Masz kłopoty ze spłatą kredytu hipotecznego? Nie składaj broni!

Jak się czuje kredytobiorca, który wie, że nie jest w stanie regulować zobowiązań z tytułu kredytu hipotecznego? Najczęściej wpada w panikę.

Perspektywa utraty dachu nad głową, z realną groźbą eksmisji z mieszkania, w którym kredytobiorca żyje razem z rodziną, nie może być obojętna, stąd wiele emocji. Mogą one jednak przeszkodzić w pomyślnym rozwiązaniu sprawy. To, jak dalej się potoczą losy dłużnika, w dużym stopniu zależy od jego racjonalnego działania.

Co robić w takiej sytuacji?

Po pierwsze, trzeba sobie uświadomić, że niespłacony kredyt jest też problemem dla banku. Kredytodawcy doskonale wiedzą, że nie wszystkie zobowiązania będą spłacać się wspaniale, powinni więc być przygotowani na takie sytuacje poprzez stworzenie odpowiednich procedur w zakresie restrukturyzacji. Tego przecież wszyscy przyszli bankowcy uczą się na studiach. Zamiast więc wpadać w panikę, trzeba wziąć byka za rogi (czy raczej: bank za procedury...).

Reklama

Skoro kredyt to wspólne dziecko banku i kredytobiorcy, mamy prawo oczekiwać, że bank będzie nam pomagał w kłopotach z rozwiązaniem problemów z obsługą zobowiązania. Aby tak się jednak stało, musimy o tym fakcie kredytodawcę poinformować. Koniecznie w formie pisemnej. Taka korespondencja powinna trafić do banku przed zapadalnością danej raty, na którą może nam braknąć środków.

Co powinna zawierać taka korespondencja? Przede wszystkim opis sytuacji: zawsze jest jakiś powód utraty płynności finansowej, często przyczyną są sytuacje zupełnie od kredytobiorcy niezależne. Powinniśmy też wnioskować o okresowe obniżenie spłaty rat do poziomu, który w danym momencie możemy udźwignąć. W ten sposób podpowiadamy bankowi, jak przygotować odpowiedni do danej sytuacji sposób restrukturyzacji zobowiązania.

Co zrobić, jeśli bank potraktuje nasze podanie odmownie?

Należy od takiej decyzji się odwołać - raz, drugi, trzeci... - trzymając się stale wersji, że chcemy dalej spłacać kredyt dobrowolnie. Na każde nasze pismo powinniśmy otrzymać odpowiedź. Gdyby było inaczej, trzeba zwrócić się ponownie - także w formie pisemnej - z prośbą o zajęcie stanowiska w sprawie wcześniejszej korespondencji.

Samochwała w banku stała...

Jeśli bank odmawia naszej prośbie o zmianę warunków umowy, poprośmy o uzasadnienie merytoryczne. Warto też zajrzeć na stronę danego banku i powołać się na pięknie brzmiące hasła, typu: "Oferujemy usługi najwyższej klasy, kierując się przede wszystkim interesem klienta", czy też "Od pierwszego spotkania zbudowaliśmy dobre relacje z naszymi klientami. Każdy z nich jest traktowany indywidualnie ponieważ każdy ma inne potrzeby".

Możemy też znaleźć na stronie danego banku takie deklaracje: "Co zrobić, jeśli masz problem ze spłatą kredytu? Bank - w wyniku ustaleń prowadzonych z kredytobiorcą - może proponować różne rozwiązania warunków spłaty kredytu mające na celu jak najlepsze ich dopasowanie do możliwości klienta".

Jeśli dany bank tak pięknie zachwala swoje usługi, a działa w zupełnie inny sposób, łamie prawo, wprowadzając świadomie klienta w błąd, stosuje bowiem nieuczciwą reklamę.

Nie licz na łaskę. Przygotuj się na walkę w sądzie

Czy opisane formy działania przyniosą sukces i bank zmieni zdanie w zakresie korzystnej dla nas restrukturyzacji? Z przykrością stwierdzam, że jest na to mała szansa. Takie działania pokazują jednak, że mamy dobrą wolę w zakresie spłaty zobowiązania.

Jestem przekonany, że wkrótce na porządku dziennym będą sądowe spory kredytobiorców z bankami w tym zakresie, czyli dotyczące odmowy restrukturyzacji, lub przeprowadzenia jej w sposób niezgodny ze sztuką bankową . Jestem także pewien, że w niedalekiej przyszłości coraz częściej sądy będą przyznawać rację stronie słabszej. Bo w sporze bank-kredytobiorca często banki wykorzystują swoją dominującą pozycję, co będzie można udowodnić podczas sądowego sporu. Ale szansę na wygraną mamy tylko w takiej sytuacji, kiedy przekonamy sąd, że nasze działanie było w pełni prawidłowe.

Czego więc absolutnie nie możemy robić? Najgorszym rozwiązaniem jest stosowanie tzw. mechanizmów ucieczkowych. Jest to m.in. unikanie kontaktów z bankiem, nie odbieranie korespondencji. Bardzo złym rozwiązaniem jest także wchodzenie w otwarty spór z bankiem: awantury z pracownikami banku, pisma negatywnie oceniające poziom ich pracy etc. Takie zachowanie od razu stawia kredytobiorcę na przegranej pozycji.

W sytuacji problemu ze spłatą kredytu hipotecznego, bank staje się niemal panem życia i śmierci kredytobiorcy. I choć banki są "instytucjami publicznego zaufania" nie możemy liczyć, że ktoś się przejmie faktem, że odmowa restrukturyzacji doprowadzi dłużnika do degradacji społecznej. W sytuacji skrajnej, kiedy nie możemy w żaden sposób z bankiem się dogadać, pozostaje sprzedanie nieruchomości (nawet ze sporą stratą) i dochodzenie sprawiedliwości w sądzie.

Frankowicze górą? Tak, już od 1 stycznia 2015 roku!

A co z frankowiczami, których kredyt zwykle znacząco przekracza wartość mieszkania? Od pierwszych dni stycznia przyszłego roku niewolnicy franka będą mieli sposób na uwolnienie się od tego toksycznego produktu, jakim jest kredyt w szwajcarskiej walucie. Dostaną bowiem możliwość ogłoszenia upadłości konsumenckiej. Oby sądy dostosowały się do poziomu merytorycznego ustawy upadłości konsumenckiej, która - moim zdaniem - jest doskonale napisana.

Krzysztof Oppenheim

Nieruchomości Boża Krówka

Nieruchomości Boża Krówka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »