Rynek materiałów budowlanych oczekuje nowych rekordów

Za 2-3 lata sprzedaż w przemyśle cementowym może wspiąć się do rekordowych poziomów. Nie oznacza to jednak, że producenci materiałów budowlanych nie mają powodów do trosk. Na nasz rynek może trafić cement rosyjski czy białoruski.

Rok 2014 zakończył się dla producentów cementu sprzedażą cementu na poziomie 15,6 mln ton wobec 14,6 mln zł w 2013 r.

- W 2015 r. spodziewam się utrzymania tempa wzrostu sprzedaży cementu na poziomie 5-7 proc., ponieważ strumień funduszy z Unii Europejskiej powinien już płynąć do Polski. W optymistycznym scenariuszu, w 2015 r. sprzedaż może przekroczyć już 16 mln ton - prognozuje Jan Deja, dyrektor biura Stowarzyszenia Producentów Cementu.

Jeśli nie pojawią się niespodziewane problemy, to jego zdaniem w perspektywie lat 2017-2018 jest możliwy powrót do poziomu sprzedaży cementu z rekordowego 2011 r., gdy wyniosła ona prawie 19 mln ton.

Reklama

Odbudowa rynku

Zarząd Cemex Polska wskazuje, że sytuacja branży budowlanej powinna się poprawić w nadchodzących miesiącach. Zakres inwestycji drogowych, mierzonych zarówno liczbą ogłaszanych przetargów, jak i podpisywanych umów, pozwala na optymizm.

Jednocześnie spółka podkreśla, że największym problemem budownictwa jest poszukiwanie zleceń poprzez zaniżanie cen.

- Uważamy, że wiele niekorzystnych zjawisk, takich jak opóźnienia w płatnościach, brak wzajemnego zaufania przedsiębiorców czy coraz bardziej ostrożna postawa firm ubezpieczeniowych, można powiązać z faktem poszukiwania rynków zbytu bez względu na cenę - zaznacza zarząd Cemex Polska.

Andrzej Balcerek, prezes Górażdże Cement, obserwuje spadek cen materiałów, od kiedy kryterium najniższej ceny zaczęło dominować w przetargach publicznych, głównie drogowych. Niskie ceny w przetargach są później przenoszone na dostawców materiałów.

- Również w 2014 r. obserwowaliśmy spadek cen cementu i kruszyw. Mamy nadzieję, że w najbliższym czasie zaczną rosnąć ceny betonu towarowego, gdyż obecnie ten biznes przynosi straty. W wielu miejscach beton jest sprzedawany poniżej cen produkcji - mówi Balcerek. - Na niewielkim plusie znajdują się ceny kruszyw. Ceny cementu, mimo spadku, pozwalają jeszcze na zarobek. Zahamowanie spadku cen cementu będzie sygnałem znaczącej poprawy koniunktury na rynku budowlanym.

Federico Tonetti, prezes Lafarge w Polsce, przyznaje, że na rynku zamówień publicznych są jednak widoczne pozytywne tendencje - inwestorzy kontynuują proces usprawniania przetargów, które wcześniej były zazwyczaj oparte tylko na kryterium najniższej ceny.

Zdaniem Tonettiego pozytywny kierunek to inwestycje w formule "zaprojektuj i wybuduj", dzięki której generalni wykonawcy mogą oferować własne rozwiązania i nowe technologie. Taka formuła może być też szansą dla dostawców materiałów.

Klimatyczna zagadka

Niepokój producentów cementu niezmiennie budzą kwestie dotyczące unijnej polityki klimatycznej i związanej z nią redukcją emisji CO2. Branża zgodnie twierdzi, że po ostatnim unijnym szczycie klimatycznym, który odbył się w październiku 2014 r., przed przemysłem cementowym stoi jeszcze więcej niewiadomych niż dotychczas.

Trwa oczekiwanie na szczegółową interpretację politycznych ustaleń szczytu na poziomie Komisji Europejskiej oraz Ministerstwa Gospodarki. Według przewidywań do 2020 r. polski przemysł cementowy będzie musiał rocznie kupować średnio ok. 1,2 mln ton uprawnień do emisji CO2. Ceny tych uprawnień, choć wciąż stosunkowo niskie, systematycznie rosną i trudno przewidzieć, ile będą wynosić za kilka lat.

- Pula bezpłatnych uprawnień dla sektora cementowego w Polsce na lata 2013-2020 wynosi 8,6 mln ton rocznie. W szczytowym okresie w ostatnich latach polskie, bardzo nowoczesne cementownie, emitowały rocznie ponad 11 mln ton CO2 - podkreśla Deja. Jeszcze większy poziom niepewności dotyczy okresu po 2020 r., czyli tego, który był w czasie ostatniego szczytu klimatycznego UE.

Deja wyjaśnia, że jeśli przemysł cementowy pozostanie na liście branż zagrożonych tzw. carbon leakage, czyli przemieszczaniem poza granice UE, to ustalone limity emisyjne i tak mogą pozostać na poziomie niższym niż emisja procesowa, związana z rozkładem węglanu wapnia (nie da się jej uniknąć w procesie produkcji m.in. klinkieru cementowego, wapna czy szkła). Tymczasem z wniosków ze szczytu klimatycznego wynika, że przemysł musiałby ograniczyć produkcję CO2 o 43 proc. do 2030 r., przyjmując jako bazowy 2005 r.

Szkoda przemysłu

Dlatego też przemysł cementowy zabiega - wspólnie z innymi przedstawicielami branż energochłonnych, skupionych w Forum CO2 - o to, aby emisja procesowa, która odpowiada za 63-64 proc. całej emisji CO2, nie była zaliczana do poziomu emisji.

- Ukraiński przemysł obecnie znajduje się w trudnej sytuacji, ale na Białorusi zostały wybudowane przez Chińczyków dwie cementownie. Rynek rosyjski również jest bliski. Ponadto cement produkowany w krajach nienależących do UE może łatwo trafić do Polski drogą morską, przy okazji tworząc dodatkową emisję CO2 - argumentuje Deja. Unijny przemysł cementowy, obciążony wygórowanymi celami klimatycznymi, może nie sprostać zewnętrznej konkurencji.

Z branżowych statystyk wynika, że bezpośrednio w przemyśle cementowym w Polsce jest zatrudnionych ok. 3,5 tys. osób. Według szacunków, jedno miejsce pracy w branży cementowej generuje co najmniej cztery kolejne w swoim otoczeniu.

- W ciągu ostatnich kilkunastu lat przemysł cementowy w Polsce został gruntownie zmodernizowany i pod względem technicznym plasuje się w ścisłej, europejskiej czołówce. Koszt poniesionych w tym czasie inwestycji jest szacowany na ok. 10 mld zł. Potencjał produkcyjny polskich cementowni to nawet 24 mln ton rocznie - zaznacza Deja.

Lepiej w kruszywach

Ubiegły rok dla producentów kruszyw zakończył się lepszymi wynikami niż początkowo zakładano - produkcja wzrosła o ok. 20 mln (do ok. 240 mln ton).

- Zawdzięczamy to przede wszystkim pogodzie, która była bardzo łaskawa dla wszystkich rodzajów budownictwa, a także dla samych producentów kruszyw. Pozwoliło to na intensywne prowadzenie prac, w tym szczególnie tych, które były związane z kończeniem opóźnionych inwestycji - mówi Aleksander Kabziński, prezes Polskiego Związku Producentów Kruszyw.

Z wyliczeń związku wynika, że branża ma wolne moce produkcyjne na poziomie 70-80 mln ton, więc reagowanie na mocno rosnący popyt nie będzie problemem - niemniej ten nie pojawi się jeszcze w 2015 r.

Kabziński wskazuje, powołując się na doświadczenia z budżetu unijnego na lata 2007-14, że potrzeba 2-3 lat, aby rozpędzić inwestycyjną machinę.

W budownictwie drogowym podpisane kontrakty w dużej mierze będą realizowane w formule "zaprojektuj i wybuduj", a ich czas realizacji wyniesie co najmniej trzy lata. Wzmożone dostawy kruszyw staną się natomiast potrzebne w drugim roku budowy.

- Obawiam się, że w wypadku wysypu przetargów może nastąpić nałożenie się okresów realizacji, a to spowoduje kumulację zapotrzebowania na kruszywa. Wobec posiadanych mocy produkcyjnych można temu zaradzić. Oby tylko generalni wykonawcy byli konsekwentni w egzekwowaniu wysokich wymagań jakościowych - stwierdza Kabziński.

Tani jak beton

Utrzymania tempa wzrostu na poziomie ok. 5 proc. spodziewają się producenci betonu towarowego. W Polsce działa ok. 970 wytwórni takiego betonu o łącznej mocy wytwórczej ok. 50 mln m sześc. rocznie - to ponad trzykrotnie więcej niż obecne potrzeby rynku. Budownictwo nie musi zatem obawiać się, że betonu zabraknie na rynku.

Maciej Marciniak, prezes Górażdże Beton, przyznaje jednak, że poziom cen betonu towarowego jest obecnie bardzo niski i nie daje zysku, który mógłby pozwolić na rozwój.

- Kryterium najniższej ceny dominuje w zamówieniach publicznych, a niskich cen później oczekują generalni wykonawcy od dostawców. Taka sytuacja może być niebezpieczna, gdyż niektórzy wytwórcy, nie chcąc stracić na zleceniu, mogą dostarczać beton o obniżonej jakości - podkreśla Marciniak.

W jego opinii, w najbliższych latach nie dojdzie do tak dużej kumulacji zapotrzebowania na beton towarowy jak w 2011 r.: - Popyt powinien się rozłożyć bardziej równomiernie na kilka lat. I tego właśnie oczekuje branża - rozwoju zrównoważonego, a nie gwałtownego, jak w przypadku inwestycji pod szyldem Euro 2012.

Tomasz Elżbieciak

Więcej informacji w portalu "Wirtualny Nowy Przemysł"

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »