Frank powyżej 3 zł

Ucieczka od ryzyka, związana m.in. z obawami o powrót recesji za oceanem czy ponowne nasilenie kryzysu zadłużeniowego w Europie, mocno wpływa na notowania franka szwajcarskiego. W ostatnich dniach znów bije on rekordy wobec euro, a przy okazji wyraźnie zyskuje także wobec złotego, co z pewnością nie cieszy rzeszy zadłużonych we frankach polskich kredytobiorców hipotecznych.

Ucieczka od ryzyka, związana m.in. z obawami o powrót recesji za oceanem czy ponowne nasilenie kryzysu zadłużeniowego w Europie, mocno wpływa na notowania franka szwajcarskiego.  W ostatnich dniach znów bije on rekordy wobec euro, a przy okazji wyraźnie zyskuje także wobec złotego, co z pewnością nie cieszy rzeszy zadłużonych we frankach polskich kredytobiorców hipotecznych.

Kurs helweckiej waluty na rynku międzybankowym przekroczył wczoraj na moment poziom 3,09 zł (później spadł o 2 gr) i był najwyższy od początku lipca, czyli niemal dwóch miesięcy. Nie licząc właśnie przełomu czerwca i lipca, frank ostatnio był tak drogi w marcu zeszłego roku, czyli w okresie, gdy panika na światowych rynkach sięgała zenitu.

Ze względu na wyjątkową rolę Szwajcarii w światowym systemie finansowym (choć z reputacją nieco nadszarpniętą przez aferę związaną z ujawnianiem danych klientów banku UBS), frank od zawsze był zaliczany do aktywów, w które warto zainwestować w obliczu nadciągającego kryzysu. Rywalizował tylko z jenem i złotem, które notabene też w ostatnich kilkunastu dniach wyraźnie zyskują.

Reklama

Do zakupów najbezpieczniejszych aktywów zachęcają inwestorów m.in. publikacje kolejnych fatalnych danych zza Atlantyku. Znacznie odbiegają one od oczekiwań i coraz mocniej wskazują na możliwość powtórzenia się w USA recesji. Wczoraj takimi danymi były informacje o zamówieniach na dobra trwałe oraz o zakupach nowych domów. Te ostatnie, dotyczące lipca, okazały się najgorsze od rozpoczęcia ich zbierania w 1963 roku.

Home Broker zwraca uwagę

Sprzedaż nowych domów w USA niespodziewanie spadła w lipcu aż o 12,4% w stosunku do czerwca, osiągając roczny poziom 276 tys., najniższy w historii.

Po wynikach notowanych na GPW deweloperów widać, że rynek mieszkaniowy nie wyszedł jeszcze z dołka. Słabe rezultaty za I półrocze pokazali m.in. liderzy: J.W. Construction i Dom Development.

Rynki nieruchomości

Po wynikach notowanych na GPW deweloperów widać, że rynek mieszkaniowy w Polsce wciąż jeszcze tkwi w dołku. Dla ich akcjonariuszy to źle, ale dla klientów raczej dobrze, gdyż nadal mogą dostać nowe mieszkania po korzystnych cenach.

Jak poinformował z rana J.W. Construction, jeden z liderów rynku, jego przychody spadły w I półroczu o 27% w stosunku do zeszłego roku (do 241,2 mln zł), a zysk netto o 35% (do 32 mln zł). Dwa dni wcześniej wynikami słabszymi od oczekiwań negatywnie zaskoczył jego główny rywal, Dom Development, notując spadek przychodów o 20% (do 302,7 mln zł), a zysku aż o 61% (do 25 mln zł). Wcześniej gorsze od zeszłorocznych rezultaty ogłaszał Ronson, a Marvipolowi udało się je poprawić głównie dzięki temu, że rozwija działalność inną niż deweloperska. Spadek marż spółek tłumaczony jest m.in. tym, że muszą stosować upusty dla klientów, a koszty budowy ponosiły jeszcze według stawek z górki cenowej. Liderzy rynku liczą jednak, że II półrocze będzie dla nich lepsze.

Katarzyna Siwek

Home Broker
Dowiedz się więcej na temat: frank szwajcarski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »