60 złotych podwyżki to za mało
Przedstawiciele strajkujących trzeci dzień gdańskich listonoszy negocjują z dyrekcją Poczty Polskiej podwyżki płac. Strajk zaczęli także listonosze w Zielonej Górze, a w Poznaniu zorganizowali protest.
Gdańscy listonosze oczekują w urzędach pocztowych na rezultaty negocjacji. Rzecznik prasowy Poczty Polskiej w Gdańsku Jacek Przyborski poinformował PAP, że przesyłki, podobnie jak to było we wtorek, dostarcza tylko kilkunastu listonoszy (w Gdańsku pracuje ich 310).
Podczas wtorkowych rozmów z listonoszami uregulowano sprawy dotyczące m.in. roznoszenia druków bezadresowych, ale nie doszło do porozumienia w sprawach płacowych.
W związku z protestem w urzędach pocztowych uruchomiono wydawanie przekazów emerytalno-rentowych. W placówkach są kolejki. Korespondencja do urzędów i firm jest dostarczana bezpośrednio samochodami.
Protest gdańskich listonoszy trwa od poniedziałku. Złożyli oni wtedy petycję w dyrekcji, domagając się wyrównania płac nowych pracowników z pozostałą częścią załogi, a także zaprzestania roznoszenia druków reklamowych bądź przyznania im za to dodatkowego wynagrodzenia.
Zielonogórscy listonosze w środę po południu wrócili do pracy. Jak poinformowali związkowcy, udało się dojść do porozumienia z dyrekcją oddziału Poczty Polskiej w Zielonej Górze.
Związkowcy poinformowali w środę dziennikarzy, że domagają się 40- procentowych podwyżek płac. Domagają się również ograniczenia zakresu ich obowiązków. Chodzi o liczbę i ciężar dostarczanych przez nich przesyłek. Przedstawiciele związków zawodowych, działających w zielonogórskiej poczcie, prowadzą od rana rozmowy z dyrekcją oddziału.
Z kolei w Poznaniu przed głównym budynkiem poczty protestowało w środę ponad 100 listonoszy m.in. ze Związku Zawodowego Pracowników Poznańskich Urzędów Pocztowych. Jak wyjaśnił dziennikarzom Tomasz Junkst z tego związku, protest był wyrazem poparcia dla strajkujących listonoszy w Gdańsku, miał też zwrócić uwagę na złą sytuację pracowników Poczty Polskiej w Poznaniu. Dostaliśmy w tym roku 60 złotych podwyżki. To za mało. Dziennie nosimy od 5 do 8 toreb listów. Listonoszy jest w Poznaniu ponad 400, a powinno być o połowę więcej" powiedział Junkst.