Chiny: Celnicy zatrzymali szmuglowaną żywność, w tym polską wołowinę

Celnicy i straż graniczna w chińskiej prowincji Guangdong zatrzymali w pierwszym tygodniu października br. dwa statki, na których próbowano przeszmuglować ponad 1,6 tys. ton mrożonej żywności, m.in. polską wołowinę - poinformował w czwartek PAP urząd celny.

Tajemnicą poliszynela jest, że mięso z Polski i innych krajów trafia na chiński rynek, choć tamtejsze przepisy nie zezwalają na jego import. Za kulisami spotkań biznesowych otwarcie mówi się o transporcie mięsa do Chin kontynentalnych przy pomocy "pośredników" m.in. przez Wietnam i Hongkong.

Zatrzymań dokonali funkcjonariusze urzędu celnego portu Gongbei w mieście Zhuhai na południu Chin. Na statkach płynących z Hongkongu znaleźli 60 kontenerów mrożonych produktów, w tym kurze łapki z USA, flaki wołowe z Brazylii oraz wołowinę z Polski i Niemiec. Łączna wartość przejętej od przemytników żywności to 60 mln juanów (prawie 33 mln zł) - podał dziennik "Nanfang Dushi Bao", powołując się na oficjalny komunikat ogłoszony wcześniej w tym tygodniu.

Reklama

Według celników mrożone produkty przemycano w kontenerach pozbawionych funkcji chłodniczych, a wyczuwalny przy rozładunku przykry zapach świadczył, że część towaru nie nadawała się już do spożycia. To największy przemyt mrożonej żywności udaremniony przez celników w ostatnich latach - zauważa gazeta.

Przedstawiciel urzędu celnego portu Gongbei potwierdził w rozmowie z PAP, że na statku zatrzymanym w nocy z 3 na 4 października znaleziono ponad 25 ton mrożonej polskiej wołowiny. Celnicy nie ustalili jeszcze, czy w transporcie znajdowały się inne produkty z Polski - dodał.

Mimo starań polskiej branży mięsnej jej produkty nie mogą być legalnie sprzedawane do Chin kontynentalnych. Rynek ten zamknięto dla polskiej wieprzowiny w związku z wystąpieniem afrykańskiego pomoru świń (ASF), a licencje eksportowe polskich zakładów drobiarskich zawieszono z powodu przypadków ptasiej grypy. Choć w maju Światowa Organizacja Zdrowia Zwierząt nadała Polsce status kraju o znikomym ryzyku wystąpienia gąbczastej encefalopatii bydła (BSE), polscy producenci nie uzyskali jeszcze zezwoleń na eksport do Chin wołowiny.

Polskie mięso trafia jednak na chiński rynek, przedostając się tam głównie z Hongkongu i Wietnamu - dowiedziała się PAP od osób z branży. - To tylko zależy od tego, jak chińscy celnicy przymykają oko. Raz więcej idzie przez Hongkong, a raz przez Wietnam - wyjaśniła PAP osoba dysponująca wiedzą w tym temacie, która ze względu na pełnioną funkcję nie może wypowiadać się w mediach.

Dodała, że "ta sytuacja jest wszystkim stronom znana".

Według źródeł PAP przez "pośredników" do Chin trafia m.in. kilkanaście tysięcy ton drobiu rocznie, głównie kurzych łapek i skrzydełek, a więc wielokrotnie więcej, niż sprzedawano tam oficjalnie, kiedy jeszcze kilka polskich ubojni mogło legalnie wysyłać swój towar do Chin.

W przypadku wieprzowiny taką sytuację zdają się potwierdzać dane GUS. Wynika z nich, że w 2013 roku Polska wyeksportowała do Chin mięso wieprzowe warte 282 mln zł. W roku 2014, w czasie którego rynek zamknięto po wykryciu ASF, eksport do Chin wyniósł tylko 47 mln zł. Drastycznie wzrósł natomiast eksport do Hongkongu - z 39 mln zł w 2013 do 183 mln zł w 2014 roku.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Chiny | eksport | mięso
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »