Nie dwa lata a trzy tygodnie

Rozmowa z Waldemarem Pawlakiem, wicepremierem i ministrem gospodarki.

Rozmowa z Waldemarem Pawlakiem, wicepremierem i ministrem gospodarki.

"Rz": W zeszłym tygodniu w Szczecinie powiedział pan, że stocznie trzeba sprywatyzować do końca czerwca, ale minister skarbu Aleksander Grad twierdzi, że potrzebujemy czasu przynajmniej do końca lata. Skoro nie sprywatyzowano ich w dwa lata, to jest to możliwe w trzy tygodnie?

Waldemar Pawlak: - Ministerstwo Skarbu Państwa musi do końca czerwca sprywatyzować stocznie, bo konieczność zwrotu pomocy publicznej byłaby katastrofą. Zresztą takie były uzgodnienia z Komisją Europejską. MSP powinno odłożyć inne sprawy na bok i zająć się stoczniami. Na tę prywatyzację były dwa lata, ale poprzedni rząd nie chciał brać za to odpowiedzialności i wykazywał się niefrasobliwością. Trudno to nadrobić. Resort skarbu musi przedstawić KE wiarygodnego inwestora, który będzie przekonujący i przedstawi program restrukturyzacji.

Reklama

30 maja był pan na Śląsku, wybiera się pan tam także 12 czerwca. Branża górnicza liczy, że podczas drugiej wizyty przywiezie pan wiceministra ds. górnictwa i energetyki. Nie ma go już od 25 kwietnia, a w górnictwie sporo się dzieje: przygotowania do giełdy Katowickiego Holdingu Węglowego (Bogdanka podlega MSP - red.) czy plan sprzedaży Silesii szkockiej Gibson Group, na którą jest czas do 30 czerwca. Na giełdzie nazwisk coraz częściej pada nazwisko Jana Bogolubowa, a także Maksymiliana Klanka.

- Nie słyszałem. Odpowiednia osoba zostanie powołana w odpowiednim czasie. To jest sprawa organizacyjna, nie rozstrzygnięcie merytoryczne. 12 czerwca br. jadę na Śląsk na konferencję na temat rozwoju metropolitalnego. To okazja do przedyskutowania pomysłu ustawy o metropoliach. Chcemy zwrócić uwagę na potrzebę szerszego spojrzenia na rozwój regionalny, m.in. rozwój Katowickiej Strefy Ekonomicznej. Jeśli chodzi o sprzedaż kopalni Silesia - decyzja na pewno zapadnie przed 30 czerwca br. W tej chwili analizujemy dokumenty, robi to również resort skarbu. Musimy jednak przyjrzeć się temu od strony biznesowej i finansowej, m.in. analizując uwarunkowania kapitałowe inwestora.

Co się dzieje z ustawą o wielkopowierzchniowych obiektach handlowych? Początkowo mówiło się o jej uchyleniu, do dziś nie ma stosownego rozporządzenia, a w Brukseli ruszyła już procedura o stwierdzeniu niezgodności ustawy z prawem unijnym.

- Rozporządzenie jest przygotowane. Chcemy, aby jak najszybciej weszło w życie. Jednak pewne rozwiązania mogą wywołać zastrzeżenia UE, dlatego możliwe, że potrzebne będą jeszcze jakieś modyfikacje.

A kiedy mogłyby nastąpić zmiany w sposobie płacenia składki na KRUS?

- W przyszłym roku. Jasno mówiłem, że czerwiec jest miesiącem, w którym prezes KRUS i minister rolnictwa mają się z tą sprawą uporać. Potrzebne są tam proste zmiany uwzględniające m.in. wielkość gospodarstwa oraz zmiany dla tych, którzy dodatkowo podejmują pracę - jeżeli przychody są odpowiednio wysokie, powinna być możliwość zwiększenia emerytury. Istotne jest także, by weszło prawo do zasiłku dla bezrobotnych rolników w przypadku utraty pracy. Na początku lat 90. ze względów oszczędnościowych wprowadzono zasadę, że jeśli ktoś ma kilka hektarów ziemi, nie ma prawa do zasiłku. To moim zdaniem sytuacja krzywdząca.

Premier i minister finansów mówili o tym, że w 2010 r. mógłby wejść podatek liniowy? Czy to jest pana zdaniem możliwe?

- Nie jesteśmy w tej sprawie takimi optymistami jak PO. PSL zaznaczało, że niezbędna jest kwota wolna i ulga prorodzinna, które nie pogorszyłyby sytuacji najmniej zarabiających. Nie wiem, czy ten podatek sprawi, że od razu zostaną rozwiązane wszystkie problemy w naszym kraju. Gdyby to było takie proste, to najbogatsze kraje świata miałyby podatek liniowy, a mają jednak progresywny.

Co ze strategią wejścia Polski do strefy euro? Kiedy możemy się tam znaleźć? Szef banku centralnego Czech mówi, że ten kraj da sobie radę bez euro.

- Podobnie mówią szefowie banków centralnych w Szwecji czy Wielkiej Brytanii. Myślę, że to słuszne spostrzeżenie. Jeśli bank centralny prowadzi politykę prorozwojową, a nie tylko antyinflacyną, to waluta ma istotne znaczenie dla rozwoju gospodarczego. Jeśli z kolei bank centralny prowadzi politykę pasywną, to trzeba się przyjrzeć, czy lepszą politykę prowadzi bank europejski jeśli chodzi np. o poziom stóp procentowych. Trzeba również myśleć o zmniejszeniu ryzyka walutowego. Pamiętajmy, że w Sejmie odbyło się pierwsze czytanie ustawy dającej możliwość rozliczania się w walutach wymienialnych przez przedsiębiorców, co zmniejszy ryzyko kursowe dla importujących m.in. surowce i komponenty, którzy przetwarzają je w Polsce, a potem eksportują.

Czy polski bank centralny prowadzi zbyt pasywną politykę? Stopy procentowe są zbyt wysokie?

- Mamy zaufanie do Rady Polityki Pieniężnej. Widać, że inflacja po wyłączeniu cen paliw i żywności (a wzrost tych cen miał charakter globalny) utrzymuje się na poziomie zbliżonym do 2 proc. Nawet najbardziej restrykcyjna polityka monetarna NBP nie obniży cen paliw. Ale dzięki temu, że 60 proc. energii w Polsce jest z węgla, nie mamy aż tak wielkiego impulsu inflacyjnego. Nasze 4 proc. inflacji to i tak mniej niż w krajach, które bazują np. na gazie. Tam inflacja jest nawet dwucyfrowa.

Czy postulat obniżenia akcyzy na paliwa można odłożyć na bok?

- Nie, ta sprawa jest aktualna. Rozmawiałem z ministrem finansów. Jeśli przychody do budżetu byłyby zrealizowane zgodnie z planem, można wtedy obniżyć akcyzę. Łatwiej ją obniżyć niż np. VAT, co sugerował prezydent Francji Nicolas Sarkozy.

Jak pan ocenia kondycję naszej gospodarki? Czy rząd nie powinien założyć, że wzrost gospodarczy w 2009 r. może być mniejszy niż 5 proc.?

- W pierwszym kwartale tego roku mieliśmy wzrost PKB na poziomie 6 proc. Nasza gospodarka nie jest uwikłana w problemy m.in. z kredytami hipotecznymi, opiera się też na krajowych surowcach. Ale trzeba patrzeć ostrożnie w przyszłość. Przecież jeszcze kilka lat temu w różnych strategiach europejskich można było przeczytać, że ropa w 2030 r. osiągnie cenę 100 dolarów za baryłkę, a już teraz jest to 130 dolarów.

Co pan myśli o nowym gazociągu z Niemiec, o którym niedawno pisała "Rzeczpospolita"?

- To jedna z rur, niekoniecznie najbardziej atrakcyjna, jeśli chodzi o ceny gazu. Nie należy dołączać się do bardzo kosztownych projektów, jeśli możemy kupować gaz od bezpośrednich dostawców. Zresztą pamiętajmy, że gaz ma 12-proc. udział w energetyce, z czego jedna trzecia to wydobycie krajowe. Myślę więc, że warto spojrzeć na gaz mniej demonicznie, niż miało to miejsce w ostatnim czasie.

Jak pan ocenia pół roku życia w koalicyjnym rządzie z PO?

- Barwnie. Ważne jest, żeby otwarcie rozmawiać o ważnych sprawach. Nasz rząd pokazuje, że można zachować odrębność, prezentować różne poglądy, a równocześnie prowadzić politykę, która pozwala na kompromis, a nie konflikt. I to nas odróżnia od poprzedniej koalicji, gdzie konflikt był paliwem napędzającym jej działania.

INTERIA.PL/Rzeczpospolita
Dowiedz się więcej na temat: bank | podatek | skarbu | minister | bank centralny | gaz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »