Grudzień dobrym miesiącem dla akcji
Tylko trzy razy w 11-letniej historii warszawskiej giełdy wartość WIG spadła w grudnia, a zaledwie w jednym przypadku indeks stracił na wartości w tygodniu poprzedzającym mikołajki.
To potwierdza występowanie na rynku akcji nie do końca wytłumaczalnych prawidłowości, związanych z efektem stycznia i tzw. rajdem św. Mikołaja. Jest szansa, że i tym razem koniec roku będzie pomyślny dla inwestorów.
Przez rajd św. Mikołaja przyjęło się określać okres dobrej koniunktury przed przypadającymi 6 grudnia Mikołajkami. W dwóch pierwszych latach funkcjonowania giełdy WIG zyskał w pierwszym tygodniu grudnia 16,9% i 10,9%. Stracił tylko raz w 1996 r. - 1,88%. Warto zauważyć, że wypada to w połowie analizowanego 11-letniego okresu, więc gdyby na GPW miała kształtować się reguła, że co 5 lat rajd św. Mikołaja nie występuje, to nadchodzący tydzień powinien przynieść osłabienie koniunktury.
Takie sezonowe zachowania rynków występują również na świecie. Amerykański indeks S&P 500 od 1941 roku rósł w grudniu aż 48 razy, a tylko 13 przypadkach tracił na wartości. Jeśli pominąć zmiany mniejsze od 2%, to te proporcje wyniosą 28 do 8. Skąd pod koniec roku bierze się taki popyt na akcje? Może być to po części efekt odreagowywania wcześniejszych spadków, co potwierdza analiza listopadowych zmian amerykańskiego S&P 500.
Wojciech Białek z SEB TFI rozpatruje powtarzające się prawidłowości na rynkach akcji w szerszym kontekście. Przeprowadzone przez niego obliczenia dla DJIA prowadzą do bardzo interesujących wniosków. - Wynika z nich, że kupując akcje na amerykańskiej giełdzie pod koniec października i sprzedając je pod koniec kwietnia można było przez ostatnie 62 lata pomnożyć swój majątek aż 61,7 razy, bez uwzględnienia zysków z półrocznego trzymania gotówki w portfelu. Gdyby zastosować odwrotną strategię i kupować na koniec kwietnia a sprzedawać na koniec października osiągnęlibyśmy stopę zwrotu nie przekraczającą 1%. Dla GPW te proporcje wynoszą odpowiednio 900% dla pierwszej strategii i 49% dla drugiej.
Poprawę koniunktury w grudniu wiąże się czasami z występującym na początku nowego roku efektem stycznia. Inwestorzy zauważając, że ten miesiąc w wielu przypadkach (w 8 na 11 dla WIG i 41 na 62 dla S&P 500) przynosi wzrosty, starają się wyprzedzić zachowanie rynku i już kilka tygodni wcześniej kupują akcje, przygotowując się na zwyżki. Po części jest to racjonalne wytłumaczenie, gdyż aż w 14 przypadkach na 20, kiedy na S&P 500 nie wystąpił efekt stycznia, ostatni miesiąc roku giełdy kończyły na plusie.
Robert Nejman z CAIB zwraca uwagę na psychologiczny aspekt występowania efektu stycznia i rajdu św. Mikołaja, ale też odnajduje bardziej konkretne powody, związane ze zmianami w portfelach inwestycyjnych. - Pod koniec roku zamyka się nieudane transakcje i uwolnione pieniądze lokuje w nowe przedsięwzięcia. Trudno jest wykorzystać te prawidłowości do podejmowania rzeczywistych decyzji na rynku, ale jednocześnie nie można ich pomijać w analizie.
Ostatnia sesja roku często przebiega przy niewielkich obrotach i kończy się zwyżkami kursów. W języku giełdowym nazywa się to windows dressing (w dosłownym tłumaczeniu strojenie okien) i także odgrywa pewną rolę w kształtowaniu grudniowej koniunktury. Występowanie tego zjawiska wynika z chęci podniesienia przez największych inwestorów wycen posiadanych w portfelach akcji. Według W. Białka dotyczy to przede wszystkim walorów, które są w dużych ilościach reprezentowane w portfelach funduszy inwestycyjnych (które w ten sposób mogą pochwalić się lepszymi stopami zwrotu) i papierów spółek zależnych, przez co ich posiadacze mogą zmniejszyć lub uniknąć odpisu na uaktualnienie wartości inwestycji. Tym łatwiej "podciągnąć" kurs, im papier jest mniej płynny.