Mało płynny WIG20

Dobór spółek do WIG20 uwzględnia między innymi ich płynność. Mimo to część spółek na leżących do portfela indeksu dużych spółek notuje niewielkie obroty. Być może wystarczyłby indeks grupujący dziesięć lub najwyżej piętnaście największych spółek.

Dobór spółek do WIG20 uwzględnia między innymi ich płynność. Mimo to część spółek na leżących do portfela indeksu dużych spółek notuje niewielkie obroty. Być może wystarczyłby indeks grupujący dziesięć lub najwyżej piętnaście największych spółek.

W ciągu trzech tygodni od włączenia do portfela WIG20 Amiki, Optimusa i PGF, spółki te nie imponowały wielkością obrotów. Średni obrót akcjami Optimusa wyniósł niecałe 230 tys. zł. Jeszcze mniejsze zainteresowanie towarzyszyło notowaniom Amiki - średni obrót to ledwie 187 mln zł. Najsłabiej w tej grupie wypada PGF, notujące średnio niecałe 99 tys. zł. Poza jedną sesją 9 października, gdy obrót podliczono na 913 tys. zł, na żadnej z pozostałych czternastu sesji wielkość wymiany walorami spółki nie zdołała przekroczyć 100 tys. zł. Niewiele większe średnie obroty notują inne spółki z portfela WIG20: Budimex, Kęty i ComArch.

Reklama

Obecność mało płynnych spółek w wiodącym indeksie polskiej giełdy jest nieporozumieniem. Bardzo trudno jest jednak wskazać lepszych kandydatów, gdyż na przeszkodzie stoją na przykład ograniczenia liczby spółek należących do jednej branży. Z tego powodu do indeksu nie może trafić więcej banków.

Okazuje się, że w ostatnich latach więcej dużych spółek wypada z indeksu - na przykład z powodu koncentracji akcji w rękach akcjonariusza dominującego - niż nowych dużych spółek trafia na parkiet. Innym powodem wypadania spółek z indeksu są problemy finansowe, które wpływają na przecenę spółek i spadek ich kapitalizacji, a niekiedy stawiają je nawet na krawędzi bankructwa (Elektrim, Netia).

Być może warto nawet rozważyć zmniejszenie liczby spółek w indeksie. Obecnie dziesięć spółek o największych udziałach w indeksie - i tak przecież ograniczonych z powodu przyjętych ograniczeń - ma razem 87,1 proc. udział. Dla piętnastu spółek wielkość ta sięga już 96,5 proc.

Obecna sytuacja byłaby mniej niepokojąca, gdyby w kolejce na giełdowy parkiet znajdowało się kilka dużych spółek, mogących wkrótce uzupełnić skład indeksu. Niestety, na rynku pierwotnym od dłuższego czasu panuje marazm. Niepowodzenie oferty ITI może dodatkowo zniechęcić do ubiegania się o giełdowy parkiet te spółki, które rozważały taką możliwość. Wyraźnie zmniejszyło się tempo planowanych prywatyzacji przez Ministerstwo Skarbu, zatem nie wiadomo czy i kiedy PZU, PKO BP czy LOT mogłyby trafić na giełdę.

Przemysław Sawala-Uryasz, analityk DM BZ WBK

Rzeczywiście PGF notuje ostatnio niezbyt duże obroty. Częściowo wynika to z niskiej aktywności całej giełdy. Poza tym branża dystrybutorów leków często jest postrzegana jako sektor defensywny, o dobrze przewidywalnych przychodach. Tego typu spółki zwykle ustępują pod względem wielkości obrotów firmom o znacznie gorszej sytuacji fundamentalnej, a kupowanych z powodów spekulacyjnych. W ciągu najbliższego roku niewielkie są szanse, by na giełdę trafiła większa liczba dużych i dobrych firm. Z powodu słabej koniunktury ich właściciele musieliby sprzedawać akcje stosunkowo tanio. Obecnie tańszy jest też kredyt zaciągany chociażby w walutach obcych, zatem spółki nie muszą szukać kapitału poprzez giełdę.

Prawo i Gospodarka
Dowiedz się więcej na temat: WIG20 | Male
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »