Spadł Indeks Zaległych Płatności Polaków

Najmniej problemów ze spłatą zobowiązań jest w województwach, w których przeważają mieszkańcy wsi. Indeks Zaległych Płatności Polaków obniżył się w II kwartale z 77,7 pkt do 76,8 pkt., co oznacza poprawę terminowych płatności konsumentów.

Wskaźnik, wyliczany na podstawie danych z baz Rejestru Dłużników Biura Informacji Gospodarczej InfoMonitor oraz Biura Informacji Kredytowej, opisuje jaka liczba osób, nieradzących sobie z terminowym regulowaniem zobowiązań pozakredytowych oraz kredytowych przypada na 1000 dorosłych mieszkańców. Chodzi tu o opóźnienia wynoszące co najmniej 60 dni na kwotę min. 200 zł.

Wynik takich wyliczeń wyraźnie pokazuje zróżnicowanie regionalne na mapie solidności w płaceniu zobowiązań. Śląsk i Pomorze to regiony naszego kraju, gdzie dłużników nie brakuje, szczególnie w większych miastach.

Reklama

Z danych BIG InfoMonitor oraz BIK wynika, że konsumentów opóźniających spłatę różnego rodzaju rachunków oraz rat kredytowych, ubyło w II kwartale 2017 r. o 29,4 tys., jednak wartość zaległości pozakredytowych i kredytowych wzrosła w tym czasie o 2,52 mld zł (3,7 proc.)do 58,18 mld zł.

Obecnie w obu bazach jest 2 417 113 niesolidnych dłużników, czyli o 1,2 proc. mniej niż na koniec marca 2017 r. Sytuacja nie jest jednoznaczna, zmniejszyła się bowiem liczba niepłacących zobowiązań kredytowych, wzrosła natomiast liczba osób z zaległościami pozakredytowymi, w skład których wchodzą m.in. niezapłacone rachunki za telefon, internet, telewizję kablową, raty pożyczek, alimenty, czynsze, kary za jazdę bez biletu czy też należności windykowane.

W II kwartale br., najbardziej zauważalnie ubyło niesolidnych dłużników w woj. kujawsko-pomorskim. Jest ich tam obecnie 96 osób na każde 1000 dorosłych mieszkańców wobec 101 - kwartał wcześniej. O jednego dłużnika mniej na każde 1000 dorosłych mieszkańców jest też w województwach: łódzkim, lubuskim, lubelskim, małopolskim, podkarpackim, podlaskim, pomorskim, śląskim oraz warmińsko-mazurskim i zachodniopomorskim.

Sytuacja pogorszyła się jednak na Dolnym Śląsku, gdzie statystycznie na 1000 dorosłych mieszkańców jest 100 nierzetelnych dłużników, zamiast 99 kwartał wcześniej, co oznacza, że co dziesiąty Dolnoślązak ma kłopoty z terminowym regulowaniem zobowiązań. Aktualnie jeszcze w dwu innych województwach Polacy mają kłopoty finansowe na taką skalę, w zachodniopomorskim i lubuskim.

Cechą charakterystyczną trzech negatywnie wyróżniających się regionów jest bardzo wysoki udział mieszkańców miast. Gdy w Polsce w miastach mieszka 60 proc. osób, a na wsi 40 proc., w zachodniopomorskim i dolnośląskim niemal 7 na 10 mieszkańców województwa pochodzi z miast. Większy odsetek mieszkańców miast ma w Polsce jeszcze jedynie Śląsk - 77 proc. W lubuskim, które też wypada w zestawieniu źle, mieszka w miastach 65 proc. osób, czyli nieco więcej niż wynoszą statystyki dla kraju.

- Z kolei na wschodzie i południowym-wschodzie, gdzie w skali kraju największą cześć mieszkańców stanowią osoby z terenów wiejskich, odnotowujemy najmniejszy udział osób z problemami finansowymi. W woj. lubelskim, podkarpackim, świętokrzyskim i małopolskim, mieszka na wsi od 52 do 59 proc. osób i udział niesolidnych dłużników jest tu o niemal połowę niższy niż w zurbanizowanej Polsce Zachodniej - mówi Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor.

Wyjątek stanowi woj. podlaskie, gdzie mimo tego, że przeważają mieszkańcy miast, statystyki dotyczące liczby niesolidnych dłużników przedstawiają region w bardzo dobrym świetle. Podobnie wyróżnia się jeszcze Mazowsze, choć mieszkańców miast jest tu więcej niż przeciętnie w kraju, to jednak odsetek osób z problemami finansowymi jest niższy niż w Polsce.

- Nasze dane wyraźnie od lat pokazują różnice w moralności płatniczej pomiędzy bardziej zurbanizowaną Polską Zachodnią i w większym stopniu rolniczą Polską Wschodnią. Mieszkańcy Polski Zachodniej w zdecydowanej większości żyjący w miastach częściej niż mieszkańcy Polski Wschodniej sięgają po kredyty, biorą też na siebie chętniej inne zobowiązania. Jednocześnie widzimy, że ta większa otwartość na zadłużanie nakłada się na niższą solidność płatniczą - dodaje Sławomir Grzelczak.(opr. js)

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: zaległości | windykacja | długi
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »