Poświąteczny letarg

Sesje w USA w piątek zakończyły się wzrostami rzędu 1 proc. Wzrosty te jak się miało dziś okazać były już w cenach. Natomiast święto w Wielkiej Brytanii, czyli brak zleceń z City, stał się powodem bardzo małego wolumenu obrotu, który gdyby nie ostatni dzień transakcji rozliczanych podatkowo w starym roku, byłby pewnie jeszcze niższy niż ten z piątku.

Sesje w USA w piątek zakończyły się wzrostami rzędu 1 proc. Wzrosty te jak się miało dziś okazać były już w cenach. Natomiast święto w Wielkiej Brytanii, czyli brak zleceń z City, stał się powodem bardzo małego wolumenu obrotu, który gdyby nie ostatni dzień transakcji rozliczanych podatkowo w starym roku, byłby pewnie jeszcze niższy niż ten z piątku.

Zmienność na sesji była wyjątkowo mała. Właściwie rynek stanął w zawieszeniu. Różnica między minimum a maksimum WIG20 wyniosła 16 pkt, kontraktów na indeks - 17 pkt. W porównaniu z piątkiem, kiedy WIG20 urósł o 1 proc. sesja dzisiejsza to płaska półka pomiędzy 2165 pkt. a 2173 pkt. z małym wychyleniem przypominającym EKG serca pośrodku dnia.

Nie dziwi zatem bardzo niski wolumen obrotu - dla 20-tki wyniósł on zaledwie 228 mln. Wartość ta okazała się jednak wyższa w porównaniu z piątkiem - 175 mln. Zawdzięczamy to zapewne transakcjom podatkowym, w których chodzi o to, żeby sprzedać i ew. odkupić walory, które były kupione znacznie drożej. Ma to na celu zmniejszenie podatku u inwestorów, którzy mają zyski. Z racji 3-dniowego systemu rozliczania transakcji na akcjach ostatnim dniem podatkowo był dzień dzisiejszy.

Reklama

Sesja dzisiejsza nie wniosła nic nowego. Brakło istotnych danych makroekonomicznych. Wydaje się, że powrót Londynu do pracy też za wiele nie zmieni. Giełdy oczekują na zwrot w polityce w strefie euro. Ewentualne luzowanie ilościowe polityki pieniężnej możliwe zarówno w Europie jak i USA. Masowe drukowanie pieniędzy jako sposób na obecny kryzys długu zostało przetestowane w USA i prawdopodobnie zostanie zaimplementowane w Europie z chwilą zatwierdzenia oszczędności w krajach PIIGS.

Zbliża się koniec roku i niewykluczone, że zobaczymy jakiś mały window-dressing. Wystąpi on raczej w USA niż w Europie. Nasze fundusze mają zbyt duże straty w tym roku aby pompowaniem cen zmienić znacząco negatywny obraz. Jednakże wzrost w USA powinien pociągnąć resztę rynków, więc i GPW skorzysta na tym w jakimś stopniu.

Witold Zajączkowski

DM BOŚ S.A.
Dowiedz się więcej na temat: giełdy | W starym | ostatni dzień | letarg
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »