Nie było kredytów na karpia i gwiazdkowe prezenty
Tym razem nie było kredytów na karpia i gwiazdkowe prezenty. Polacy urządzili Święta Bożego Narodzenia za swoje. Jak wynika z opublikowanych właśnie danych Narodowego Banku Polskiego, w minionym grudniu klienci indywidualni pożyczyli w bankach 6 razy mniej niż rok wcześniej. Mieliśmy do czynienia z sytuacją niespotykaną od lat - klienci indywidualni zwiększyli wartość spłacanych kredytów konsumpcyjnych jedynie o 0,5 mld zł. Po podobnie skromny wynik trzeba sięgnąć do 2005 r.
Same kredyty konsumpcyjne podskoczyły w grudniu 2009 r. o blisko 480 mln zł do 109,1 mld zł, zadłużenie na kartach kredytowych wzrosło zaledwie o ok. 220 mln zł do 14,84 mld zł, ale jednocześnie linia kredytowa w kontach osobistych skurczyła się z 11,52 do 11,32 mld zł.
Jak bardzo ta Gwiazdka różniła się od poprzedniej najlepiej widać po danych z 2008 r. Wtedy w grudniu zadłużenie klientów indywidualnych na cele konsumpcyjne powiększyło się o ponad 3 mld zł. Kredytów konsumpcyjnych przybyło 2,6 mld zł, na kartach kredytowych 0,5 mld zł, a do tego doszło jeszcze grubo ponad 100 mln zł kredytów w kontach osobistych. Trzy lata wstecz wartość tego typu zadłużenia skoczyła o ok. 1,5 mld zł, w 2006 r. było to około 1,2 mld zł.
Niechęć do udzielania przez banki pożyczek gotówkowych dała więc efekty. Przed Bożym Narodzeniem było zaledwie kilka specjalnych, promocyjnych ofert kredytowych i to w przeciwieństwie do poprzednich lat, bardzo słabo promowanych. Na swoich stronach internetowych banki przy informacjach o produktach kredytowych nawet nie zamieszczały świątecznych znaków graficznych, aby klientom święta nie kojarzyły się z zadłużaniem. W mediach wręcz dominowały kampanie produktów depozytowych z mocną reklamą PKO BP na czele. PKO BP dodatkowo kusił posiadaczy gotówki możliwością wygrania samochodu. Wiele banków zamiast na sprzedaży kolejnych pożyczek gotówkowych bardziej skupiało się na lizaniu ran po wcześniej udzielonych pożyczkach, które oddawane są przez klientów z coraz większym trudem.
Nie oznacza to jednak, że banki w grudniu 2009 r. przysłowiowym Kowalskim nie pożyczały wcale. Były to jednak głównie kredyty na nieruchomości, których portfel zwiększył się przed miesiącem o 3,3 mld zł do 216,4 mld zł (z czego ok. 1 mld zł przyrostu było efektem wzrostu kursu franka szwajcarskiego). Co ciekawe hossa na giełdzie sprawiła, że znów zainteresowaniem zaczęły się cieszyć kredyty na papiery wartościowe (+ ponad 110 mln zł).
Halina Kochalska