Praca: Umowy terminowe naszym przekleństwem
Prawo pracy: Obecnie Senat zajmuje się projektem nowelizacji kodeksu pracy, którego celem jest ograniczenie nadużywania umów o pracę na czas określony. Zdaniem analityków FOR kierunek tych zmian jest całkowicie błędny.
Jak pokazuje doświadczenie innych państw, zamiast zaostrzać przepisy dotyczące umów terminowych, trzeba usuwać nadmierne obostrzenia dotyczące umów o pracę na czas nieokreślony. W przeciwnym razie rządzący nie tylko nie zapobiegną nadużywaniu umów terminowych, ale też nadmiernie usztywnią umowy na czas określony, zwiększając bodźce do nadużywania zatrudnienia pozakodeksowego (umów cywilnoprawnych i tzw. samozatrudnienia).
Jak podaje Eurostat1, w 2014 r. 28,4 proc. polskich zatrudnionych (ok. 3,5 mln osób) pracowało na podstawie form zatrudnienia innych niż bezterminowa umowa o pracę, podczas gdy unijna średnia to 14 proc.
Większość tych umów (2,1 mln) to umowy o pracę na czas określony (po odliczeniu 1,4 mln umów cywilnoprawnych). Według rządu najlepszym sposobem na ograniczenie nadużywania umów terminowych będzie zaostrzenie przepisów.
Rząd proponuje, że "jeżeli okres zatrudnienia na podstawie umowy o pracę lub umów o pracę na czas określony przekraczałby 33 miesiące lub liczba takich umów przekroczyłaby trzy, to od następnego dnia po upływie 33-miesięcznego okresu zatrudnienia lub od dnia zawarcia czwartej umowy o pracę na czas określony pracownik byłby traktowany jak zatrudniony na podstawie umowy o pracę na czas nieokreślony"4. Ponadto nowelizacja ma ujednolicić okresy wypowiedzenia na obu rodzajach umów o pracę, co stanowi realizację wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE z 2014 r. Jednak Trybunał nie nakazał Polsce sposobu dokonania tego ujednolicenia.
Polska mogła go dokonać poprzez skrócenie okresów wypowiedzenia na umowach na czas nieokreślony, co również zmniejszyłoby skalę nadużywania umów terminowych. Zamiast tego rządzący proponują zastąpienie dwutygodniowego okresu wypowiedzenia, obowiązującego w przypadku każdej umowy terminowej, przez takie same jak w przypadku umów bezterminowych zbyt długie okresy wypowiedzenia rosnące wraz ze stażem pracy (2 tygodnie, jeżeli zatrudnienie trwa krócej niż 6 miesięcy; 1 miesiąc w przypadku pracy przez 6 miesięcy i więcej; 3 miesiące w przypadku co najmniej 3-letniego zatrudnienia).
Wysoka częstotliwość występowania w Polsce terminowych umów o pracę spowodowana jest w dużej mierze wyjątkowo uciążliwymi regulacjami dotyczącymi umów na czas nieokreślony. Przepisy te skłaniają polskie przedsiębiorstwa do omijania przepisów poprzez stosowanie umów terminowych, w przypadku których okres wypowiedzenia wynosi zawsze dwa tygodnie, a zwalniając pracownika, nie trzeba podawać uzasadnienia. Jak pokazują dane OECD, w państwach, w których restrykcyjność przepisów dotyczących indywidualnego zwalniania pracowników zatrudnionych na podstawie standardowej bezterminowej umowy o pracę jest niska (np. w Wielkiej Brytanii, Irlandii, na Węgrzech i Słowacji), odsetek zatrudnienia na podstawie innych form zatrudnienia niż umowa bezterminowa jest mniejszy niż w krajach takich, jak Hiszpania, Holandia, Polska czy Słowenia, w których trudniej zwolnić pracownika.
Przykładowo, w 2013 r. na Słowacji wskaźnik restrykcyjności warunków zwalniania pracowników w skali OECD wynosił 1,84, przy czym tylko 7 proc. umów o pracę było umowami terminowymi.
W przypadku Polski wskaźnik ten osiągnął poziom 2,23, a odsetek terminowych umów o pracę oraz umów pozakodeksowych w zatrudnieniu najemnym ogółem wynosił aż 26,9 proc. , w tym udział samych terminowych umów o pracę w zatrudnieniu to ok. 18-20 proc. Choć wpływ na preferowanie przez pracodawców umów terminowych mają także inne czynniki, np. niepewność co do sytuacji gospodarczej, nie da się ukryć, że w przypadku Polski istnieje duży związek między restrykcyjnością regulacji dotyczących umów bezterminowych a wysoką skalą zatrudnienia na podstawie umów terminowych.
Zamiast zaostrzać przepisy dotyczące umów terminowych, trzeba usuwać nadmierne obostrzenia dotyczące umów o pracę na czas nieokreślony. Do tych restrykcji należą, po pierwsze, konieczność uzasadniania zwolnienia pracownika, a po drugie, wyróżniające Polskę na tle innych krajów OECD długie okresy wypowiedzenia przy relatywnie krótkim stażu pracy (por. np. Employment Protection Index OECD, w którym Polska jako jedna z nielicznych krajów osiągnęła w 2013 r. wskaźnik 5 na 6 jeżeli chodzi o długość okresu wypowiedzenia przy 4-letnim stażu pracy6).
Ministerstwo pracy chce walczyć ze "śmieciówkami"
Jeżeli rządzący nie usuną obowiązku uzasadniania zwolnienia bezterminowo zatrudnionego pracownika oraz nie skrócą okresów wypowiedzenia (które dotyczyłyby obu umów), politycy nie tylko nie zapobiegną nadużywaniu umów terminowych, ale też nadmiernie zaostrzą prawo dotyczące zawierania umów na czas określony oraz zwiększą skalę nadużywania zatrudnienia pozakodeksowego (umów cywilnoprawnych i tzw. samozatrudnienia) oraz pracy w szarej strefie. Projektodawca nowelizacji kodeksu pracy doszedł jednak do zgoła innego wniosku: wcale nie trzeba usuwać tych regulacji, które z racji swojej szczególnej uciążliwości zniechęcają pracodawców do zawierania umów o pracę na czas nieokreślony, lecz zaostrzyć przepisy dotyczące umów terminowych.
Kierunek proponowanych przez rząd i przyjętych 25 czerwca przez Sejm zmian jest błędny, o czym powinni pamiętać senatorzy, zajmując się ustawą.
Warto podkreślić, że niedawno w osobnej analizie pt. "Propozycje zmian w zakresie umów o pracę: kodeksowych i cywilnoprawnych" FOR przedstawił spójną koncepcję zmian, które mają na celu zmniejszenie dualizmu na rynku pracy w Polsce.
Anna Czepiel
Fundacja Forum Obywatelskiego Rozwoju - FOR