ZUS zbankrutuje przed 2020 rokiem

Fundacja Republikańska oraz Związek Przedsiębiorców i Pracodawców przedstawiły "Raport o sytuacji ZUS", w którym obie organizacje podważają rządowe prognozy dotyczące sytuacji systemu emerytalnego. Według autorów raportu, ZUS zbankrutuje w przeciągu 5-8 lat.

- W perspektywie średnio- i długoterminowej nie jest możliwe wypłacanie obecnie gwarantowanych świadczeń emerytalnych bez strukturalnych reform systemu emerytalnego, bądź bez zwiększonej presji fiskalnej, co w efekcie zabija polską gospodarkę - powiedział Marcin Chłudziński, prezes Fundacji Republikańskiej.

Rząd mija się z prawdą w swoich oficjalnych prognozach, twierdząc, że system jest wydolny, a wypłaty możliwe. Wprowadza obywateli w błąd, czyniąc następujące, nierealne wręcz, bajkowe założenia. Jak czytamy w raporcie, są to:

  • stabilny wzrost gospodarczy, aż do 2060 roku i nieuwzględnienie cykli koniunkturalnych,
  • stały wzrost płac realnych,
  • stały spadek, a następnie utrzymywanie się na niskim poziomie stopy bezrobocia,
  • mechanizm waloryzacji świadczeń,
  • brak uwzględnienia ryzyka migracyjnego jako czynnika pomniejszającego bazę płatników.

Brak realizmu w założeniach powoduje, że w zależności od sytuacji gospodarczej i przy istniejących progach zadłużenia, bilansowanie systemu może stać się niemożliwe w perspektywie 5-8-letniej.

Łączna kwota obciążenia finansów publicznych systemem emerytalnym to ponad 130 mld zł rocznie, co stanowi niemal 30 proc. wszystkich wydatków publicznych. Mimo przejęcia aktywów z OFE, w budżecie na 2014 rok również zaplanowano 40 mld zł dotacji i nieoprocentowanych pożyczek z budżetu państwa. Dotacja do systemu rośnie z roku na rok.

Eksperci szacują zadłużenie państwa wraz z "długiem ukrytym" na około 200 proc. PKB. Należy ono do największych w Europie. Rząd nie podejmuje żadnych realnych działań, żeby zwiększyć prawdopodobieństwo wypłacenia Polakom tych pieniędzy w perspektywie ponad 5-letniej.

- Aby zwiększyć wydolność systemu, należałoby zwiększyć liczbę odprowadzających składki, zwiększyć podstawy (np. wzrost płac) lub zwiększyć składki. Żadna z tych opcji nie wchodzi w grę w obecnej sytuacji - przekonuje Mariusz Pawlak, główny ekonomista ZPP.

Wzrost płac w takim stopniu jest niemożliwy w krótkim okresie, zaś podniesienie składek byłoby fatalne w skutkach dla gospodarki. Liczba osób odprowadzających składki również się nie zwiększy, z powodu źle prowadzonej polityki prorodzinnej. W jej wyniku polski współczynnik dzietności wynosi 1,3, podczas gdy dopiero poziom 2,1 gwarantuje zastępowalność pokoleń, a co za tym idzie wydolność systemu emerytalnego.

Według prognozy ZUS, ludność Polski będzie w kolejnych latach systematycznie się zmniejszać - w 2060 roku wyniesie niecałe 32,5 mln osób. Zmienia się także struktura wiekowa społeczeństwa. Zwiększać się będzie udział grupy w wieku poprodukcyjnym, a zmniejszać w wieku produkcyjnym (mimo niedawnego podwyższenia wieku emerytalnego). Spowoduje to wzrost obciążeń osób w wieku produkcyjnym.

Na powyższy scenariusz gromadzone są środki w Funduszu Rezerwy Demograficznej. Zostały one jednak już w części wykorzystane, mimo że prawo przewiduje taką możliwość wyłącznie w przypadku niewydolności systemu wynikającej z przyczyn demograficznych.

Powyższe czynniki mają druzgocący wpływ na wyniki finansowe Funduszu Ubezpieczeń Społecznych - deficyty wykazują tendencję wzrostową. Z każdym rokiem będzie coraz trudniej finansować system.

Wzrastają także wydatki. Nawet zdyskontowane, w wariancie umiarkowanym, będą niemal dwukrotnie wyższe w roku 2060 niż obecnie.

Dowiedz się więcej na temat: system emerytalny | Emerytura | ZUS
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »