Prezes NBP o kredytach frankowych: Więcej pytań niż odpowiedzi

NBP oczekuje, że banki będą dysponowały wiarygodną informacją o tym jaka jest skala zainteresowania ofertą przewalutowania kredytów walutowych na złote ze strony ich klientów. - To jest też ważny parametr, który przybliża nas do oceny czy mamy szanse na systemowe rozwiązanie problemu - powiedział prezes NBP Adam Glapiński podczas Forum Bankowego 2021.

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

Czynnikiem, który utrudnia ocenę sytuacji sektora finansowego oraz planowania polityki nadzorczej zarówno makroostrożnościowej jak i - co podejrzewam - mikroostrożnościowej jest niepewność dotycząca bieżących i przyszłych decyzji i działań w obszarze walutowych kredytów mieszkaniowych. - W tym ewolucja uwarunkowań prawnych - zauważył prezes NBP.

Glapiński przypomniał, że NBP od dawna popiera idee rozwiązania kwestii walutowych kredytów mieszkaniowych w drodze dobrowolnych porozumień banków i ich klientów, co wielokrotnie było też przedmiotem rekomendacji przedstawionych w raportach o stabilności finansowej. - Dziś ponownie stoimy wobec bezpośredniego zagrożenia, którego źródłem jest ryzyko prawne związane z mieszkaniowymi kredytami walutowymi. Banki mają istotny dylemat: czy kontynuować dotychczasową praktykę stopniowego ponoszenia kosztów poprzez systematyczne zawiązywanie rezerw na ryzyko prawne, czy ograniczyć to ryzyko ponosząc jednorazowo bardzo wysokie koszty w krótkim okresie - powiedział Glapiński.

Reklama

Jego zdaniem propozycja przewodniczącego KNF z grudnia 2020 r. "przechyliła szalę w drugim kierunku (jednorazowe koszty w krótkim okresie - red.) i banki zaczęły poważnie zastanawiać się nad rozwiązaniem przewalutowania".

- Poważnie zastanawiać się, co nie oznacza podjąć decyzje - dodał.

Oczekiwanie na Sąd Najwyższy

Glapiński podkreślił, że w ostatnim czasie rozstrzygnięcia sądowe kształtują się dla banków niekorzystnie, co znalazło odzwierciedlenie w rosnących odpisach i rezerwach tworzonych przez banki. Natomiast oczekiwany teraz werdykt Izby Cywilnej SN (25 marca) będzie stanowić bardzo istotny czynnik zarówno dla kosztów ryzyka prawnego, jak i możliwości powodzenia ewentualnego procesu dobrowolnego przewalutowania.

- Jako przewodniczący Komitetu Stabilności Finansowej (w zakresie   nadzoru makroostrożnościowego - red.) i jako prezes NBP z oczywistych powodów nie mogę i nie chcę wpłynąć na opinię Sądu Najwyższego. Natomiast jako zatroskany obywatel, Polak i ekonomista zwracałem już nieraz uwagę na możliwe skutki opinii dla stabilności instytucji bankowych, bezpieczeństwa nie tylko kredytobiorców walutowych, ale wszystkich konsumentów, tj. wszystkich deponentów i kredytobiorców złotowych oraz stabilności systemu finansowego i całości gospodarki - podkreślił prezes NBP.

Dodał, że w jego ocenie produkt finansowy nominowany w walucie jednego kraju nie może mieć ceny stopy procentowej podobnego produktu nominowanego w innej walucie. - W praktyce gospodarczej nieznane są na świecie przypadki, żeby do ustalania ceny pieniądza w danym kraju, stosować stopy procentowe właściwe dla walut z innych jurysdykcji. Na wysokość stóp procentowych danej waluty wpływa emitujący ją bank centralny. Tak jest w Polsce. Ustalając wysokość podstawowej stopy bierze on pod uwagę krajową sytuację makroekonomiczną, przede wszystkim stopę inflacji - zauważył Glapiński. Dlatego przyjęcie do kredytów złotowych oprocentowania zależnego od sytuacji w zupełnie innym kraju - postawiłoby te zasady na głowie. - Podobnie w przypadku wykorzystania środków banku bez zapłaty za ich wykorzystanie. Z punktu widzenia ekonomii oddanie kapitału do czasowego korzystania co do zasady łączy się z wynagrodzeniem ze względu występowania zmian pieniądza w czasie oraz ze względu na koszty poniesione przez kredytodawcę niezbędne do pozyskania i utrzymania środków - dodał prezes polskiego banku centralnego.

W kategoriach ekonomicznych ta kwestia - podkreślił - wydaje się absolutnie bezsporna.

- Spierać się można, ile powinno wynosić to wynagrodzenie, według jakiej stawki je obliczać - dodał.

Wiele znaków zapytania

Glapiński przyznał, że zmiana podejścia do tematu przewalutowania kredytów mieszkaniowych stanowi "pewne zaskoczenie i wyzwanie" w tym z punktu widzenia polityki makroostrożnościowej.

- Duże zaskoczenie i duże wyzwanie. Podstawowym wyzwaniem dla banków, a także KSF jest niepewność - dodał.

Po pierwsze dotyczy ona uwarunkowań prawnych związanych z decyzją SN i dalszym kierunkiem orzecznictwa sądów. Po drugie - kształtu oferty banków w zakresie oferty przewalutowania. Po trzecie - skuteczności oferowanych przez banki ugód. Po czwarte - całkowitego kosztu finansowego operacji, obejmującego zarówno konwersję kredytów, jak również koszty odwrócenia pozycji walutowych.

- Skala możliwych kosztów finansowych jest na tyle duża, że KSF musi poznawszy szczegóły operacji przewalutowania znaleźć odpowiedź na szereg pytań. Czy wszystkie banki mogą zdecydować się na przewalutowanie bez naruszenia wymogów kapitałowych. Oczywiście nie, a jeśli nie to jakie skutki może mieć dla stabilności finansowej sytuacja, w której tylko niektóre banki zdecydują się na przewalutowanie. Czy stworzy to istotne zagrożenie dla innych banków? Czy po przewalutowaniu odporność na inne szoki, których dzisiaj nie możemy przewidzieć byłaby nadal odpowiednia? Czy banki po obniżeniu kapitałów byłyby nadal zdolne do finansowania gospodarki? Liczbę pytań można by mnożyć. Na razie jest o wiele więcej pytań niż odpowiedzi. Właściwie odpowiedzi nie ma - mówił Glapiński.

Nie czekaj do ostatniej chwili, pobierz za darmo program PIT 2020 lub rozlicz się online już teraz!

Bank centralny w gotowości

Prezes NBP odniósł się także do kwestii zaangażowania NBP w ewentualny proces przewalutowania kredytów walutowych na złote. - Chciałbym podkreślić, że NBP nie czuje się i nie jest gospodarzem tego projektu. Nie byliśmy wcześniej konsultowani w tej sprawie i pomysł ten był dla nas dużym zaskoczeniem - dodał.

Jednocześnie trzeba podkreślić, że grupa banków zwróciła się do NBP z prośbą o wsparcie planowanej przez nie operacji. - Chodzi przede wszystkim o zapewnienie możliwości zakupu waluty od NBP w celu domknięcia bilansowej pozycji walutowej po konwersji kredytów we frankach na złote - wyjaśnił Glapiński. Kwestia ta była często podnoszona przez banki jako warunek powodzenia całej operacji. - Szanuję fakt, że zorganizowaliście się państwo zespołowo i pracujecie wspólnie nad opracowaniem projektu. Nie wiem, czy dopracują się państwo wspólnego projektu, czy są na to szasnę. Nie mam pojęcia jakie postępy robicie, czy nie robicie. Do tej pory jako NBP nie otrzymaliśmy konkretnych informacji i deklaracji z państwa strony - zwracał się Glapiński do przedstawicieli banków.

Wyjaśnił też, że NBP zawsze jest gotowy do podjęcia działań wspierających banki o ile mieszczą się one w zakresie mandatu banku centralnego, tj. służą stabilności systemu finansowego jako całości, systemowi bankowemu jako całości.

- Stąd warunek brzegowy jaki postawiliśmy dotyczy przystąpienia do inicjatywy konwersji kredytów walutowych na złote odpowiednio licznej grupy banków, która zapewniłaby objęciem przeważającej części portfela walutowych kredytów mieszkaniowych. Musimy mieć pewność, że ryzyko związane z kredytami walutowymi faktycznie zniknie z naszego pola widzenia lub radykalnie się zmniejszy - powiedział Glapiński.

Tym samym - dodał - jeśli w projekcie udział wezmą tylko nieliczne banki albo jeden bank, to z punktu widzenia systemowego kwestia kredytów walutowych nie zostanie rozwiązana. - Będzie ona taka jak poprzednio. Ona zostanie rozwiązana tylko w tych bankach, które się zgłoszą i tylko dla ich klientów. Wówczas nie mamy do czynienia z efektem systemowym i NBP nie może się w taki proces włączyć. Rezerwy walutowe kraju nie mogą być wykorzystane na pomoc w realizacji biznesowych decyzji kilku podmiotów. Rezerwy walutowe kraju są własnością wszystkich Polaków, państwa polskiego. Uzasadnienie ich użycia ma tylko dobro publiczne jakim jest stabilność całego systemu finansowego - dodał.

Warunki NBP, w tym wstrzymanie bankowych premii


Konwersja kredytów walutowych na złote wymaga nie tylko determinacji banków, ale również akceptacji dla projektu ze strony klientów tych banków. - W tym kontekście NBP oczekiwałby również, by banki dysponowały wiarygodną informacją o tym jaka jest skala zainteresowania ofertą przewalutowania ze strony kredytobiorców. To jest też ważny parametr, który przybliża nas do oceny czy mamy szanse na systemowe rozwiązanie problemu - mówił Glapiński.

Podkreślił też, że decyzje o przewalutowaniu nie zależą tylko od decyzji zarządów banku, ale zgody akcjonariuszy. - Nie może być mowy o wcześniejszych wiążących deklaracjach NBP, podczas gdy same banki nie przeszły pełnej ścieżki decyzyjnej. W opinii NBP konwersja kredytów walutowych na złote może faktycznie ograniczyć ryzyko systemowe związane z kredytami walutowymi tylko pod warunkiem wyeliminowania ryzyka prawnego, czyli wykluczenia możliwości dochodzenia dalszych roszczeń, w tym związanych z klauzulami przeliczeniowymi po zawarciu ugody. Na obecnym etapie trudno o jednoznaczną ocenę inicjatywy banków: łączą się z nią bowiem potencjalne korzyści, jak i potencjalne zagrożenia dla stabilności systemu finansowego. Jednym z zagrożeń są poważne jednorazowe koszty przewalutowania, które w istotny sposób obniżą poziom kapitałów w bankach - zauważył Glapiński. Przypomniał on również, że ważnym warunkiem brzegowym NBP jest przedstawienie przez banki wiążących planów odbudowy kapitałów, w ramach których zobowiążą się do podjęcia działań mających na celu powrót do wysokości współczynników wypłacalności i współczynnika dźwigni do poziomu sprzed konwersji.

- Oczywiście z odpowiednim uwzględnieniem zmian w zakresie domiarów wynikających ze spadku pozycji walutowych. Koszty powinny zostać poniesione również przez zarządy samych banków. Nie powinniśmy akceptować sytuacji, gdy apeluje się o wykorzystanie środków publicznych, a zarządy banków jednocześnie otrzymywałyby premie i inne zmienne składniki wynagrodzeń - podkreślił Glapiński. Przyznał też, że mówienie dzisiaj o oszczędnościach w obliczu obniżonej zyskowności banków może nie być popularne.

Bartosz Bednarz

***

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »