Użytkownik jednego z serwisów społecznościowych wyraził publicznie zdziwienie, że jego zakupy w euro dokonane w trakcie weekendu podczas pobytu w jednym z krajów południa Europy zostały rozliczone po kursie 4,89 zł.
To jednak nie błąd, a następstwo prowizji za przewalutowanie i wyższych kursów walut stosowanych przez banki przy rozliczaniu tego typu transakcji.
W tym przypadku rozwiązaniem może być stosowanie kart wielowalutowych, dzięki którym płacąc za granicą można korzystać ze środków zgromadzonych na rachunku walutowym. Dolary, franki czy euro na taki rachunek można z kolei nabywać przez kantory walutowe/platformy walutowe prowadzone przez same banki. Jeśli bank nie oferuje takiej karty, można do tego wykorzystać kartę walutową - w tym przypadku trzeba jednak mieć konto walutowe i odpowiednie środki na nim.
Niektóre banki umożliwiają z kolei płacenie kartą debetową i oferują przy tej okazji kursy walut zbliżone do tych z rynku walutowego (wszystko zależy od rodzaju karty i oferty w ramach prowadzonego rachunku bankowego).
Warto o tym pamiętać pod koniec listopada, gdy ogarnie nas szał internetowych zakupów podczas Black Friday 2021.
Na kursy walut warto też uważać przy spłacie kredytów hipotecznych we frankach czy euro. W tym przypadku sytuacja klientów i tak jest lepsza, bo kilka lat temu banki zawęziły spready walutowe (różnica między kursem kupna i sprzedaży) - dla hipotek mają wręcz specjalne tabele kursowe.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
W jednym z banków kurs sprzedaży franka szwajcarskiego stosowany przy spłacie kredytu hipotecznego wynosił w piątek 4,41 zł wobec 4,39 zł na rynku walutowym. Natomiast gdyby ktoś chciał rozliczyć zakupy dokonane kartą kredytową w Szwajcarii to kurs wyniósłby już 4,51 zł (bez prowizji za przewalutowanie).
