Podatek VAT nie jest tabu - można go ciąć
W Wielkiej Brytanii 1 grudnia ub. roku zmniejszono podatek VAT o 2,5 procent. Niższa danina ma obowiązywać przez cały 2009 rok. Proponuje się wydłużenie obniżki do lipca 2010 r. Niższy VAT był po prostu świetnym pomysłem - handel nad Tamizą przeżył!
Małe i średnie przedsiębiorstwa nie odczuły żadnej niedogodności związanej z obniżką. Bardzo wyraźnie natomiast zwiększyły się obroty firm handlowych. Badania przeprowadził Centre for Economics and Business Research (CEBR) i udowodnił, że niższy VAT już powiększył sprzedaż detaliczną o 2,1 mld funtów.
O ile wzrost obrotów w listopadzie ub.r. r/r wyniósł 1,6 proc. to już w grudniu r/r 2,6 proc., w styczniu r/r 3,2 proc., w lutym r/r (miesiąc jest krótszy) 3 proc. Wszystko to działo się w okresie głębokiego kryzysu ekonomicznego. Skutkiem korzystnej zmiany w VAT zwyżka sprzedaży detalicznej wyniesie w całym 2009 r. 8-9 mld funtów.
Tych pieniędzy według CEBR nie byłoby bez obniżki daniny.
Ruch ten krytykowano zarówno w Wielkiej Brytanii jak za granicą. Nad Tamizą uważano np., że cięcie jest... za małe aby przyniosło ozdrowieńcze skutki. Inni twierdzili, że mniejsze z tego powodu będą przychody budżetu i kłopoty mieć będzie państwo. Tymczasem wilk jest syty i owca cała - przychody do budżetu uratowano, bowiem wydatki konsumenckie zostały zwiększone. Handel się cieszy, klienci też.
KOMENTARZ
W Polsce takimi kategoriami jak w Wielkiej Brytanii nikt nie rozumuje. Podatek Belki wprowadzony tymczasowo jest nieusuwalny, chociaż wygrani w wyborach "platformersi" zarzekali się, że go zniosą. Wyborcy tymczasem dobrze pamiętają, co obiecywali zwycięzcy. Obiecywali ulżyć Polakom w podatkach i znieść daninę od zysków kapitałowych. Nie znieśli i nie zniosą. Tymczasem w Wielkiej Brytanii nawet ścinanie głowy świętej krowie - podatkowi VAT - okazało się możliwe...
Krzysztof Mrówka, INTERIA.PL
