Kupuj bo polskie!

Przeprowadzenie kampanii reklamowej, zachęcającej do kupowania produktów jednego tylko kraju członkowskiego Unii Europejskiej, jest niezgodne z prawem unijnym. Wielu twierdzi iż na wolnym rynku Unii Europejskiej polskie produkty bez marki nie mają szans.

Przeprowadzenie kampanii reklamowej, zachęcającej do kupowania produktów jednego tylko kraju członkowskiego Unii Europejskiej, jest niezgodne z prawem unijnym. Wielu twierdzi iż na wolnym rynku Unii Europejskiej polskie produkty bez marki nie mają szans.

Zostały dwa miesiące, do przystąpienia Polski do Unii, to ostatni czas, kiedy można zgodnie z prawem przekonywać Polaków do patriotyzmu konsumenckiego. Jest prawdopodobne, że funkcjonujące w Polsce narodowe znaki jakości np. Teraz Polska czy Dobre bo polskie będą albo musiały zniknąć, albo zasadniczo zmienić zasady funkcjonowania. Przede wszystkim ich przyznawanie nie będzie mogło być ograniczone do polskich producentów.

W Unii Europejskiej łączenie jakości z narodowym pochodzeniem produktu jest zabronione. Problemy z tego tytułu miały już organizacje promujące produkty narodowe w Niemczech, Austrii i Irlandii. Na przykład niemiecki znak Markenqualitaet aus Deutschen Landen (Markowa jakość z niemieckich landów) został przez Europejski Trybunał Sprawiedliwości uznany za sprzeczny z unijnym prawem. Unia Europejska kieruje się wspólnym interesem swoich członków, sprzeciwiając się akcjom, które utrudniałyby swobodną konkurencję przedsiębiorcom z któregoś kraju członkowskiego. Polska musi to zaakceptować, kiedy wchodzi w struktury Unii. Uważamy jednak, że to teraz równowaga konkurencyjna jest zachwiana: europejscy producenci są więksi i silniejsi od naszych, a konsumenci unijni dużo bardziej świadomi siły, jaka drzemie w ich portfelach, niż polscy. Teraz jest jeszcze czas, aby spróbować przywrócić tę równowagę: uświadomić polskim konsumentom jak wiele znaczą ich decyzje zakupowe, wspomóc naszych producentów, a tym unijnym dać znak, że jeśli w Polsce nie zainwestują, to nie będzie dla nich łatwym rynkiem zbytu. Jeśli nie teraz, to już nigdy nie będziemy mieć możliwości wywarcia takiego wpływu na świadomość konsumentów.

Reklama

Jak to robią inni:

Europa - dba o własny rynek i własne miejsca pracy jest wpisane w świadomość wielu europejskich społeczeństw. W niektórych krajach, na przykład we Francji, patriotyzm zakupowy jest czymś tak normalnym, że zachowanie odwrotne nie kupowanie francuskich produktów - jest uważane za dziwaczne i niezrozumiałe.

Niewielu Niemców jeździ samochodem innym niż niemiecki, a oznaczenie Made in Germany jest u naszych zachodnich sąsiadów najlepszym znakiem handlowym. Niemcom chodzi o jakość, ale nie tylko. Wiele niemieckich firm konsekwentnie korzysta z usług wyłącznie niemieckiego przewoźnika przy przelotach służbowych, a firmowe komórki i samochody są niemieckiej produkcji. Niemcy doskonale wiedzą, jaki jest związek pomiędzy pochodzeniem produktu, który kupują, a pomyślnością gospodarczą ich kraju.

59% dorosłych Irlandczyków ma świadomość, że kupowanie produktów i usług wyprodukowanych w Irlandii polepsza sytuację na rynku pracy w tym kraju (dane za organizacją ?Guaranteed Irish?).

USA - Patriotyzmu konsumenckiego nie wstydzą się Amerykanie - naród liberalny i otwarty. Wielu Amerykanów rezygnuje z przelotów na inne kontynenty, jeśli tras nie obsługują samoloty Boeinga. Stylizowaną flagę amerykańską z napisem Made in USA, oznaczającą markowy wyrób krajowy, znaleźć można zarówno na lodówkach Whirpool, telewizorach RCA i Zenith, jak i filmach Kodaka czy płatkach kukurydzianych. Ford i General Motors podkreślają, że w ich samochodach jest coraz mniej zagranicznych części. W kampanii reklamowej nowego produktu GM, Saturna, zwracano uwagę, że jest to auto całkowicie amerykańskie.

Przywiązanie do amerykańskich produktów podkreślał na każdym kroku Bill Clinton. Wraz z żoną Hilary uprawiał poranny jogging w rodzimej produkcji butach New Balance (biegał w nich również w Warszawie) oraz koszulce Champion, spopularyzowanej na całym świecie przez koszykarzy ligi NBA.

Japonia - Japończykom od dziesięcioleci wpajano, że decyzja o kupnie czegoś z importu wywołuje podobne rozterki, jak współpraca z obcym wywiadem. Pod koniec marca 1994 r. japońskie ministerstwo rolnictwa ogłosiło, że z powodu niskich zbiorów ryżu konsumenci będą zmuszeni jeść ziarno z importu. W Tokio utworzyły się ogromne kolejki przed sklepami i każdy chciał kupić choćby kilka kilogramów najlepszego na świecie ryżu rodzimej produkcji. Nikt nie wierzył, że pięciokrotnie tańszy ryż z Wietnamu czy Tajlandii jest w ogóle jadalny, a telewizja namawiała konsumentów do mieszania ziarna z węglem drzewnym, co miało wyeliminować obcy zapach.

Kampania organizowana przez DEMO Effective Launching idzie w kierunku mocnego wsparcia rodzimych produktów. Uważamy, że w Polsce zbyt mało i zbyt wstydliwie mówi się o zachęcaniu do kupowania naszych własnych produktów. Kampania ma to zmienić.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: świadomość | kupujcie | Polskie | kupować
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »