Jakie dzielnice Budapesztu przenieść do Warszawy
W kampanii wyborczej PiS zapowiadał przeprowadzenie reform podobnych do tych, które zrobił rząd Victora Orbana: podatek bankowy, opodatkowanie hipermarketów, mocne wsparcie polityki prorodzinnej. Fidesz rządzi już 5 lat, PiS dopiero zaczyna. Lepiej uczyć się na błędach innych, a nie swoich, taniej kosztuje i mniej boli...
"Polak, Węgier dwa bratanki. I do szabli, i do szklanki". Któż tego nie zna? Swoją drogą nie jest prawdą, że nigdy ze sobą nie walczyliśmy. W czasach, gdy nasze państwa dominowały w Europie Środkowej stoczyliśmy ze sobą dwie potyczki o Ruś Czerwoną. W czasie panowania Kazimierza Wielkiego oraz królowej Polski Jadwigi, jeszcze przed małżeństwem z Jagiełłą. To jednak tylko epizod. Poza tym nasze narody łączy wielowiekowa przyjaźń, czasami nawet miłość i małżeństwo. Bo i wspólnych królów mieliśmy, a Władysław Warneńczyk nie za wolność naszą, lecz bratanków głowę dał.
Można by jeszcze napisać o najeździe Rakoczego na Rzeczpospolitą w czasie Potopu, ale też o jednym z najlepszych (najlepszym?) z naszych królów - Stefanie Batorym. Obaj jednak pochodzili z Siedmiogrodu, a czy krainę Drakuli zdominował żywioł węgierski, rumuński czy niemiecki, trudno jednoznacznie orzec. Lecz nie o historię sprzed wieków chodzi.
Jeszcze niedawno, w czasie, gdy rząd Victora Orbana był w ostrym konflikcie z instytucjami Unii Europejskiej, w dniu Święta Narodowego Węgier do Budapesztu wybrała się kilkutysięczna delegacja Polaków, by wyrazić swoje poparcie dla naszych bratanków. Składała się głównie ze zwolenników zwycięzców ostatnich wyborów, a Jarosław Kaczyński mówił wtedy: "Przeniesiemy Budapeszt do Warszawy".
Sytuacja zmieniła się diametralnie po aneksji Krymu przez Rosję i jej "hybrydowej" inwazji na Ukrainę. Choć Węgry nie sprzeciwiły się otwarcie sankcjom nałożonym na Rosję przez UE, to premier Orban serdecznie przyjął na Węgrzech Władimira Putina. W tle tej kordialności były gazowe interesy Budapesztu i Gazpromu. Podczas późniejszej wizyty Orbana w Polsce demonstracyjnie nie spotkał się z nim Jarosław Kaczyński, a premier Ewa Kopacz sugerowała, że udzieliła węgierskiemu gościowi czegoś w rodzaju reprymendy.
Od 16 lutego 2012 r. działa polsko-węgierska grupa parlamentarna, zdominowana przez polityków obecnego obozu rządzącego, jej przewodniczącym jest Piotr Naimski. Niedawno w Polsce gościł Zsolt Nemeth, jeden z założycieli Fidesz, poseł do węgierskiego parlamentu od 1990 r. W latach 1998-2002 i 2010-2014 był sekretarzem stanu i wiceministrem spraw zagranicznych Węgier. Od 2014 r. sprawuje funkcję przewodniczącego komisji spraw zagranicznych parlamentu węgierskiego. Zsolt Nemeth jest bliskim współpracownikiem premiera Victora Orbana, wieloletnim wiceprzewodniczącym Fidesz.
W Instytucie Sobieskiego poseł Zsolt Nemeth wygłosił wykład pt. "The Hungarian Vision on the European Foreign and Security Policy". W czasie wykładu i odpowiadając później na pytania opisał aktualną sytuację Węgier, wyjaśnił motywy i przyczyny decyzji obecnej ekipy rządzącej na Węgrzech. Jest to dla nas szczególnie ważne, bo w kampanii wyborczej PiS zapowiadał przeprowadzenie reform podobnych do tych, które zrobił rząd Victora Orbana: podatek bankowy, opodatkowanie sklepów wielkopowierzchniowych, mocne wsparcie polityki prorodzinnej.
Po ogłoszeniu wyborów europejska prasa pełna była domysłów, jak bardzo PiS podobny jest do Fidesz, a Jarosław Kaczyński do Victora Orbana. Węgierski premier uważany jest za prekursora już całego trendu w Europie Środkowej, którego trzonem jest dystans wobec Unii Europejskiej. W polityce wewnętrznej wprowadził rozwiązania niezgodne z kanonem obowiązującym w większości państw UE. Pamiętając ostracyzm, z jakim spotkał się premier Węgier w Europie, warto na ten temat wiedzieć więcej, bo taniej jest uczyć się na błędach innych niż swoich.
W polityce zagranicznej w Polsce, w związku z procesem zmiany ekipy rządowej, który musi potrwać, odpowiedzialność wzięła na siebie ekipa prezydenta Andrzeja Dudy, pochodząca z tego samego obozu, co przyszły rząd, więc jej stanowisko można z dużym prawdopodobieństwem uznać za wspólne dla całego obozu rządzącego. Wiele wskazuje na to, iż nie jest to stan przejściowy. Prezydent jest bardzo aktywny w polityce zagranicznej, a w jego kancelarii odpowiedzialny za tę sferę jest minister Krzysztof Szczerski. Jeszcze niecały rok temu, gdy szanse na wygraną Andrzeja Dudy w walce o prezydenturę powszechnie oceniane były jako niewielkie, Szczerski po ewentualnym zwycięstwie PiS-u w wyborach parlamentarnych, uznawany był za jednego z głównych faworytów do objęcia teki szefa MSZ.
Trudno w tej chwili wyrokować, na ile prawdziwa jest teza, że w najbliższym czasie polska polityka zagraniczna będzie strategicznie kreowana w Kancelarii Prezydenta, operacyjnie zaś realizowana przez Urząd Prezesa Rady Ministrów i Ministerstwo Spraw Zagranicznych.
Pałac Prezydencki nie zapowiada rewolucji w polskiej polityce zagranicznej, również po zmianie rządu.
"Główną zmianą jest to, że Polska chce być traktowana jako równorzędny partner, a jej głos słyszany, także w najbardziej wpływowych stolicach europejskich" - powiedział Marek Magierowski, ekspert ds. dyplomacji publicznej w Kancelarii Prezydenta w wywiadzie dla chińskiej agencji Xinhua. Odnosząc się do obecnego kryzysu w Europie, związanego z imigrantami z Bliskiego Wschodu i Północnej Afryki oraz kwot liczbowych nałożonych przez Komisję Europejską, Magierowski powiedział, że polskie władze nieco inaczej rozumieją solidarność europejską niż inne państwa członkowskie UE: "Obawiam się, że pewne decyzje i pewne środki zostały nam narzucone siłą. Nie możemy mówić o solidarności, jeśli jest się do niej zmuszonym".
Dodał, że Polska proponowała lepsze rozwiązania niż te, które zostały zaprezentowane przez UE. Magierowski powiedział też, że w tej sprawie punkt widzenia Polski jest bliżej Budapesztu niż Brukseli. "Myślę, że premier Węgier Viktor Orban miał rację. Oczywiście, pewne błędy zostały popełnione, ale ogólnie rzecz biorąc, jego polityka była o wiele bardziej uzasadniona, niż ta proponowana przez wielu innych przywódców europejskich". Magierowski podkreślił też, że Polska chce współpracować ze wszystkimi państwami członkowskimi UE, by znaleźć spójną receptę dla wszystkich wyzwań stojących przed Europą - chodzi np. o kryzys finansowy, który wcale nie jest jeszcze zakończony.
W swoim wykładzie w Warszawie poseł Zsolt Nemeth stwierdził, że Fidesz, podobnie jak PiS, czekał na powrót do władzy osiem lat (2002-2010). Im wystarczyła jedna taśma prawdy, nam było potrzebnych kilkadziesiąt.
W 2010 r., gdy Fidesz przejął władzę, stan gospodarki węgierskiej był krytyczny. Jak twierdzi Zsolt Nemeth, sytuacja finansów Węgier była wtedy zbliżona do obecnej sytuacji Grecji. Nawet, jeśli poseł Nemeth trochę dramatyzuje, to jednak dług publiczny wynosił 85 proc. PKB, a bezrobocie 11 proc.
W Polsce, listopad 2015 r., podobno jest dużo lepiej. (To, czy można bezkrytycznie przyjmować dane publikowane przez państwowe instytucje, w tym NIK, to już osobna sprawa).
Od listopada 2008 r. Węgry objęte były programem pomocowym MFW. Socjalistyczny rząd wystąpił o pomoc do Funduszu. Węgierska gospodarka miała bardzo złą reputację wynikającą z wysokiego poziomu zadłużenia. Było to powodem potężnego odpływu kapitału z Węgier. Na przełomie 2008 i 2009 r. wartość wycofanych środków wyniosła aż 11,5 proc. PKB. Problemem stała się obsługa zadłużenia zagranicznego, gdyż rząd węgierski nie był w stanie znaleźć nabywców na emitowane obligacje, nie mógł zatem wykupić obligacji, którym mijał termin zapadalności. Węgierską gospodarkę charakteryzuje bardzo wysoki udział firm zagranicznych w wytworzeniu PKB. Pod tym względem Węgry są drugim w UE krajem po Irlandii. Firmy zagraniczne tworzyły w 2010 r. aż 49 proc. wartości dodanej brutto w sektorach rynkowych. Dla porównania, w przypadku Czech było to 43 proc., a w Polsce 34 proc.
Głównym celem reformatorskich działań ekipy Orbana była zmiana typu gospodarki z opartej na zewnętrznych źródłach finansowania, na opartą na wewnętrznych źródłach finansowania, tj. pracy i oszczędności. Podobne postulaty wysuwają ważni, znający się na gospodarce politycy PiS.
Strategia polityczno-gospodarcza rządu Victora Orbana zakładała:
1. Zwiększenie aktywności zawodowej i zatrudnienia, zwiększenie poziomu wewnętrznych oszczędności oraz doprowadzenie do rewolucji demograficznej w celu utrzymania długofalowego rozwoju.
2. Konsolidację budżetu, stopniowe zmniejszanie długu publicznego, kontrolę zadłużenia zagranicznego na poziomie rządowym oraz lokalnym w celu minimalizacji wrażliwości na zagrożenia zewnętrzne. Działania mające na celu aktywizację zawodową, zwiększenie zatrudnienia i poziomu wewnętrznych oszczędności oraz współczynnika dzietności.
Narzędzia realizacji programu - konkretne reformy w zarysie:
1. Wprowadzenie liniowego podatku dochodowego oraz rozszerzenie systemu rodzinnych ulg podatkowych: te działania rządu Orbana należały do jednych z najbardziej kontrowersyjnych, a ich pełna ocena była możliwa dopiero w dłuższej perspektywie. Na skutek zmian, gospodarstwa domowe, zwłaszcza te bardziej przedsiębiorcze, oszczędziły równowartość 2-2,5 proc. PKB.
Celem tych działań było zapobieżenie degradacji klasy średniej oraz zachęcenie do posiadania dzieci. Rodziny należące do klasy średniej mogły spłacić z tej nadwyżki swoje kredyty walutowe oraz możliwa była zamiana kredytu z MFW (ze zbliżającym się terminem spłaty) na krajowe obligacje skarbowe.
Jednocześnie trzeba było zrównoważyć w budżecie brak tych 2-2,5 proc. PKB i wprowadzić nowe obciążenia.Opodatkowanie monopolistycznych i oligopolistycznych przedsiębiorstw, podatek transakcyjny i podniesienie stawki VAT miały na celu kompensację strat wynikających z wprowadzenia liniowego podatku dochodowego.
2. Wprowadzenie elastycznego prawa regulującego rynek pracy i zwiększenie zatrudnienia.
Nowy kodeks pracy czyni węgierski rynek pracy jednym z trzech najelastyczniejszych w Europie.
3. Reforma systemu oświaty i nacisk na kompetencje zwiększające prawdopodobieństwo znalezienia zatrudnienia. Udział kształcenia zawodowego w systemie oświaty w stawianych za wzór państwach europejskich: Niemcy, Austria, Szwajcaria - wynosi 75 proc., na Węgrzech w 2010 r. był on na poziomie 20 proc.
Tę sytuację zmieniła nowa ustawa o kształceniu zawodowym, polegająca w skrócie na:
- centralizacji szkolnictwa publicznego, zarządzaniu zasobami ludzkimi i obsługą wynagrodzeń. Celem było stworzenie systemu, w którym o jakości szkół z uboższych regionów kraju nie decydują możliwości finansowe samorządów. Pieniądze na oświatę są rozdzielane centralnie, przy uwzględnieniu nierówności społecznych.
- podwyżka pensji nauczycieli i ściślejsze związanie systemu wynagrodzeń z posiadanymi kwalifikacjami i osiąganymi wynikami. Rząd Orbana uważa, że kluczowe znaczenie dla jakości kształcenia ma jakość kadry pedagogicznej.
- reforma szkolnictwa wyższego: w świetle nowej zasady, społeczeństwo pokrywa koszty kształcenia tylko tych studentów, którzy po zdobyciu dyplomu zostaną na Węgrzech. Innym ważnym czynnikiem wziętym pod uwagę podczas przeprowadzania reformy był nieproporcjonalnie wysoki odsetek studentów nauk społecznych na Węgrzech i zdecydowanie za niski odsetek studentów nauk technicznych, inżynierskich, przyrodniczych i oraz rolniczych. Tych ostatnich było na Węgrzech zaledwie 12 proc., podczas gdy w Europie Zachodniej to 18-24 proc., a w rozwiniętych krajach azjatyckich 32 proc.
4. Reforma systemu świadczeń socjalnych kładąca nacisk na aktywizację zawodową: olbrzymim problemem Węgier była likwidacja półtora miliona, czyli 30 proc. miejsc pracy w czasie transformacji ustrojowej. Do tak znaczącego zmniejszenia zatrudnienia, oprócz wspomnianych już błędów popełnionych przy liberalizacji i deregulacji gospodarki, przyczynił się także przerośnięty system świadczeń socjalnych, w znacznym stopniu promujący bierność zawodową.
Celem był powrót do pracy nieaktywnej zawodowo od lat warstwy społeczeństwa. Służy temu system robót publicznych. W latach 2012- 2013 ponad 300 tys. osób było zatrudnionych w ramach programu robót publicznych. Najważniejszym bodźcem przy reaktywizacji zawodowej jest bodziec materialny. Przekształcono system socjalny tak, by kwota zasiłku dla bezrobotnych była niższa od płacy zatrudnionego przy robotach publicznych, a płaca zatrudnionego przy robotach publicznych niższa od płacy minimalnej. Część programu robót publicznych już przejęły spółdzielnie socjalne oraz spółdzielnie pracy. Rząd ma nadzieję, że dla części zatrudnionych przy robotach publicznych będą one stanowić fazę przejściową powrotu na rynek pracy.
5. Zaostrzenie przepisów dotyczących wcześniejszych emerytur.
Wszystkie te reformy miały na celu podniesienie w oczach społeczeństwa wartości pracy. Według danych Eurostatu w 2009 r. wskaźnik zatrudnienia na Węgrzech wynosił 55 proc., a współczynnik aktywności zawodowej 62 proc. W 2012 r. obie wartości wzrosły o 3 punkty procentowe, odpowiednio do 58 proc. i 65 proc. (najlepszy wynik Węgier od 1993 r.). Rządowi udało się osiągnąć takie rezultaty mimo kryzysu w strefie euro.
