Ile jest do przegrania?
W pokera można wygrać fortunę, gdy Fortuna sprzyja, i można też wszystko przegrać, gdy Fortuna się odwróci. Ten właśnie hazard narkotyczny - cudowny i okrutny zarazem - jest istotą pokera, czyni go królem gier. W świecie ekonomistów poker stał się głównym bohaterem ostatnich dni. A to za sprawą 22-letniego Dominika Pańki z Brześcia Kujawskiego.
"Nietrudna, a nie nudna - jak hazardowa gra" - pisał kiedyś o pewnej pani pełnej zalet mistrz Przybora. Nie o paniach wszakże i ich zaletach tu piszemy, a nieśmiertelną frazę mistrza przytaczamy dlatego, iż jest w niej zawarta genialna, syntetyczna definicja każdej gry hazardowej: nietrudna - zasady są dziecinnie proste; i jednocześnie - nie nudna: narkotycznie wręcz podniecająca i wciągająca bezlitośnie. Taką grą jest także poker. Co ja mówię także!? Poker to jest ideał, to jest sewrski wzór hazardowej gry!
Reguły - najprostsze, nawet matoł pozna je w parę minut; ale przecie nie o reguły i umiejętności (jak przy brydżu, na przykład) tu chodzi: tu liczą się stalowe nerwy, umiejętności natury "aktorskiej" (słynna kamienna twarz pokerzysty) i szczęście, jak w każdej grze losowej. No i pieniądze...
W świecie wielkich ekonomistów poker stał się głównym bohaterem ostatnich dni. A to za sprawą 22-letniego Dominika Pańki z Brześcia Kujawskiego.
Dominik, najmłodszy potomek wielodzietnej rodziny rolniczej, znanej z pracowitości i religijności, od dziecka, podobnie jak dwaj jego bracia i siostra, wyróżniał się smykałką do cyferek. Wygrywał ogólnopolskie konkursy matematyczne, po gimnazjum poszedł do Liceum Akademickiego w Toruniu: szkoły wybitnej i wybitną młodzież uczącej; po maturze rozpoczął studia ekonomiczne (!) w Szkole Głównej Handlowej, obronił licencjat - wielka kariera ekonomiczna była tuż tuż, na wyciągniecie ręki.
I wtedy... iście pokerowe zagranie: Dominik rzuca studia i zajmuje się prawdziwie wielką karierą ekonomiczną - zaczyna grać w pokera. Wpłaca wpisowe - 700 $ - i startuje w Pokers Stars Caraibean Adventure, jednym z najważniejszych turniejów pokerowych na świecie. Po sześciu dniach z 1031 zawodników zostaje dwóch; w finałowej grze Dominik ogrywa słynnego, choć też jeszcze młodego, Kanadyjczyka Mike'a McDonalda (zwycięzcę EPT German Open, 2008) i wygrywa - 1 423 096 $!!! Prawie półtora miliona baksów...
"Zwycięstwo Dominika to dowód na to, że nauka popłaca" - mówi prasie Adam Makowski, nauczyciel matematyki w toruńskim liceum. Sam bohater w telewizyjnym programie "Po prostu" (bo oczywiście z dnia na dzień stał się w kraju celebrytą) wyznał: "Nie czułem presji pieniędzy. Dla mnie to była duża przyjemność grać z najlepszymi graczami na świecie". I zdradził: "Niektórzy gracze są w stanie wyczytać z mimiki twarzy jakąś informację. Byłem świadomy, że oczy mogą być moja słabością". A zapytany, czym jest dla niego poker, powiedział: "Traktuję to jako swoją pracę".
Dominik może teraz już bez wpisowego brać udział w największych turniejach, nawet w istniejącym od 1970 roku World Series of Poker, którego Main Event jest uznawane za nieoficjalne mistrzostwa świata; w ubiegłorocznym ME brało udział 6352 graczy, a zwycięzca Ryan Riess zainkasował 8 361 570$ (co zresztą nie jest rekordem: w 2006 Jamie Gold - dobre nazwisko dla pokerzysty! - pokonując w finale Paula Wasickę - ugrał równe 12 milionów!).
Pokerowa zagrywka Dominika Pańki przyniosła sukces! Czy teraz - tak, jak po triumfach Małysza młodzież zaczęła masowo garnąć się do skoków - dziatwa masowo rzuci szkoły i weźmie się na serio za pokerka, nauczona przykładem kolegi? Miejmy nadzieję...
Jedno jest tylko pytanie. Otóż studiując materiały dotyczące pokerowych turniejów nie znalazłem informacji: czy i ile można w nich przegrać? I nie chodzi tu o znikome w skali turniejowej wpisowe. Czy gracz może tam tylko albo mniej lub więcej wygrać, albo - nic nie wygrać? A przegrana? A ryzyko, a hazard?
Przecież w pokera - i w inne hazardowe gry - przegrywano: majątki, konie, żony, niewolników, wsie, całe latyfundia (co tam kto miał)! To dlatego po odejściu od stolika palono sobie w łeb (jak się jeszcze miało z czego)! Właśnie to straszliwe narkotyczne ryzyko: wygrać wszystko albo wszystko utracić - jest przecież istotą pokera; wciągającą nieraz bardziej niż pieniądze... Więc ile jest do przegrania?
Problem bardzo na czasie: oto mój otyły, a naiwny, przyjaciel, prof. Marian S., znęcony przykładem Dominika, w parę minut opanował zasady pokera i od tygodnia już usiłuje ograć redaktora Stawiarskiego. Skutki są straszliwe, haniebne i upokarzające... A mówiłem mu, zaklinałem: "Maryś, tylko nie w rozbieranego! Za żadne skarby w rozbieranego!". Bo ile można przegrać!?
Bronisław Maj