Aż 42 członków zarządów
Posłowie uznali, że prezes lub członek zarządu towarzystwa ubezpieczeniowego nie może pełnić podobnej funkcji w innej instytucji finansowej, nawet siostrzanej. Co najmniej 42 menedżerów będzie musiało zrezygnować z jednego ze stanowisk.
Szykują się zmiany w zarządach większości grup ubezpieczeniowych. Podczas prac nad poprawkami po drugim czytaniu pakietu ustaw ubezpieczeniowych posłowie Komisji Finansów Publicznych uznali, że członkowie zarządów towarzystw nie mogą równocześnie zasiadać w zarządzie: własnego akcjonariusza, innego zakładu ubezpieczeń, narodowego funduszu inwestycyjnego, towarzystwa funduszy inwestycyjnych, biura maklerskiego, towarzystwa emerytalnego lub banku.- Istnieje ryzyko konfliktu interesów - przekonywał Andrzej Sopoćko, wiceminister finansów, który poparł to rozwiązanie.
Powszechna praktyka
Tymczasem w większości grup ubezpieczeniowych w zarządach majątkowych i życiowych spółek zasiadają te same osoby.
- Łączenie stanowisk w zakładach ubezpieczeń majątkowych i na życie, w tym w zarządach tych spółek, jest praktyką powszechną nie tylko w Polsce. Głównym argumentem za takim rozwiązaniem są niższe koszty administracyjne oraz możliwość koordynacji działań - twierdzi Ireneusz Arczewski, szef Compensy TU i Compensy TUnŻ.
Z największych grup nie dotyczy to tylko PZU, Commerial Union, AIG i ING. Z jednego ze stanowisk zrezygnować będzie musiało co najmniej 42 prezesów oraz członków zarządów, m.in. w takich grupach jak: Warta, Ergo Hestia, Allianz, Samopomoc, Uniqa, Generali i Compensa.
Niepotrzebne kłopoty
Przedstawiciele środowiska są zaskoczeni poprawką posłów.
- W przypadku zasiadania przez te same osoby w zarządach zakładów tworzących grupę nie ma żadnego konfliktu interesów. Uzyskiwany jest natomiast efekt synergii. Wprowadzenie zmian spowoduje wzrost kosztów zakładów i właśnie ryzyko pojawienia się konfliktów interesów - twierdzi Paweł Dangel, prezes Allianz Polska i Allianz Życie.
- Niższy poziom kosztów ubezpieczycieli leży także w interesie ich klientów, ponieważ są one wówczas w stanie zaproponować atrakcyjniejsze warunki polis. Dlatego zaproponowane rozwiązanie byłoby nie tylko wbrew interesom towarzystw, ale także klientów - dodaje Ireneusz Arczewski.
Ubezpieczyciele będą zabiegać o zmianę przepisu. Będzie na to szansa w głosowaniach w Sejmu oraz Senacie.
Bez rewolucji
Choć problem dotyczy co najmniej 42 osób, nie oznacza to pojawienia się aż tylu wolnych stanowisk. Jeżeli przepis się utrzyma, towarzystwa będą bowiem ograniczać liczbę członków zarządów i sięgać do własnego zaplecza.
- Trzeba będzie dokonać zmian organizacyjnych, ale na czele grup ubezpieczeniowych pozostaną te same zespoły - uważa Paweł Dangel.
- Nie spodziewam się większej liczby zleceń. Towarzystwa będą zmuszone do dopełnienia formalności, ale w rzeczywistości decydenci pozostaną ci sami - uważa Andrzej Maciejewski, prezes firmy headhunterskiej Kienbaum Polska.