dowody wdzięczności" dla lekarzy. W przedstawionej wartości rynku ujęte są również opłaty za leki i sprzęt medyczny pokrywane bezpośrednio z kieszeni pacjenta.
Oznacza to, że lata 2007-2008 były najlepszymi pod względem rozwoju prywatnej opieki zdrowotnej w analizowanym okresie. Przede wszystkim był to wynik wysokiego wzrostu PKB, który przełożył się na bardzo dobrą sytuację na rynku pracy.
W wyniku tego Polacy mogli pozwolić sobie na zakup dóbr bardziej luksusowych, jakimi są usługi prywatnej opieki zdrowotnej. Firmy, aby uatrakcyjnić stanowiska pracy, często wykupywały dla swoich zatrudnionych pakiety zdrowotne, które oprócz medycyny pracy obejmowały inne świadczenia zdrowotne - ocenia Monika Stefańczyk, główny analityk rynku i współautorka raportu.
Chociaż 60 proc. wartości rynku wygenerowały wydatki na leki i sprzęt medyczny, motorem po raz kolejny była sprzedaż abonamentów przed firmy medyczne oraz sprzedaż prywatnych ubezpieczeń zdrowotnych oferowanych przez towarzystwa ubezpieczeniowe.
Wobec kryzysu i braku zmian prawnych dynamika rynku może słabnie
W kolejnych latach rynek prywatnej opieki zdrowotnej w Polsce nie będzie się już rozwijać się tak dynamicznie jak w poprzednim roku. W 2009 r. - według szacunków PMR - wzrośnie on o około 7 proc. Warto zaznaczyć, że dynamika wciąż będzie wysoka w porównaniu z innymi segmentami rynku. - Recesja może zmusić pracodawców do rezygnacji z oferowania pracownikom dodatkowych świadczeń, do których zalicza się abonamenty medyczne. Niektóre firmy mogą całkowicie zrezygnować z abonamentów, inne ograniczyć zakres pakietów - mówi Agnieszka Stawarska, analityk rynku farmaceutycznego w PMR, współautorka raportu. Klienci korporacyjni stanowią nawet 95 proc. klientów abonamentów medycznych.
Rozwój rynku prywatnych ubezpieczeń ograniczany jest przez brak odpowiednich regulacji prawnych. Na początku 2009 r. Ministerstwo Zdrowia powróciło jednak do prac nad projektem ustawy o dodatkowych ubezpieczeniach zdrowotnych. Zdaniem resortu, możliwe jest, że ustawa wejdzie w życie w 2010 r. Prace nad przepisami zakładającymi podział NFZ mają zakończyć się w I połowie 2009 r. co oznacza, że prywatni ubezpieczyciele zostaną dopuszczeni do konkurencji z NFZ najwcześniej w 2012 r. Osłabnie również, w porównaniu z dwoma poprzednimi latami, dynamika wzrostu sprzedaży pełnopłatnych leków i sprzętu medycznego.
Dodatkowe ubezpieczenia to dobry krok
Zdaniem analityków, proponowane przez Ministerstwo Zdrowia dodatkowe ubezpieczenia zdrowotne to krok we właściwym kierunku. Spowoduje ona dopuszczeniem do działania na rynku prywatnych funduszy zdrowia korzystających z obowiązkowych składek. Choć nie ma jeszcze szczegółów, wydaje się to krokiem we właściwym kierunku. Rynek abonamentów i polis medycznych szacowany jest na 2 mld zł i może wzrosnąć w ciągu paru lat kilkakrotnie. Zyskają też klienci, którzy mają dostać możliwość odliczenia składek od podstawy opodatkowania ( PIT).
Do systemu publicznego może wpłynąć kilka miliardów z około 28 mld zł, jakie oficjalnie Polacy wydają z własnej kieszeni na usługi medyczne i leki. Resort zdrowia liczy ze "dodatkowo doubezpieczy się" ok. 15-20 proc. Polaków. Przez to skrócą się też kolejki na zabieg dla pozostałych. Z pieniędzy dla szpitali skorzystają tylko placówki niepubliczne, by nie łamać konstytucyjnej zasady równości. Może więc skłaniać to do przekształceń w spółki. Aby nie rezygnowały z kontraktów z NFZ, ubezpieczyciel będzie mógł im zapłacić za usługę nie więcej niż np. 105 proc. tego, co NFZ.