Jednym z najważniejszych celów rządu Orbana było zwiększenie niezależności gospodarczej i wyjście z procedury nadmiernego deficytu. Krytycy strategii rządowej podkreślają, że było to możliwe jedynie dzięki upaństwowieniu środków z tamtejszych OFE, a zbilansowany budżet jest na dłuższą metę nie do utrzymania. W rzeczywistości jednak najnowsze prognozy wskazują na to, że po rekordowo niskim deficycie z 2012 r. (1,9 proc. PKB), na Węgrzech możliwe jest utrzymanie w średnim okresie deficytu poniżej 3 proc. PKB. Od przystąpienia Węgier do Unii Europejskiej w 2004 r. po raz pierwszy udało się zmniejszyć deficyt budżetowy do poziomu poniżej 3 proc. dopiero w 2012 r.
Uszczelnienie systemów dystrybucji dóbr:
- system emerytalny: dzięki reformom i likwidacji obowiązkowych prywatnych kas emerytalnych udało się uszczelnić system emerytalny;
- samorządy: rząd węgierski przeprowadził konsolidację zadłużenia samorządów oraz zaostrzył przepisy regulujące zaciąganie pożyczek. W wyniku tych działań samorządy miały w 2012 r. 0,7 proc. nadwyżki budżetowej, zamiast planowanego 0,5 proc. deficytu. Ten niespodziewany wynik
także przyczynił się do rekordowo niskiego deficytu budżetowego państwa.
Rząd węgierski podjął wiele działań zmierzających do zmniejszenia obciążeń posiadaczy walutowych kredytów hipotecznych. Na Węgrzech, mimo iż nie należą do strefy euro, podobnie jak w Polsce, pozwolono na nieograniczone korzystanie z kredytów walutowych. W latach 2001-2008 zadłużenie zagraniczne mieszkańców wzrosło od zera do 25 proc. PKB. W wyniku działań rządu, obciążenia ratalne obywateli zmniejszyły się w 2013 r. o 370 mld forintów, czyli ponad 1,3 proc. PKB. Sytuacja nadal nie jest do końca rozwiązana. Przy podejmowaniu tych działań węgierski rząd ma na uwadze to, by posiadacze kredytów walutowych nie zyskali w większym stopniu niż posiadacze kredytów w forintach oraz stara się osiągnąć porozumienie z instytucjami finansowymi.
Jaki będzie w szczegółach program gospodarczy rządu PiS. Na podstawie wypowiedzi prominentnych polityków obozu rządzącego można stwierdzić, że niektóre postulaty są z węgierskimi zbieżne: np. kreacja polskiego kapitału w oparciu o pracę i oszczędności, opodatkowanie banków i supermarketów, inne sprzeczne: podatek liniowy, elastyczny rynek pracy, podniesienie VAT. Polityka prorodzinna na Węgrzech jest realizowana poprzez system podatkowy, PiS mówi o 500 zł z budżetu na dziecko. Polski system edukacyjny również wymaga reform w węgierskim stylu. "Wyprodukowaliśmy" tysiące magistrów na uczelniach "tego i owego", co było przez lata przedmiotem naszej narodowej dumy "jaką to mamy wykształconą młodzież". Teraz już powszechna jest świadomość, jak niski jest poziom wiedzy i kwalifikacje tych "magistrów".
Reformy emerytalne na Węgrzech różnią się bardzo od tych proponowanych przez PiS. OFE zostały "ścięte jednym toporem", u nas ich agonia jeszcze trochę potrwa. Ich doświadczenia z frankowiczami są dla nas bezcenne.
Kluczowe jest jednak jedno: by orbanomika po polsku miała wsparcie w podobnej determinacji i politycznym sprycie, z jakimi Orban i Fidesz wzięli się za reformowanie Węgier.
***
W teście wykorzystano informacje z raportu "Węgry Orbana. Wzór czy przestroga?" opracowanego przez Instytut Sobieskiego
Lech Godziński