Emerytura minimalna dla każdego Polaka
Projekt ustawy emerytalnej autorstwa posłów Solidarnej Polski w skrócie zakłada, że od roku 2014 każdy Polak mógłby wybrać, czy chce emeryturę na dotychczasowych zasadach, czy wybiera tzw. system kanadyjski.
Pomysł polegałby na tym, że każdy odprowadzałby tylko 220 zł ze swojej pensji, ale za to otrzymywałby po 40 latach tylko minimalną emeryturę w wysokości 1000 zł. - Dzięki temu więcej pieniędzy co miesiąc zostaje w kieszeni każdego Polaka, który sam może podjąć decyzję, w jaki sposób chce zbierać na wyższą emeryturę - mówi poseł Patryk Jaki, rzecznik prasowy Solidarnej Polski i zarazem autor propozycji.
Projekt został złożony 24 września br. na ręce marszałek Ewy Kopacz. Na dziesięciu stronach wraz z uzasadnieniem zarysowany jest prosty pomysł zmian w ustawie o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych i innych ustaw. Wystarczy, że ubezpieczony ma "okres składkowy i nieskładkowy wynoszący co najmniej 40 lat bez względu na osiągnięty wiek" oraz "przez co najmniej połowę okresu uprawniającego do otrzymywania emerytury minimalnej odprowadza składki na emeryturę minimalną". Poseł Jaki widzi w tym pomyśle wsparcie dla przedsiębiorców. - Pracodawcy dzięki mniejszym składkom, są też w lepszej kondycji finansowej, a przez to cała gospodarka - uzasadnia swój pomysł rzecznik Solidarnej Polski. Autorzy, jak czytamy w uzasadnieniu projektu ustawy: "(...) stoją na stanowisku, że Polacy, jako naród przedsiębiorczy, posiadają wystarczającą świadomość, w jaki sposób lokować część swojego wynagrodzenia i powinni mieć większy wpływ na to, jakie pieniądze przekazują państwu w celu zagwarantowania świadczenia emerytalnego. Punktem wyjścia do przygotowania niniejszego projektu ustawy był kanadyjski system emerytalny, który uznawany jest za jeden z najlepiej funkcjonujących systemów na świecie".
System kanadyjski kojarzy się głównie z szybkim budowaniem domów z drewna. Kanada to kraj mający aż nazbyt przyjazną politykę społeczną, która nie pobudza bezrobotnych do podjęcia pracy. Przynajmniej tak zapamiętałem moją ostatnią wizytę w tym kraju ponad 10 lat temu. Ówczesny zasiłek "walfare" był dość wysoki w prowincji Quebec i nie zmuszał mało ambitnych osób do znalezienia pracy. Przed oczami mam mieszkańców, którzy grillowali na balkonach w dni robocze.
Jak wyglądą emerytury w Kanadzie? Jak twierdzi Andrzej Sadowski z Centrum Adama Smitha, jest to system przede wszystkim mniej skomplikowany od polskiego i sporo tańszy. CAS przygotowało analizę polskiego systemu emerytalnego w 2010 r. Kanadę podano wtedy jako wzór.
Okazuje się, że jest to system oparty również na III filarach. Jednak państwo zapewnia świadczenia emerytalne dla wszystkich, przy niskich składkach, które raczej nie zapewniają życia na wysokim poziomie na emeryturze. - System kanadyjski stwarza mechanizmy zachęcające do dłuższej pracy. Tam zasada jest prosta - jeśli chcesz mieć na godne życie, musisz na emeryturę odłożyć sobie sam. I nie ma problemów z ustawowym wydłużaniem wieku emerytalnego - tłumaczył Sadowski na łamach dziennika "Polska The Times". W Kanadzie nie ma sztywnego wieku emerytalnego. Z pracy pod pewnymi warunkami można zrezygnować w wieku 60 lat. - Gdybyśmy chcieli utrzymać wszystko w obecnym kształcie, musielibyśmy podnieść podatki. Coraz trudniej będzie też sobie radzić z narastającym z powodu OFE deficytem budżetowym oraz bezrobociem - ostrzegał Sadowski już w 2010 r.
Doczekaliśmy się zamachu na pieniądze z OFE. Jak wynika z wrześniowych propozycji, rząd Donalda Tuska zamierza przejąć nasze środki inwestowane w obligacje, zgromadzone na indywidualnych kontach w OFE. Rząd da nam trzy miesiące na pozorny wybór: albo zostajesz w "OFE Akcje" albo wrócisz do ZUS.
Z pomysłu Solidarnej Polski, według zapisów, wyłączone będą osoby, które istotnie obciążają budżet naszego państwa. Ci, którzy nie mogą skorzystać z "emerytury minimalnej", na pewno nie będą z tego tytułu płakać. Jak się łatwo domyślić to cała "mundurówka": funkcjonariusze Policji, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencji Wywiadu, Służby Kontrwywiadu Wojskowego, Służby Wywiadu Wojskowego, Centralnego Biura Antykorupcyjnego, Straży Granicznej, Biura Ochrony Rządu, Państwowej Straży Pożarnej i Służby Więziennej oraz żołnierze, prokuratorzy, duchowni, a także rolnicy. Ich uprzywilejowana pozycja emerytalna jest obecnie często głównym argumentem do podjęcia pracy w tych instytucjach, co jest ze szkodą dla jakości kadr tam pracujących.
Wszyscy zdają sobie sprawę, że projekty opozycji lądują w szafach albo kończą żywot zaledwie na komisjach sejmowych. Pewnie tak będzie i z tą propozycją. Jednak, jak czytamy w uzasadnieniu do projektu, "założeniem leżącym u podstaw przedmiotowego projektu ustawy jest fakt, że Polacy są narodem gospodarnym i będą w stanie lepiej zainwestować pieniądze, które obecnie przekazują Funduszowi Ubezpieczeń Społecznych, zapewniając sobie zabezpieczenie po przejściu na emeryturę we własnym zakresie". Czy Polacy są faktycznie przezorni i przewidujący? Przecież słynne jest powiedzenie: Polak mądry po szkodzie. Czy rzeczywiście wszyscy Polacy bez przymusu lub zachęt są w stanie sami dobrowolnie oszczędzać na emeryturę? Na pewno bez systemu zachęt i ulg podatkowych to się nie uda. Także jakość tych zachęt jak ostatnie IKE czy IKZE, czyli indywidualne konto zabezpieczenia emerytalnego nie zdały egzaminu. Na ten ostatni pomysł, jak informuje KNF, zdecydowało się zaledwie 0,2 proc. wszystkich aktywnych zawodowo Polaków - w sumie jest to 30 tys. aktywnych rachunków ze średnią składką 800 zł. Z tej mąki na pewno chleba nie będzie. Jedyne pocieszenie, że wciąż spory potencjał w naszym rynku upatrują instytucje finansowe, które tak licznie powstają. Widzą cały czas w Polakach maszynkę do obracania ich oszczędnościami - w tym na cel emerytalny.
Tomasz Kwiatek
Autor jest absolwentem Wyższej Szkoły Biznesu WSB-NLU w Nowym Sączu, redaktorem naczelnym "Niezależnej Gazety Obywatelskiej" w Opolu, prezesem Stowarzyszenia Stop Korupcji