Nowa RPP powinna wyprzedzić EBC
Rada Polityki Pieniężnej powinna w przyszłym roku zacieśniać politykę pieniężną, wyprzedzając Ruchy EBC, jednak to wyprzedzenie nie powinno być wyraźne - uważa Andrzej Bratkowski, były wiceprezes NBP, kandydat PO-PSL do RPP. Jego zdaniem wzrost PKB w 2010 roku nie przekroczy 2 proc.
Bratkowski pytany w wywiadzie dla "Parkietu" czy nowa RPP będzie mogła pozwolić sobie w przyszłym roku na wyraźne wyprzedzenie z podwyżkami stóp Europejski Bank Centralny, odpowiedział:
"Wyraźnie - raczej nie. Ale pewne wyprzedzenie będzie pożądane. Startujemy z nieco innego poziomu. Poza tym oni - tu w grę wchodzi czysta psychologia - znacznie dłużej będą leczyć rany. Polscy konsumenci, jak tylko zobaczą, że nie grozi im utrata pracy, natychmiast rzucą się na kredyty i zaczną kupować domy i więcej wydawać na bieżąco. Trzeba będzie grać tak, by wzmocnienie złotego, które będzie towarzyszyło zwiększeniu różnicy między stopami procentowymi u nas i w strefie euro, wykorzystywać jako czynnik stabilizujący inflację, a nie coś, co spowoduje zahamowanie wzrostu".
Jego zdaniem Rada będzie musiała być dość czujna, jeśli chodzi o inflację, ale jej sytuacja będzie nieco inna niż dwóch poprzednich.
"Ta, której kadencja kończy się teraz, miała - można powiedzieć - nieco szczęścia, jeśli chodzi o realizację celu inflacyjnego. Gdy inflacja wypadła w ubiegłym roku poza cel, doszło do kryzysu, który pomógł wrócić do wyznaczonego przedziału wzrostu cen. Będzie też inaczej niż za czasów pierwszej Rady, gdy inflacja była bardzo wysoka i został podjęty heroiczny wysiłek w celu jej obniżenia. Wówczas polityka pieniężna musiała być dość restrykcyjna" - uważa ekonomista.
"Nawet jeśli dziś oceniamy, że stopy były zbyt wysokie, to było to budowanie sobie marginesu bezpieczeństwa na wypadek jakichś problemów. Teraz oczekiwania inflacyjne są dość stabilne, na relatywnie niskim poziomie i nie ma ryzyka, że jeśli inflacja wyjdzie nieco ponad cel, to cała strategia legnie w gruzach. Dlatego trzeba celować w środek celu inflacyjnego, a nie starać się, by być bliżej dolnej granicy, jak mogłaby podpowiadać perspektywa wejścia do strefy euro" - dodał.
W ocenie Bratkowskiego ożywienie gospodarcze w przyszłym roku będzie dość słabe.
"Wzrost PKB raczej nie przekroczy 2 proc., chyba że mielibyśmy do czynienia ze znacznym ożywieniem w handlu międzynarodowym. Ale to pomoże głównie wynikom przemysłu. Płace ruszą w górę dopiero po pewnym czasie i w związku z tym cała reszta gospodarki przyspieszy nieco później" - podkreśla były wiceprezes NBP.
Bratkowski uważa także, że pierwszym możliwym terminem włączenia złotego do mechanizmu ERM2 będzie rok 2011. "To jest termin dość optymistyczny. Raczej to będzie 2012 r. To oznacza, że wejście do strefy euro nastąpi w 2014-2015 r. Oczywiście, przy założeniu, że nie ma drugiej fali kryzysu" - powiedział.