Wieczorem ważne zapiski Fed

Kontrakty na indeksy giełdowe w zachodniej Europie rosną. Wieczorem zostaną opublikowane ważne zapiski Fed - podają maklerzy.

Kontrakty na Euro Stoxx 50 zwyżkują o 0,462 proc., FTSE 100 futures rosną o 0,310 proc., CAC 40 futures w górę o 0,146 proc., a na DAX - rosną o 0,533 proc.

Inwestorzy czekają w środę na wieczorną publikację protokołu z ostatniego posiedzenia Fed, w styczniu, która może dostarczyć wskazówek na temat spodziewanego opóźnienia podwyżek stóp procentowych w USA.

Podczas swoich wystąpień w ubiegłym tygodniu prezes Rezerwy Federalnej Janet Yellen oceniła, że warunki finansowe w USA pogorszyły się i są mniej korzystne dla wzrostu gospodarczego. Yellen ponownie podkreśliła, że Fed oczekuje, iż podwyżki stóp procentowych w USA będą przebiegały stopniowo.

Reklama

Yellen oceniła, że gorsze warunki finansowe w USA - gdyby miały się utrzymać - mogłyby negatywnie wpłynąć na perspektywy wzrostu gospodarczego w USA.

"Pomimo tego, postępujący wzrost zatrudnienia oraz szybszy wzrost wynagrodzeń powinny wspierać wzrost realnych dochodów i tym samym wydatków konsumpcyjnych. Światowy wzrost gospodarczy powinien przyspieszyć z biegiem czasu wspierany przez akomodacyjną polityką monetarną za granicami USA" - wskazała Yellen.

Yellen zadeklarowała też, że polityka monetarna w USA nie jest na ściśle określonym kursie.

Tymczasem w środę, jeszcze przed publikacją zapisków Fed, inwestorzy poznają m.in. dane z amerykańskiego rynku budowlanego w styczniu, wskaźnik cen producenta PPI i wyliczenia produkcji przemysłu w styczniu.

Na rynkach w Azji w środę przewaga zniżek. Nikkei 225 spadł o 1,36 proc. Hang Seng traci 0,6 proc. KOSPI spadł o 0,2 proc., a SCI zyskuje 0,8 proc.

Za to wtorkowa sesja na Wall Street przyniosła zdecydowane wzrosty głównych indeksów dzięki dobrym danym makro z USA i Chin.

Giełdowi inwestorzy w USA nie reagowali na taniejącą ropę naftową. Na zamknięciu Dow Jones Industrial wzrósł o 1,39 proc., do 16.196,41 pkt. S&P 500 zyskał 1,65 proc. i wyniósł 1.895,58 pkt. Nasdaq Comp. zyskał 2,27 proc. i wyniósł 4.435,96 pkt.

Od początku 2016 r. sygnały dotyczące polityki banków centralnych w coraz mniejszym stopniu wpływają na kursy walut. W grudniu Europejski Bank Centralny przedłużył swój obszerny program luzowania ilościowego, a w styczniu zapowiedział, że na posiedzeniu w marcu ogłosi dalsze działania w tym zakresie, po tym, jak wzrost presji na cen ropy, szybka dewaluacja chińskiej waluty i presja na światowe rynki aktywów wpłynęły na wzrost obaw przed deflacją.

Tymczasem w ubiegłym tygodniu kurs euro ważony handlem osiągnął najwyższy poziom od ponad roku. Równocześnie w odpowiedzi na pogrom na rynkach aktywów i obawy dotyczące deflacji wywołane gwałtowną aprecjacją jena, Bank Japonii podjął zaskakującą decyzję o obniżeniu stóp procentowych do poziomu -0,10%. Bezpośrednio po ogłoszeniu tej decyzji (29 stycznia) jen gwałtownie stracił na wartości, po czym szybko powrócił do maksimum.

Jednym z powodów, dla których decyzje EBC i BJ nie spowodowały istotnego osłabienia euro i jena, był szybki spadek oczekiwań rynku dotyczących podwyżki stóp przez amerykańską Rezerwę Federalną.

Rynek nie tylko przestał uwzględniać w wycenach prawdopodobieństwo podwyżki stóp Fed na najbliższych posiedzeniach, ale nawet bierze obecnie pod uwagę możliwość obniżenia stóp. Niektórzy z inwestorów na rynku instrumentów pochodnych zakładają wręcz, że Fed ostatecznie postąpi tak, jak BJ, EBC, Szwajcarski Bank Narodowy i szwedzki Riksbank, tj. obniży stopy do poziomów ujemnych. W tym momencie nie brzmi to tak nieprawdopodobnie, jak brzmiałoby jeszcze kilka tygodni temu, po tym jak prezes Fed, Janet Yellen, w ubiegłym tygodniu oświadczyła w Kongresie, że ujemne stopy nie są "wykluczone" w przypadku pogorszenia stanu amerykańskiej gospodarki.

Reakcja rynku na ostatnią decyzję Banku Japonii dotyczącą ujemnych stóp procentowych oraz niedawne problemy europejskich banków wyraźnie wskazują jednak, że ujemne stopy procentowe nie stanowią właściwej odpowiedzi politycznej na obecne bolączki na świecie.

Celem ujemnych stóp jest zniechęcenie banków do lokowania rezerw w banku centralnym i nakłonienie ich do udostępnienia tych środków gospodarce w ramach działalności kredytowej. W istocie większość decyzji o przyjęciu ujemnych stóp miała na celu stymulowanie gospodarki w drodze osłabienia waluty. Jednak i to rozwiązanie okazało się nieskuteczne i zagroziło wywołaniem wojny walutowej. Inną wadą tego pomysłu jest fakt, iż ujemne stopy obniżają rentowność banku i wywołują panikę wśród funduszy emerytalnych i ubezpieczycieli, którzy wysokość przyszłych świadczeń uzależniają od dodatniego oprocentowania. Niewiele więcej skorzystają na ujemnych stopach właściciele oszczędności.

Rynki mają prawo panikować, jeżeli przyszłość polityki pieniężnej opiera się na dalszym obniżaniu ujemnych stóp; taka polityka to wąż pożerający własny ogon. Jeżeli w istocie zmierzamy w stronę nowej globalnej recesji, banki centralne będą zmuszone do zmiany podejścia i przyjęcia bardziej innowacyjnej polityki lub do przyznania się do porażki i zażądania od rządów poszczególnych krajów, by przejęły stery polityki pieniężnej.

John J. Hardy, dyrektor ds. strategii rynków walutowych, Saxo Bank

PAP/INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Fed | stopy procentowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »