Niemcy będą miały zasadnicze znaczenie
Zasadnicze znaczenie dla rozwoju polskiej gospodarki w przyszłym roku może mieć eksport. Na wzrost konsumpcji lub inwestycji nie ma co liczyć - ocenia większość ekonomistów, którzy wzięli udział w poniedziałkowej debacie Business Centre Club. Spodziewają się oni w 2010 r. wzrostu PKB na poziomie ok. 2 proc.
Według doradcy ekonomicznego prezydenta, prof. Adama Glapińskiego, siłą napędową polskiej gospodarki w 2012 r. będzie eksport, głównie do Niemiec. "Polska sytuacja jest jak sytuacja Meksyku przy Stanach Zjednoczonych. Mówimy Unia Europejska, a w głowie mamy Niemcy. Dynamika rozwoju gospodarki niemieckiej i dynamika rozwoju polskiej gospodarki są ściśle ze sobą powiązane w pewnym odstępie czasowym czterech - sześciu miesięcy" - powiedział Glapiński.
Także zdaniem głównego ekonomisty BCC prof. Stanisława Gomułki, w przyszłym roku, ze względu na odbicie w Europie Zachodniej, możemy mieć do czynienia ze wzrostem eksportu. Nie wiadomo jednak, co się stanie z importem. Gomułka ostrzegł, że jeżeli wzrost eksportu netto nie będzie kontynuowany, to niewykluczone, że tempo wzrostu gospodarczego w przyszłym roku będzie niższe niż w 2009 r.
Mamy do czynienia z pewnym spadkiem nakładów inwestycyjnych i mniejszym tempem wzrostu popytu konsumpcyjnego. W związku z tym prawdopodobnie utrzyma się dosyć niska, a może nawet ciągle ujemna dynamika popytu wewnętrznego - ocenił Gomułka.
Według głównego ekonomisty PricewaterhouseCoopers prof. Witolda Orłowskiego, przyspieszenie gospodarki może zostać spowodowane wzrostem inwestycji lub eksportu.
Inwestycje pewnie prędko nie przyspieszą, bo świat jeszcze nie jest w takich nastrojach, by budować nowe fabryki. Liczę natomiast na wzrost eksportu - powiedział Orłowski. Wyraził jednak obawę o to, co się stanie, jeśli np. złoty bardzo się umocni i import wyraźnie przyspieszy.
Może się okazać, że wzrost (gospodarczy) będzie znacznie mniejszy niż oczekujemy, bo zamiast dodatniego wpływu eksportu netto możemy mieć zerowy, a może i ujemny - ostrzegł.
Z kolei główna ekonomistka banku BPH Maja Goettig wskazała, że głównym czynnikiem wzrostu w 2010 r. będą inwestycje, przede wszystkim współfinansowane ze środków unijnych, oraz w mniejszym stopniu - odbudowa zapasów przez firmy. Spodziewam się, że inwestycje sektora prywatnego, przedsiębiorstw będą się nadal kurczyć, w kontekście utrudnionego dostępu do kredytu, ale również niskiego stopnia wykorzystania mocy produkcyjnych - wyjaśniła.
Goettig jest zdania, że w związku z powolnym ożywieniem u naszych partnerów handlowych w strefie euro, eksport może przyspieszyć. Z powodu umacniającego się złotego, a także odbudowy zapasów przez firmy może jednak nastąpić także wzrost importu. To oznacza, że wkład eksportu netto we wzrost gospodarczy może być mniejszy niż w tym roku.
Według niej, ze względu na sytuację na rynku pracy i problemy konsumentów z dostępem do kredytu, także udział konsumpcji w rozwoju gospodarczym będzie mniejszy niż w tym roku.